Rozdział 46

302 17 15
                                    

Lily i James siedzieli w pokoju wspólnym słuchając Syriusza, który mówił o tym jak się cieszy, że on i Konwalia zamieszkają razem. James szczerze mu zazdrościł. On i Lily jeszcze o tym nie rozmawiali. Kiedy tylko James chciał zacząć rozmowę dochodził do wniosku, że to nie odpowiednia chwila na to.

- A wy jak? - zapytał Syriusz, a James westchnął.

- No rozmawialiśmy o tym - powiedziała lekko zgryźliwym tonem Lily - Nawet nie chciał o tym rozmawiać.

- Ja nie chciałem? - oburzył się James - Chciałem! Skąd miałem widzieć, że jesteś gotowa na tą rozmowę. Sama nie zaczynałaś tego tematu.

- Naprawdę chcesz się o to kłócić, James? - zapytała

- Nie kłócę się - powiedział od razu - Mogła sama powiedzieć, że wiążesz ze mną przyszłość.

- Ja myślałam, że to wiesz - powiedziała, a w jej głosie dalej było słychać złość - Nie zamierzam teraz o tym rozmawiać, James - dodała wstając z kanapy.

- W takim razie nie będziemy o tym rozmawiać - powiedział również wstając z kanapy.

- Dobrze! - powiedziała podnosząc lekko głos i ruszyła w stronę dormitorium.

James wszedł po schodach do dormitorium chłopaków. Był zły na siebie. Mógł z nią porozmawiać na spokojnie. Usiadł na łóżku i westchnął ciężko. Zdjął okulary i przetarł twarz dłońmi.

- James - powiedział Syriusz wchodząc do dormitorium - Wszystko w porządku?

- Tak - powiedział stanowczo - Ja nie chciałeś żeby to tak wyglądało.

- To nie twoja wina, James. Oboje jesteście poirytowani. Takie są rozmowy są trudne. Nie obwiniaj się, James - powiedział łagodnie Syriusz - Ty i Lily musicie porozmawiać na spokojnie.

- Co jak po tym wszystkich się nie zgodzi? - zapytał.

- Ty i Lily jesteście stworzeni dla siebie. Na pewno się zgodzi, stary - powiedział Syriusz - Oboje nie macie najlepszych humorów ostatnio i dlatego się posprzeczaliście. Stresujecie się. Owutemy są już za chwilę. Dajcie sobie chwilę czasu.

James przyznał Syriuszowi rację. Nie chciał kłócić się z Lily przez swoje humory. Kochał ją i to nawet bardzo. Nie chciał, żeby przez niego cierpiała. Chciał jej dawać szczęście, na które wpełni zasługiwała.
***

James siedział w pokoju wspólnym pisząc zadanie z transmutacji. On i Lily pogodzili się, ale wciąż nie porozmawiali o tym co będzie po szkole. James znalazł dom, który według niego był idealny dla niego i Lily, ale wciąż bał się jej powiedzieć.
Owutemy były coraz bliżej, co nauczyciele wypominali co lekcje.

- James, to sowa twoich rodziców? - powiedział Remus wstając z kanapy.

James odżył pióro i również wstał z kanapy. Poszedł do sówki i wyjął list. Wpuścił sowę do pokoju wspólnego, a ona usiadła na oparciu fotela, na którym siedział Syriusz. Rozwinął list, siadając z powrotem na kanapie.

Ja i mama chcieliśmy życzyć tobie i twojm przyjaciołom powodzenia na zbliżających się owutemach. Na pewno napiszecie je świetnie! Mam nadzieję, że u ciebie wszystko w porządku. Ja i mama tęsknimy za tobą.

Nie chcę cię niepokoić, ale mama ostatnio nie czuje się najlepiej. Była u lekarza i powiedział, że to nic takiego. Nie martw się. Mama powoli wraca do zdrowia. Jestem ciągle przy nie. Bardzo za tobą tęskni.

Kochamy cię, Tata

James poczuł łzy w oczach. Na same wieści o mamie ręce zaczęły mu się trząść. Zastanawiał się czemu jego rodzice nie pisali szybciej. Mógłby poprosić McGonagall i przyjechać do nich, choćby na jeden dzień.

- James, co jest? Blado wyglądasz - zapytał Syriusz, który również wyglądał na zaniepokojonego.

- Musze... Chcę być sam teraz - powiedział wstając z kanapy. Zaniknął w dormitorium.

- Myślicie, że to coś poważnego? - zapytał Syriusz - Myślicie, że chodzi o..

- Idę do niego - powiedziała Lily wstając z kanapy.

- Daj mu chwilę, Lily - powiedział Remus.

- To mój chłopak - powiedziała.

- A nasz przyjaciel - powiedział Remus - Też się martwimy, ale chciał być sam.

- Nie zostawię go samego - powiedziała stanowczo i weszła po schodach do dormitorium. Zapukała cicho i lekko uchyliła drzwi - James?

Lily weszła do dormitorium. James siedział na łóżku, a twarzy miał ukrytą w dłoniach, obok niego leżał list od taty. Lily usiadła obok James.

- Jamie - powiedziała cicho, a chłopak pociągnął nosem - Co się dzieje? - czarnowłosy nie odpowiedział tylko wcisnął Lily list w dłonie.

- James, tak mi przykro - powiedziała sama czując łzy w oczach.

- Ja... Nie wiem co mam robić - szepnął i znowu pociągnął mocno nosem. Lily podała mu chusteczki - Dzięki - mruknął wyciągając jedną. James wydmuchał hałaśliwie nos - Co jak moja mama...

- Nie myśl tak, James - powiedziała i objęła go. James oparł głowę na ramieniu Lily.

- Boję się o nią, Lily - szepnął.

- Wiem, skarbie - powiedziała cicho - Ale tata napisał, że juz zdrowieje.

- James - usłyszeli za sobą.

W drzwiach stał Remus, Syriusz i Peter. Przyglądali się przyjacielowi z niepokojem. Syriusz zrobił się blady jak ściana, a Jamesa to w ogóle nie zdziwiło. Traktował rodziców Jamesa jak swoich rodziców. To oni go przyjęli kiedy uciekł z domu i nie miał gdzie iść. Poszedł do Jamesa, a jego rodzice przyjęli go z otwartymi ramionami.

- Ale to nic poważnego? - zapytał Syriusz wchodząc głębiej do pokoju.

- Nie - powiedział wstając z łóżka - Ale nie wiem jak poważnie było. Tata napisał tylko, że już lepiej - dodał pocierając twarz. Syriusz bez słowa podszedł do niego i go przytulił.

- James, co to jest? - zapytała wskazując na Proroka Codziennego, gdzie widniało zdjęcie domu, który znalazł James.

- Znalazłem parę dni temu - powiedział odsuwając się od Syriusza - Chciałem ci pokazać, ale nie wiedziałem czy...

- Jest idealny, James - powiedziała biorąc gazetę i podchodząc do niego.

- Naprawdę? - zapytał zdziwiony.

- Tak! Musimy wysłać szybko list, zanim ktoś nas wyprzdzi! - powiedziała Lily siadając do biurka.

- Zgadzasz się, żeby ze mną mieszkać? - zapytał James.

- Oczywiście, że tak, James! - powiedziała rudowłosa - Chyba, że ty...

- Ja bardzo chcę - przerwał jej James.

- Będziemy mieszkać razem! - powiedziała Lily przytulając się do chłopak. James pocałował ją w głowę, znowu czując łzy w oczach.

Lilia dla dwojga | Jily Where stories live. Discover now