V.

557 32 12
                                    

Po tych wszystkich przeszkodach, wszedli spokojnie do centrum handlowego licząc na miło spędzony czas. Hyunjin odrazu rzucił się na pierwszy sklep który był w zasięgu wzroku, Felix nie myśląc za dużo ruszył tuż za nim. Obydwoje lubili zakupy i często wychodzili na takie wypady, czasami nawet wyglądało tak, że na tym przeważnie polegała relacja tej dwójki. Jisung natomiast nie bardzo przepadał za takimi miejscami i ogółem skupiskami ludzi, jednak czego się nie robi dla przyjaciół prawda?

Chodzili już dość długo, ale nie narzekali. No chyba że mówimy o Hanie który już od początku chciał iść do domu, ale motywował go fakt że pójdzie na sernik do tej nowo otwartej kawiarni. Chyba że nie będzie takiego wyboru.

–Jezu Jisungie patrz, idealne dla ciebie– Powiedział po chwili piegowaty blondyn wskazujący palcem na piżamę z wiewiórkopodobnym stworzeniem na co Hyunjin nie mógł wytrzymać z śmiechu a Han lekko się zaśmiał.

–Ha ha ha bardzo śmieszne, lepiej patrz na to– Brunet wskazał palcem na piżamę kurczaka a Hyunjin ponownie nie mógł wytrzymać z śmiechu na co piegowaty zrezygnowany prychnął.

Finalnie kupili te stroje, przy okazji nadal śmiejąc się i przykuwając wzrok kilku innych osób. Hyunjin także kupił, wybrał piżamę niedźwiedzia polarnego, ponieważ on jak i reszta zdecydowali że to będzie pasować mu najbardziej. Ale szczerze mówiąc, co by mu nie pasowało albo w czym wyglądałby źle?

Po jakimś czasie wyszli z galerii i pokierowali się do tej kawiarni co mówili na początku. Akurat składało się tak, że była dość blisko ich położeniu, więc dotarli tam równie szybko co wyszli z szkoły.

Od samego wejścia woń palonej kawy unosiła się w powietrzu, mieszając się z zapachem wanilii bądź czegoś równie słodkiego. O dziwo nie było tak wiele osób jak myśleli, może dlatego że za niedługo już zamykali jednak akurat ten fakt w niczym nie przeszkadzał. Od kiedy wszedli kawałek dalej, już kilka małych puchatych kuleczek zaczęło im się przewijać pod nogami. Dlatego Hyunjin poszedł już zająć miejsce a piegowaty i brunet zaczęli już na starcie głaskać wszystkie zebrane tam kociaki.

Po chwili uradowani poszli do przyjaciela a uśmiech nie schodził im z twarzy. Hyunjin patrzał na ich z widocznym lekkim rozbawieniem, nie przepadał zbytnio za kotami, wolał psy i nawet ma jednego o imieniu Kkami ale nie był to problem, by się tu zjawić.

Zaczęli rozmyślać co chcą zamówić, piegowaty postawił tylko na gorącą czekoladę, Jisung z przyzywczajenia americano oraz sernik a czarnowłosy cappuccino i babeczkę czekoladową. Przez grę w kamień, papier i nożyce Hyunjin przegrał i musiał płacić.

Nie zajęło to długo gdy czarnowłosy wstał i poszedł złożyć zamówienie a po chwili także odrazu wracając i czekając aż ktoś im to przyniesie. Zaczęli rozmawiać o wszystkim i niczym, nawet o najmniejszych głupotach lub wydarzeniach które im się przydarzyły w przeszłości. Właśnie gdy Felix rozpoczął swoją historię, jak to jego ciocia zaczęła go podrywać pod wpływem alkoholu, właśnie przyszedł średnio wysoki jasnobrązowowłosy chłopak z zamówieniem. Odłożył tackę na stolik i przejechał wzrokiem po całej trójce, na chwilę zatrzymując się na Jisungu.

To był naprawdę krótki moment gdy ich spojrzenia się spotkały, jednak dla Hana trwało to dłużej niż rzeczywiście było. Mężczyzna życzył im smacznego i poszedł spowrotem a dopiero po chwili brunet otrząsnął się i zaczął ponownie prowadzić konwersacje z przyjaciółmi, zajadając się zamówionym jedzeniem.

****

Droga do domu minęła nadzwyczaj normalnie, po wyjściu z kawiarni drogi przyjaciół się rozeszły a dokładnie Jisung szedł sam ponieważ mieszkał w inną stronę niż reszta załogi. Wszedł do standardowego pustego domu, a bynajmniej tak myślał. W momencie gdy zapalił światło w przedsionku zza drzwi wyszła jego mama i popatrzał się na niego z zaciekawieniem.

–Oh mamo? Co tu robisz, przecież jescze powinnaś być w pracy. Tata też jest?– Zapytał młody Han patrząc na mamę pytająco.

–Gdzie byłeś? Na randce? Nigdy tak późno nie wracasz– Odpowiedziała mama pytaniem, nadal patrząc na syna, który właśnie w tym momencie ściągał kurtkę a odrazu po tym buty.

–Nie, w sumie skąd możesz wiedzieć o tym że późno nie wracam. Nie ma was zawsze w domu kiedy przychodzę. Odpowiesz dlaczego tu jesteś?– powiedział brunet stając przed mamą. Faktycznie Jisung nigdy późno nie wracał, zazwyczaj odrazu szedł po szkole do domu. Chyba że właśnie miał takie wypady z przyjaciółmi, jak dziś.

–Ah tak, stwierdziliśmy razem z tatą że ostatni tydzień roku szkolnego i jeden wakacji będziemy w domu. Dlatego że chcemy z tobą spędzić trochę czasu– Powiedziała kobieta miło się uśmiechając a Jisung ją przytulił. Rzadko kiedy mają okazję porozmawiać twarzą w twarz, a tymbardziej się przytulić bądź coś takiego. Dlatego młody Han stęsknił się za tym uczuciem i nawet nie miał w planach się gniewać o to że nie mają dla niego czasu.

Po chwili także okazało się że ojciec Hana również jest w domu, akurat gdy brunet wszedł do kuchni zauważył że starszy robi kolację,  dlatego wraz z mamą się przyłączyli i wspólnie ją zrobili.

Nie minęło długo a wszytko było już gotowe. Zasiedli więc razem do stołu i zaczęli jeść gadając o wszystkim co się ostanio działo. Uśmiech nie schodził Jisungowi z twarzy przez cały wieczór, widząc to że rodzice jednak chcą mu poświęcić trochę uwagi i z nim poprzebywać.

Gdy już zjedli jescze chwilę rozmawiali, po jakimś czasie młody Han poszedł do siebie do pokoju z chęcią zaśnięcia. Dlatego przebrał się w jakieś luźniejsze ubrania i położył na łóżku przypominając sobie o tym że telefon mu się rozładował, gdy był na spotkaniu z przyjaciółmi. Sięgnął więc po niego i podładować obrazu go włączając. Gdy włączył telefon zauważył że dostał 30+ wiadomości od jego ,,znajomego"? Szczerze mówiąc nie wiedział jak mógł nazwać Minho, pisali zaledwie kilka dni ale nie sądził że na tym się skończy dlatego to było jedną wielką niewiadomą.

****
kolejny rozdział tez taki meh ale już się coś zadziało ciekawego więc coraz bliżej celu :3
miłego dnia!

𝙄 𝙟𝙪𝙨𝙩 𝙬𝙖𝙣𝙣𝙖 𝙗𝙚 𝙮𝙤𝙪𝙧~ minsungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz