Rozdział 31

371 18 23
                                    

Lily spędziła u Jamesa cały tydzień. Robila z Jamesem wiele rzeczy i naprawdę dobrze się bawiła. Czuła się przy nim dobrze i tak spokojnie jak nigdy. Nie martwiła się siostrą, która nie odzywała się do rudowłosej od przyjazdu do domu. U Jamesa nie czuła się tak samotna jak czuła się u siebie w domu. Niestety jednak musiała wrócić do domu. Nie mogła zostać u Jamesa do końca wakacji, chociaż bardzo chciała.

Kiedy zauważyła samochód jej taty przed domem Jamesa, Lily pożegnała się z Potterami i Syriuszem. James wyszedł razem z Lily, pomagając jej z jej kufer. Widząc, że James wychodzi tata Jamesa wyszedł z samochodu. Uśmiechnął się promiennie do Jamesa i podał mu rękę.

- Lily tyle o tobie opowiada - powiedział pan Evans, a Lily zapłonęła rumieńcem.

- Tatoo - mruknęła, a pan Evans machnął ręką.

- Milo było cię poznać, James - powiedział uśmiechając się do Jamesa.

- Pana również - powiedział - Do zobaczenia w szkole, Lily. Bezpiecznej podróży.

Lily i jej tata wszedł do auta i odjechali. James chwilę patrzył na odjeżdzające auto. Chwilę później pojawił się obok niego Syriusz.

- Przynajmniej poznałeś już teścia - powiedział Syriusz klepiąc Jamesa po plecach. James zaśmiał się cicho - Chodź do środka. Robi się chłodno.

James wszedł razem z Syriuszem z powrotem do domu. Nie ukrywał, że wolał by, żeby Lily została na dłużej. Pocieszał go fakt, że za niedługo przyjedzie do niego Remus, który był u Astrid. James zjadł kolację i razem z Syriuszem poszli do pokoju pierwszego. Okularnik położył się na łóżku, a Syriusz usiadł przy biurku, bo chciał napisać list do Konnie.

- Ale ty za nią tęsknisz - powiedział James uśmiechając się szeroko - Nie spodziewałem się, że jakaś dziewczyna zawróci ci w głowie. Muszę przyznać, że miło się na ciebie patrzy, kiedy jesteś taki szczęśliwy.

- Przestań, James - mruknął Syriusz, ale się uśmiechnął.

- Nie masz wrażenie, że nasze relacje są ostatnie jakieś inne? - zapytał James, a Syriusz odłożył pióro i spojrzał na przyjaciela.

- Jeśli chodzi o ten tydzień to nie chciałem ci przeszkadzać z Lily - powiedział opierając się o oparcie krzesła. James westchnął i poprawił się na łóżku.

- Chodzi mi o to, że od jakiego czasu nie jest tak jak było kiedyś - powiedział James.

- Nigdy nie przestaniesz być moim przyjacielem - powiedział Syriusz wstającą z krzesła. Usiadł obok Jamesa - Jesteś nim od pierwszego roku i zawsze nim będziesz. Do śmierci! A nawet po niej. Nikt mi ciebie nie zastąpi, James. Dobrze o tym wiesz.

- Przepraszam, ja po prostu...

- Wiem, że się tym przejmujesz, James - powiedział Syriusz - Myślisz, że nie zauważyłem tego, że jest inaczej? Skupiłem się na Konnie i..

- O nie! Nie będziesz się obwiniał! - powiedział Jamesem - Wyrzuć to sobie z głowy, Łapa.

- Olałem was dla Konnie - powiedział, czując wyrzuty sumienia.

- Słuchaj! Nie olałeś nas dla Konnie. To jest twoja dziewczyna, Syriusz. A ja, Pete i Luniek się cieszymy, że jesteś z nią i w końcu doświadczasz miłości. Bo na to zasługujesz.

- Weź bo się wzruszę - powiedział Syriusz śmiejąc się.

- Ale serce ci zmiękło od kiedy jesteś z nią - powiedział James uśmiechając się.

