Rozdział 7

495 24 33
                                    

Lily założyła na siebie kostum elfa i przyglądała się w lustrze, obok niej stanęła Marlena, która miała na sobie kostium wróżki.

- Powiem ci, Lily, że pasuje do ciebie ten elf - powiedziała Marlena z uśmiechem.

Z łazienki wyszła Dorcas w przebraniu anioła i uśmiechnęła się.

- Pięknie wyglądacie - powiedziała Dorcas.

- Ty też, Dorcas - Marlene się do niej promiennie uśmiechnęła.

Wyszły z dormitorium, Marlena wzięła prezent dla Syriusza, który stał na środku pokoju wspólnego w przebraniu pirata. Z racji tego, że impreza była parę dni przed urodzinami Syriusza nie składały mu jezcze życzeń tylko wręczyły mu prezent.

- Pięknie wyglądasz, Lily - powiedział James, mając na sobie kostium lwa.

- Widzę, że dumnie reprezentujesz dom lwa - powiedziała Marlena śmiejąc się cicho.

Coraz więcej ludzi zaczęło się schodzić. Przyszła również Konwalia, dziewczyna, z którą Syriusz ostatnio się zaprzyjaźnił, co najdziwniejsze miała na sobie kostium pirata. Syriusz przysięgał Lily, że nie dogadywał się w sprawie stroju.

- Napiszesz się czegoś, Lily? - zapytał James trzymając w ręku kubek z ognistą.

- Nie, dziękuję, James - uśmiechnęła się lekko.

- Zatańczymy? Obiecałaś mi taniec - powiedział szturchając ją lekko.

- Nic ci nie obiecałam, James - powiedziała - Ale możemy zatańczyć.

James uśmiechnął się szeroko i wyciągnął Lily na parkiet, kiedy było słychać piosenki ABBY. James może nie był najlepszym tancerzem pod słońcem, ale Lily dobrze się z nim bawiła. Kręcił nią na wszystkie strony.
W końcu usłyszeli pierwsze dzięki wolnej piosenki.

- Mogę? - zapytał wskazując na jej talię.

Lily objęła szyję Jamesa, a on jej talię. Musiała przyznać, że James Potter był naprawdę przystojny, mimo, że miał na sobie śmieszny kostium.

Po wolnej piosence Lily poszła do Dorcas, która siedziała na kanapie obok Mary. Lily usiadła na kanapie. Obok niej pojawił się Remus, który zaproponował jej piwo kremowe. Widziała, że Remus jest już trochę upity. Lily wzięła piwo i rozpoczęła rozmowę z Mary i Dorcas.

- Lily! Zatańczysz z solenizantem? - usłyszał obok siebie głos Syriusza.

- Syriusz - zaczęła.

- Lily, prooszę, mam urodziny - kucnął przy jej fotelu.

- No dobrze - powiedziała i wstała.

Piwo kremowe dała do potrzymania Dorcas i chwyciła Syriusza za rękę.

Do dormitorium wróciliśmy dość późno. Marlena była bardziej upita niż Dorcas i Lily.

- A flirtowałam z takim przystojniakiem - wymamrotał.

- Prawie zwymiotowałaś mu na buty - powiedziała Dorcas. Lekko pchnęła Marlene na łóżku.

Lily przebrała się w piżamę i zrobiła koka z włosów i położyła się do łóżka od razu zasypiając.

- Już więcej nie pije - powiedziała Marlena gdy wyszła z toalety - Czuje się koszmarnie.

- Ja też - mruknęła Lily czując ból głowy.

- Ty nie piłaś - powiedziała Marlena - Ciekawe czy chłopcy żyją. Remus się wczoraj nieźle upił.

Lily wstała z łóżka i wzięła czarne dresy i bluzę z szafki.

- Wezmę prysznic - powiedziała wchodząc do łazienki.

Po prysznicu jej ból głowy ustąpił i poczuła się lepiej. Wyszła z łazienki.

- Przed chwilą twoja sowa przyniosła - powiedziała Doracs, podając jej list.

- Od kogo? - zapytała Marlena, ziewając.

- Od Jamesa - powiedział Lily, a Marlena zmarszczyła brwi - Jestem tak samo zdziwiona jak ty Marl.

- Po co James miał ci wysłać list? - zapytała Dorcas.

Lily wzruszyła ramionami i odpakowała list. Przeczytała pierwsze zdanie.

- O nie! To list miłosny! - zawołała odrzucając list w stronę Dorcas.

- Weź Lily nie będzie tak źle - powiedziała Marlena - Może James ma talent poetycki i o tym nie wiemy.

- Ta jasne - mruknęła siadając na łóżku.

- No weź, Lily to całkiem urocze - powiedziała Dorcas - Ja bym chciała dostać list miłosny.

- Myślałam, że ja i James wyjaśniliśmy sobie, że jesteśmy tylko przyjaciółmi, a ten dureń pisze mi list miłosny - jęknęła.

- Spokojnie, Lily - powiedziała Marlena - Ja też uważam, że to jest kochane. Podobasz mu się od trzeciego roku dziewczyno.

- Idę do biblioteki - powiedziała wstając z łóżka. Wzięła torbę i wyszła.

Doszła do biblioteki i usiadła przy wolnym stoliku. Zaczęła czytać książkę.

- Jesteś zdenerwowana? - usłyszał głos za sobą.

- Wystraszyłeś mnie, Pete - powiedziała cicho.

- Przepraszam - mruknął - Co się stało?

- Wiedzieliście o liście Jamesa? - zapytała.

- Wiedzieliśmy, ale mówiliśmy, żeby nie wysyłał - powiedział - Wysłał to?

- Wysłał niestety - powiedziała.

- Mówiliśmy, że to głupi pomysł, że na pewno się wkurzysz, ale nie słuchał - powiedział - Przepraszam, za niego, Lily.

- To nie twoja wina, James jest jaki jest - powiedziała.

- Zapomnij o tym liście - powiedział wyjmując słodycze z torby - Proszę.

- Dziękuję, Pete - uśmiechnęła się.

Lilia dla dwojga | Jily Waar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu