3. Stop

3K 169 280
                                    


George POV

Poszedłem do szkoły, wciąż słyszałem w mojej głowię głos Claya mówiący "zabij się". Dlaczego nie mogłem po prostu przestać o tym myśleć?! Starałem się, aby moje życie było mniej straszne, ale wszystko, co mi się przydarza, nie pozwalało mi na to. Nie dość, że cały czas o tym myślałem, to jeszcze zacząłem widzieć tą opcję coraz bardziej realistycznie. To była 3 lekcja, miałem matematykę ale myślami byłem zupełnie gdzie indziej. Nie wiem jak opisać to uczucie, moje ciało było w klasie, a umysł w innym wymiarze. Nic z lekcji nie pamiętałem. 

Potem na przerwie spodziewałem się, że Clay i jego przyjaciele przyjdą do mnie, ale nigdzie ich nie widziałem. Czekali gdzieś na mnie? Z pewnością. Ale i tak nie byłem w stanie nigdzie iść. Moje mnogi właśnie zaczęły chodzić od szkołą.

Spojrzałem na dach. Był dość wysoki. Wszedłem ponownie do środka i zacząłem iść po schodach. Wyżej i wyżej. Gdy dotarłem na najwyższe piętro, moje spojrzenie powędrowało do drabiny. Nic nie czuję. Wspiąłem się po stalowej drabinie do małego pokoju z drzwiami, które otworzyłem i wszedłem na dach. 

Potem podszedłem do krawędzi i spojrzałem w dół. jestem pewien, że był wystarczająco wysoki. Cofnąłem się o 2 kroki i obserwowałem jak chmury wysoko się powoli poruszają. Usłyszałem krzyczącą dziewczynę na dole przede mną, co spowodowało, że się tam spojrzałem. Widziałem uczniów i nauczycieli wychodzących z budynku. Nikt nic nie powiedział ani nic nie zrobił. Tylko kilka dziewczyn ze strachem w oczach wyglądało na trochę zaniepokojonych. 2 lub 3 chłopaków z ekipy Claya też tam było, uśmiechając i śmiejąc się z widoku który im dałem. Wszyscy czekali, aż coś zrobię. W tej szkole nikt nie dbał o nikogo innego. Nawet nauczyciele. 

Jeśli coś robisz, sam ponosisz za to odpowiedzialność. Myślę, że przez 3 lub 4 lata musisz nawet podpisać dokument, w którym to potwierdzasz. A więc jestem tu. Odpowiedzialny za... moją śmierć? Czy naprawdę zamierzałem skakać? Niektóre myśli powstrzymywały mnie, ale... jebać  to. podszedłem bliżej krawędzi.

Potem spojrzałem w dół i zobaczyłem Claya wychodzącego z budynku. Był wyraźnie zmieszany. Kiedy na mnie spojrzał, jego oczy rozszerzyły się i ponownie wbiegł zaraz po tym jak krzykną "OSZALAŁEŚ"... co? Byłem zdezorientowany jego reakcją, ale nie powstrzymało mnie to od dalszego marszu. Jeden krok, jeden krok i spadnę tam. 

Kiedy podniosłem prawą nogę, drzwi za mną otworzyły się z hukiem i Clay wpadł przez nie. Nigdy wcześniej nie widziałem, żeby biegł tak szybko. Moje spojrzenie powędrowało od niego do przodu, kiedy moja noga ruszyła dalej i zacząłem pochylać się nad krawędzią. Wtedy poczułem silne ramiona owijające się wokół mojej talii i ciągnące mnie do tyłu. Upadłem na podłogę i ostatnią rzeczą, jaką zobaczyłem, był Clay, zanim zemdlałem z powodu hiperwentylacji.

Kiedy się obudziłem. Rozejrzałem się zaspanymi oczami i zauważyłem, że nie znam tego pokoju. Potem zobaczyłem kogoś siedzącego obok mnie plecami do mnie. Usiadłem powoli, co spowodowało, że osoba odwróciła się do mnie. Clay. Na początku wyglądał na zmartwionego, ale kiedy spojrzeliśmy sobie w oczy, wróciła jego "kamienna twarz". Zdezorientowany patrzyłem jak wstaje i wkłada ręce do kieszeni bluzy.
"Co ty...", próbowałem powiedzieć ale mi przerwał, "nie możesz uciec od swoich problemów samobójstwem. To żałosne."

