Rozdział 11

444 22 48
                                    

Lily wyszła z łazienki i od razu położyła się w ciepłym łóżku. Chwyciła książkę do ręki i zaczęła czytać, ale za nim nie potrafiła się skupić. Ziewnęła cicho zasłaniając i potarła twarz rękami.

- Co się dzieje, Lily? - zapytała Marlena również ziewając.

- Wszystko w porządku - powiedziała, a Marlena westchnęła.

- Przecież widzę, że coś nie tak - powiedziała - Wydajesz się być rozproszona.

- Ciągle myślę o dziwnym zachowaniu Jamesa - wyznała - On nigdy nie był taki troskliwy i nigdy nie dbał tak o drugiego człowieka jak teraz.

- A wiesz co ja myślę? - zapytała Marlena - On był taki, tylko ty widziałas w nim tylko tego aroganckiego dupka.

- Może i masz rację - mruknęła - James jest ostatnio... całkiem uroczy.

- Całkiem uroczy? - zapytała Marlena z lekkim śmiechem.

- Znaczy no wiesz, jak dba o innych to jest uroczy - powiedziała z lekkim uśmiechem.

- Czy pani nigdy nie tkne Jamesa Pottera, zmienia się na, chce Jamesa Pottera? - zapytała Marlena.

- Nie - powiedziała od razu - Ale myślę, że wolę tego teraźniejszego Jamesa.

- Już ci mówiłam, że on taki cały czas był - Marlena ziewnęła cicho.
***

Lily popołudnie spędzała jak zwykle razem z Remusem, który odrabiał zadania z obrony przed czarną magią. Był najlepszym uczniem w klasie, z tego przedmiotu. Gdy skończył swoje zadanie wyjął kolejny pergamin i zaczął pisać to samo.

- Remus - zaczęła Lily, a on podniósł wzrok i spojrzał na nią - Czemu piszesz znowu to samo?

- Czasem robię zadania za Jamesa - powiedział - To jedyny sposób żeby odwdzięczyć mu się za to co dla nas robi.

- Jesteś takim dobrym przyjacielem - uśmiechnęła się lekko, a Remus westchnął cicho.

- Status dobrego przyjaciela powinien dostać James - powiedział i wrócił do zadania, a Lily do czytania książki.

- Wiesz Lily - zaczął po chwili - Czasem nie rozumiem czemu tak ciężko przetłumaczyć ci jaki jest James i, że nie jest dupkiem z pierwszego roku.

Lily nie odpowiedziała. Nie miała zbytnio ochoty na wysłuchanie ciągłych tekstów o tym, że James Potter się zmienił. Sama o tym doskonale wiedziała. Zauważała to. Nie była ślepa. Polubiła tego Jamesa. Polubiła Jamesa, który jest opiekuńczym przyjacielem, który na pierwszym miejscu ma dobro swoich przyjaciół, a potem siebie. Była mu wdzięczna, za pocieszanie jej gdy miała gorszy dzień.

- Wracamy? - zapytał Remus, gdy skończył już pisać zadanie.

- Pewnie - powiedziała i schowała książkę do torby i zarzuciła ją na ramię.

Razem z Remusem wyszła z biblioteki i od razu poszli do wieży gryffindoru, gdzie na kanapie siedział James, widocznie zmęczony, Syriusz, Peter i Marlena.

- Mam to zadanie do ciebie - powiedział Remus podając Jamesowi pergamin.

- Nie musiałeś, Remus, poradził bym sobie - powiedział biorąc pergamin - Dziękuję.

Remus usiadł na wolnym foteli. Lily juz miała usiąść na ziemi, ale James wstał z kanapy, zwalniając Lily miejsca. Lily podziekowala cicho i usiadła obok Petera na kanapie.

- Wyglądacie na wykończonych - powiedział Remus, patrząc na Jamesa, Syriusza.

- Zgadnij kto zaciągnął mnie żeby pobiegać z nim - Syriusz wskazał na Jamesa, a on się lekko uśmiechnął i oparł plecami o kanapę.

- Dla ciebie wszystko, Syriusz - powiedział James i posłał Syriuszowi buziaka.

- Zemszczę się jeszcze, tylko poczekaj - powiedział Syriusz i uśmiechnął się lekko.

- Lepiej zajmij się swoją dziewczyną, stary - powiedział James uśmiechając się szeroko.

- Ile razy mam ci powtarzać, że to nie jest moja dziewczyna - powiedział Syriusz przewracając oczami.

- No już się tak nie denerwuj, Black - powiedział Remus, również się uśmiechając.

- Ja i Konnie się przyjaźnimy. Przyjaźnimy. Nic więcej - powiedział i skrzyżował ręce na piersi.

- Pasowalibyście do siebie - powiedziała Lily, a Syriusz westchnął.

- Jesteśmy przyjaciółmi - powtórzył.

- Powtarzasz się, Black - powiedziała Marlena.

- Oh zajmijcie się swoimi związkami - mruknął Syriusz.

- Ja nie mam czym się zająć - powiedział Peter.

- Nie przejmuj się, Peter - powiedziała Lily - Jeszcze kogoś znajdziesz.

- Dzięki, Lily - uśmiechnął się lekko co ona odwzajemniła.

W pokoju wspólnym siedzieli do samego wieczora. Lily poszła pierwsza do dormitorium czując, że ból głowy nie daje jej spokoju.

Lilia dla dwojga | Jily Where stories live. Discover now