- Wiesz, że nigdy nie lubiłem płakać - powiedział Syriusz i westchnął cicho.

- To przez tą twoją głupią rodzinę! Wmówili ci, że jesteś słaby, a ty nie jesteś słaby! - na samo wspomnienie o rodzinie Syriusza, chłopak odwrócił wzrok.

- Czasem jak myślę o tym jak tam było i co tam przeżywałem nie potrafię wytrzymać! Mam ochotę coś rozwalić, rozpłakać się i Bóg wie co jeszcze - wyznał.

- Tu jesteś bezpieczny - powiedział James - Masz mnie, moich rodziców, Konnie, Lily, Remusa i Petera. Pamiętaj, że zawsze cię będziemy wspierać.

- Moja rodzina była do niczego! Jedyne kogo miałem, to Regulus, któremu sam nie wiem co się teraz dzieje. Tak strasznie się o niego boję - wyznał.

- Nie myśl o tym, Łapa  - powiedział James i położył dłoń na ramieniu Syriusza.
***
Po paru dniach Syriusz pojechał do Konnie tym razem na dłużej, a James został sam z rodzicami. Za niedługo miał przyjechać do niego Remus i Peter. James wysłał mu list, żeby też przyjechał. Dzień przed przyjazdem Remusa James wiercił się w łóżku usiłując zasnąć. Było mu gorąco, a głową pulsowała mu bólem. Otwarte okno w pokoju nic mu nie dawało. James chciał wstać z łóżka, ale zakręciło mu się w głowie. Kiedy w końcu udało mu się wstać, a świat już mu nie wirował, zszedł do kuchni, żeby napić się wody.

- James? - usłyszał głos swojej mamy na schodach - Co się dzieje?

- Nie mogę spać - powiedział nalewając wodę do szklanki. Euphemia zmarszczyła brwi podchodząc bliżej do Jamesa. Przyłożyła mu rękę do czoła, a chwilę później machnęła różdżką.

- Masz gorączkę - powiedziała i zaczęła szukać w szafce eliksiru - Nic dziwnego. Pomagałeś dzisiaj tacie w ogrodzie i wróciłeś cały przemoczony.

Euphemia podała mu eliksir, który James wypił krzywiąc się i odesłała go z powrotem do łóżka.
***

- Remus no nareszcie! - krzyknął James przytulając przyjaciela na powitanie - Pete też zaraz powinien być.

- Byłbym wcześniej, ale wiesz jaka jest moja mama - powiedział Remus wnosząc kufer do środka - Dzień dobry!

- Remus jak miło cie widzieć! - powiedziała Euphemia ściskając chłopaka.

- Peter! - krzyknął James widząc Petera.

- Ciebie też miło widzieć, James - powiedział przytulając go.

- Kiedy wróci Syriusz? - zapytał Remus, kiedy siedzieli w pokoju Jamesa.

- Za parę dni powinien wrócić. Opowiadaj jak było u Astrid - powiedział James uśmiechając się szeroko do Remusa.

- Dobrze się bawiłem u niej - powiedział uśmiechając się na samo wspomnienie o dziewczynie - A jak Lily?

- Była u mnie przez tydzień, a teraz wysyłamy sobie listy - powiedział James również się uśmiechając - Pete? Jak twoje wakacje?

- Takie same jak co roku - powiedział Peter wzruszając ramionami - Gdybym nie przyjechał do ciebie spędził bym całe wakacje w domu.

- Mama cały czas jest w żałobie? - zapytał James, a Peter kiwnął smutno głową.

Pod koniec piątego roku tata Petera zmarł w szpitalu na dość rzadką chorobę. Peter nie miał nawet jak się pożegnać. Śmierć ojca dotknęła Petera, ale o wiele bardziej dotknęła ona jego mamę, która pogrążyła się w żałobie.

- Ale jest lepiej niż było - powiedział Peter, a James klepnął go po plecach uśmiechając się lekko.

Lilia dla dwojga | Jily Where stories live. Discover now