"Ale dlaczego miałbyś się tym przejmować?" spytałem ostrożnie.
"Nie martwię się o ciebie. Po prostu straciłbym moją zabawkę. Trzymaj się ze mną albo nic nie rób, ale nie uciekaj w ten sposób. To nic nie znaczy, dlaczego miałbyś tak myśleć? Teraz idź kurwa do domu, albo zacznę grę ponownie" zasugerował. Wstałem gorączkowo i próbowałem znaleźć wyjście z tego wielkiego domu. Był naprawdę bogaty. 

Clay podszedł do mnie i skiną głową, przewracając oczami. Pobiegłem w kierunku, który mi wskazał, aż zobaczyłem drzwi i wybiegłem na zewnątrz. Biegłem przez chwilę, kiedy byłem już dosyć daleko od wielkiego domu, zatrzymałem się i zacząłem ciężko oddychać. 

Co się właśnie do cholery stało?! Czy Clay uratował mnie przed samobójstwem?! I zrobił to bo "nie powinienem uciekać od moich problemów"? Byłem bardzo zmieszany. Myślałem, że po prostu o tym zapomnę i już mi to nie będzie przeszkadzać. Clay był moim dręczycielem. Nigdy nie widziałem, żeby patrzył na mnie tak jak wtedy, kiedy byłem na dachu. 

Nie znałem drogi od domu Claya do mojego, ale znałem okolicę więc znalezienie domu nie było aż takie trudne. Ostatecznie dotarłem do domu, Clay nie mieszkał daleko ode mnie. Od tego czasu wszystko szło normalnie. Moje życie się nie zmieniło. Chodziłem codziennie do szkoły, a Clay i jego grupka znęcali się nade mną na każdej przerwie. Po szkole zawsze wracałem posiniaczony i codziennie robiłem te same rzeczy czyli uczyłem się, brałem prysznic  i oglądałem telewizję lub leżałem na łóżku i myślałem. 

Ale jedna rzecz się zmieniła. Wyraz twarzy Claya, kiedy na mnie patrzył. Nie patrzył już na mnie jakby chciał mnie zabić, a raczej jak by mi współczuł, ale wciąż bawił się w bicie i zastraszanie mnie. Cóż, nie zbyt duża różnica, i nie koniecznie na dobre, ale to zauważyłem. 

W tym samym czasie kilku innych chłopaków chciało dołączyć do ekipy Claya, ale z jakiegoś powodu nie pozwolili im. Nie pytaj, Nie mam pojęcia. Właściwie nic się nie zmieniło. Ta rozmowa z Clayem i to że mnie uratował, nie wpłynęły na naszą obecną sytuację...po za tym, że byłbym prawdopodobnie martwy, gdyby tego nie zrobił. 

Kiedy znajomi Claya pytali go, dlaczego mnie uratował, odpowiadał, że "nie chciał stracić swojej zabawki" co każdy z nich uznał za zabawne i odpowiednie. Byłem ich "zabawką". Często tak mówili. Boże, żałuje, że nie skoczyłem z tego cholernego dachu i nie pozwoliłem Clayowi mnie rozszarpać. Jedna sekunda, została jeszcze jedna sekunda i w tej sekundzie od Claya zależało, czy umrę, czy nie. Cóż, teraz jestem tutaj, ponieważ z jakiegoś powodu pomyślał, że musi mnie powstrzymać. 

Właściwie, jak mnie złapał... Jak jego ramiona owinęły się wokół mnie i przyciągnęły do tyłu... Jego silne ramiona... czekaj! Nie to chciałem powiedzieć. Clay nie jest gorący ani nic, rani mnie i nienawidzę go! A także na pewno nie jestem gejem!



no one cares|| DNF ||PLМесто, где живут истории. Откройте их для себя