Rozdział 15

420 25 21
                                    

- Nawet nie wiem jak ci dziękować, Lily - powiedział James, kiedy Lily oddała mu jego wypracowanie. - Dziękuję, naprawdę.

- Nie rób z tego takiej wielkiej rzeczy, James - powiedziała - Ty zrobiłeś dla mnie już dużo chciałam się odwdzięczyć.

James razem z Lily poszedł na lekcje. Na zaklęciach nie potrafił się skupić przez ból głowy. Oparł się o dłoń i zamknął oczy. O mało co nie zasnął. Poczuł delikatnie szturchnięcie.

- James, w porządku? - zapytał Syriusz.

- Tak, tak - mruknął - To zmęczenie.

- To może odwołaj dzisiejszy trening. Odpoczniesz trochę - doradził Syriusz, a James machnął ręką.

- Wszystko jest w porządku - James poprawił włosy ręką i próbował dalej skupić się na lekcji.
***

- To by było tyle na dzisiaj - powiedział po treningu - Bardzo dobrze wam wszystkim poszło! Widzimy się jutro rano.

Wszyscy poszli do szatni, a James jak zwykle został jeszcze na boisku. Było zimno i wiał mocny wiatr, ale to nie mu nie przeszkodziło. Przebiegł parę kółek z nadzieją, że poczuje się lepiej.

Wszedł do szatni, która o dziwo nie była pusta. Marlena czekała na niego.

- Co ty tu robisz? - zapytał lekko zachrypniętym głosem.

- Chciałam cię spytać co się dzieje. Jesteś strasznie blady, James - powiedziała.

- Nic mi nie jest - mruknął.

- Tobie nigdy nic jesteś, James - powiedziała, a James wywrócił oczami - Czemu po prostu nie powiesz co się dzieje?

- Marlena, proszę cię - jęknął, a potem zakaszlał - Nie mam humoru na takie rozmowy dzisiaj.

Marlena westchnęła i opuściła szatnie. James przebrał się i wyszedł kierując się do zamku.

Nie mówił nigdy nikomu co się dzieje, bo nie chciał nikogo martwić. W szczególności jego przyjaciół. Oni mieli dużo poważniejsze problemy niż on. Syriuszowi, Remusowi i Peterowi nie podobało się to zachowanie, ale wiedzieli, że wypytywanie go nic nie da.

James wszedł do dormitorium, które okazało się być puste. Poszedł od razu do łazienki i wziął długi prysznic. Po umyciu się i przebraniu położył się w łóżku. Zamknął oczy.

- James? - usłyszał głos Syriusza, a Potter otworzył jedno oko i mruknął pod nosem.

-Gdzie byłeś? - zapytał James, a słysząc, że ma chrypkę odchrząknął.

- Byłem z Konnie - powiedział - Źle się czujesz?

- Jest w porządku, Łapa - James machnął ręką, a Syriusz przyłożył dłoń do czoła Jamesa.

- Może odwołasz jutrzejszy trening, co? Przemęczasz się, a chyba cię bierze przeziębienie - powiedział, a James zaprzeczył głową.

- Ja nie choruje - mruknął - Nie przejmuj się, Syriusz, prześpię się i będzie dobrze.

- Ja się po prostu martwię - powiedział, a James się lekko uśmiechnął.
***

James przetarł twarz dłońmi i pociągnął nosem. Czuł się okropnie. Mimo to zrobił rano trening i od razu pożałował tego. Kaszel i katar nie dawały mu spokoju.

- Powiem ci to już po raz setny, James - zaczął Remus - Idź do skrzydła szpitalnego. Jesteś chory.

- Daj spokój, Luniek - mruknął - Nic mi..

- Bo uwierzę w te glupie nic mi nie jest - Remus prychnął. - Jak nie chcesz do skrzydła szpitalnego, to przynajmniej idź się połóż.

James zlekceważył słowa Remusa i pochylił się nad pergaminem kontynułując pisanie wypracowania.

- Lily! Jak dobrze, że jesteś! - zawołał Remus, a Lily zmarszczyła brwi. - Tobie nie odmówi.

- To podłe, Remusie - powiedział James i przetarł nos dłonią.

- Jesteś blady jak ściana, James - powiedziała, a Potter przewrócił oczami słysząc to po raz kolejny tego dnia.

- Mam dość tego zdania - powiedział i zaniósł się kaszlem.

- Nie wyglądasz najlepiej - stwierdziła Lily, podchodząc bliżej niego. Przyłożyła dłoń do jego czoła - Nic dziwnego. Masz gorączkę. Lepiej się położ albo idz do skrzydła szpitalnego.

James spojrzał na Lily. W jej oczach zobaczył prawdziwą troskę, przez co zrobiło mu się cieplej na sercu. Zebrał swoje rzeczy z ziemi i poszedł do dormitorium. Lily poszła za nim. James położył torbę przy łóżku i położył się w nim.

- Odpocznij trochę, James - powiedziała - Remus wspominał, że ostatnio się przemęczasz.

Lily odgarnęła włosy z jego czoła.

- Jesteś naprawdę rozpalony - szepnęła, a James westchnął.

- Ja cię nie chce zarazić, Lily - mruknął zamykając oczy, a ona się lekko uśmiechnęła.

- Przyjdę jutro - powiedziała - wypoczywać, James.

Chciała juz wychodzic, ale głos Jamesa ją zatrzymał.

- Dziękuję, Lily - powiedział cicho, a ona się uśmiechnęła.

- Nie ma za co, James - powiedziała z szerokim uśmiechem i wyszła z pokoju.

Lilia dla dwojga | Jily Where stories live. Discover now