Rozdział 27

366 19 20
                                    

James wyszedł na szkolne błonia i podwinął rękawy koszuli do łokci. Czuł jak słońce prażyło go w kark. Już z oddali widział Lily siedzącą pod drzewem i czytającą książkę. Uśmiechnął się lekko pod nosem i przyśpieszył kroku. Lily zdawała się go nie zauważyć.

- Cześć - powiedział odsuwając lekko książkę. Lily spojrzała na niego i lekko się uśmiechnęła - Mogę się dosiąść?

- Pewnie - powiedziała, a on usiadł blisko niej.

- Mam propozycję nie do odrzucenia! - zaczął, a Lily spojrzała na niego marszcząc brwi - Pytałem się rodziców i jeśli byś chciała możesz przyjechać do mnie na wakacje.

- Przemyśle to, James - powiedziała - Dziękuję za zaproszenie.

- Przemysł to dobrze, Lily - powiedział, kładąc się na trawie.

James zamknął oczy, a Lily wróciła do czytania książki, chociaż jej wzrok ciągle uciekał w kierunku Jamesa, który swobodnie leżał na trwie. Lily odgarnęła włosy, które spadały mu na jego czoło.

- Przemyślałaś już? - zapytał cicho, a Lily przewróciła oczami.

- James - powiedziała kręcąc głową.

- Tak się tylko pytam - powiedział.

Niedługo później do Lily i Jamesa dołączyła Konnie razem z Syriuszem i  Remus z Peterem. Usiedli obok niech. Peter z kuchni przyniósł truskawki i borówki. Kiedy słońce zaczęło już zachodzić i robiło się chłodniej, James przybliżył się do Lily i objął ją ramieniem.

Do zamku zaczęło zbierać się dość późno. James cały czas obejmował Lily ramieniem, a rudowłosej wcale to nie przeszkadzało. Pożegnali Konnie, która szła już do lochów. Syriusz ją odprowadził. Kiedy dotarli do wieży gryffindoru, Lily powiedziała hasło i weszła do środka. Usiadła na fotelu. James i Peter nie posiedzieli za długo, kiedy Syriusz wrócił całą trójka udała się do dormitorium. Remus dalej siedział na kanapie.

- Co cie gryzie? - zapytał Remus, a Lily zmarszczyła brwi - No Lily, przecież widzę.

- To błahostka, Remus - powiedziała - Nic wielkiego.

- Lily, dobrze wiesz, że cię wysłucham - powiedział Remus.

- James zaprosił mnie na wakacje - powiedziała - Wiem, że to głupie.

- Nie wiesz jak mu odmówić? - zapytał.

- Nie, nie, nie o to chodzi. Ja chce jechać, ale się boję, że coś potoczy się tal jak nie powinno - powiedziała cicho.

- Czy ty w jakiś dziwny sposób próbujesz mi powiedzieć, że boisz się, że zakochasz się w Jamesie? - usta Remusa wykrzywiły się w delikatnym uśmiechu. Lily zrobiła się cała czerwona.

- Może - jęknęła - Bo ja już nie wiem co się ze mną dzieje. Tal dziwnie jest między nami i.. Ja już nie wiem nic, Remus.

- Lily. Wiesz nie jestem ekspertem w tych sprawach, ale wydaje mi się, że się zakochałaś - powiedział.

- Nie zakochałam się w Jamesie - powiedziała od razu - Dlatego nie chciałam ci mówić, bo od razu byś mi mówił, że zakochałam się w nim, Remus, ja się wcale niee zakochałam. To wszystko to jakiś dziwny etap przejściowy.

Remus zaśmiał się i pokręcił głową.

- To samo można powiedzieć o tobie i Astrid - powiedziała, a Remus od razu przestał się śmiać i zrobił się cały czerwony.

- Ja i Astrid to co innego - powiedział - Dopiero co się poznaliśmy. Jesteśmy nie wiem czym, znajomymi z biblioteki, a Astrid mi się nie podoba. Wiesz co chyba pójdę już do dormitorium, bo tak jakoś jestem zmęczony.

- Unikasz tematu Astrid - powiedziała wstając z kanapy.

- Ja nic nie unikam - powiedział od razu - Dobranoc, Lily.

- Dobranoc.

Lily weszła do damskiego dormitorium. Marlena leżała rozwalona na łóżku, a Dorcas coś pisała.

- Cały dzień łaziłaś z Jamesem? - zapytała Marlena.

- Nie. Byłam na błoniach i czytałam, a James sam się dosiadł - powiedziała - Zaprosił mnie na wakacje.

- Zgodziłaś się, prawda? - usta Marleny wykrzywiły się w uśmiechu, jednak po chwili jej uśmiech zniknął widząc minę Lily - Nie zgodziłaś się? Znowu? Oszalałaś?

- Powiedziałam mu, że się zastanowię - powiedziała.

- Ale nad czym się tu zastanawiać, Lily? - zapytała Marlena - Jedziesz i koniec!

Lily westchnęła ciężko. Chciała do niego jechać, już było jej wystarczająco głupio, że odmówiła mu w święta.

- Nie rób z tego nie wiadomo czego, Lily - powiedziała Marlena - Dobrze, wiem, że będzie ci się podobać u Jamesa.

Lilia dla dwojga | Jily Where stories live. Discover now