EPILOG

1.7K 71 133
                                    

kiedy majowa noc zapłonie konstelacjami


— Jeden ze starych greckich mitów mówi, że Smok, którego widzimy na niebie, to jeden z Gigantów, którzy prowadzili niezmordowane bitwy z bogami Olimpu. Smok został zabity przez boginię mądrości, Atenę, która następnie cisnęła go ku niebu, więżąc jego ciało na zawsze w gwiezdnej konstelacji. — Hermiona przewróciła w palcach ołówek, którym zakreślała wybrane fragmenty, zamknęła książkę i uniosła głowę. — Cóż, osobiście uważam, że miejsce smoków rzeczywiście jest gdzieś wysoko w chmurach, choć zamiast zabijania preferuję oswojenie.

To był naprawdę ciepły, wiosenny dzień — jeden z tych, podczas których powietrze eksplodowało od zniewalających zapachów zakwitających krzewów i nawet najmocniejsze podmuchy wiatru nie kłuły już chłodem. Liście drzew, w pełni już rozwinięte, szumem opowiadały sobie historie, trawy łaskotały w kostki, gdy zatopiło się w nich nogi, a rozbudzone, pełne życia słońce kładło się spać coraz później.

Siedziała na trybunach boiska do quidditcha i czytała mugolskie mity, czekając na koniec treningu Ślizgonów. Musiała uroczyście przyrzec — nie przysiąc, bo mimo że to przysiędze zawdzięczali pewien nieoceniony wypadek, po wojnie nie byli już skorzy do korzystania z podobnych magicznych rozwiązań — że nie wyda ani Gryfonom, ani żadnemu innemu zespołowi stosowanych przez Ślizgonów taktyk. Bardzo szybko miało się okazać, że Hermiona ze swoją marną wiedzą o quidditchu nie stanowiła większego zagrożenia; zresztą nie towarzyszyła Ślizgonom zbyt często, bo nadchodziły owutemy, a gdy już to robiła, to i tak siadała grzecznie na trybunach i albo czytała książkę, albo pisała na kolanie jakieś notatki lub prace domowe. No i ostatecznie była chyba jedyną Gryfonką, która żywiła jakiekolwiek sympatie do drużyny Ślizgonów i może jednak wcale nie życzyła im niepowodzeń.

Kiedy w październiku zaczęli pojawiać się z Draco częściej w swoim towarzystwie, szkoła wręcz huczała od plotek, a kiedy potwierdziło się, że byli parą, żyła ich życiem dobre parę tygodni. Początkowo ludzie mieli raczej ten sam ponury światopogląd, którym cechował się wcześniej Draco i jeszcze długo musieli sobie układać w głowach, jak osoba z mugolskim pochodzeniem mogła związać się z kimś takim — bo to zwykle było w tę stronę, rzadziej w odwrotną; czasem tylko paru wciąż trochę bardziej ortodoksyjnych Ślizgonów pytało, jaki urok musiała rzucić ta mugolaczka na członka tak szanowanego rodu, żeby choćby na nią spojrzał. Zdarzały się też krzywe, trochę nieufne spojrzenia i niezbyt życzliwe plotki, których słowami-kluczami były między innymi "zbratanie z wrogiem", "amortencja", "pieniądze" i "próby wybielenia". Hermionę podobne oskarżenia obchodziły jak powietrze. Draco początkowo reagował trochę gorzej, bo w międzyczasie przecież wciąż toczył walkę ze swoim osobistym niedowartościowaniem, ale i on w końcu dał się przekonać, że nie musiał nic nikomu udowadniać.

Mijały tygodnie, które zamieniały się w miesiące, a Draco i Hermionę, wbrew oczekiwaniom, nie był w stanie poróżnić żaden kontrast, których całkiem sporo było w ich katalogu — choć, oczywiście, o drobne sprawy kłócili się prawie codziennie, zawsze z ogromną zapamiętałością, ale nigdy całkowicie na serio. Z pary non grata przekształcali się raczej w power couple — kapitan drużyny quidditcha i prefekt naczelny, oboje ambitni, zdolni i z perspektywami, które robiły się coraz szersze. I jakkolwiek ciężko było jej go pojąć, społeczność w końcu łaskawie uchyliła wyrok na ich związku.

Choć bycie z Draco Malfoyem stanowiło czasem ciężki kawałek chleba. Mimo że przeżyli już ze sobą wcześniej sam na sam parę ładnych miesięcy, Hermiona każdego dnia przekonywała się, że wiele jeszcze musiała się o nim nauczyć, bo Draco pod wieloma względami nie przypominał zupełnie nikogo, kogo do tej pory znała. Mimo że buntował się często przeciw swojemu pochodzeniu, łamiąc wielką część arystokrackich i czystokrwistych zasad, skutki zimnego chowu, który zafundowała mu rodzina, nie były z kolei tak proste do wyplenienia, a dla samego Draco nawet do zdania sobie z nich sprawy. Poznawał prawidła rządzące się głębszymi relacjami międzyludzkimi od samiutkich podstaw, często na wyczucie, i zdarzały mu się błędy, które Hermiona mogła pomagać mu naprawiać tylko wyrozumiałością i cierpliwością.

Czysta Karta | DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz