19. Czasami mam ochotę uciąć ci ten język

1.7K 31 36
                                    

Przez większość następnego tygodnia skutecznie unikałam Lorenzo.

W zasadzie to nie tylko ja go unikałam, ponieważ Carter nie dał żadnego znaku życia przez pięć dni, lecz ja nie byłam jakoś bardzo zawiedziona z tego powodu. Czułam się z jednej strony głupio i tak jakbym stchórzyła, odkąd ostatnim razem po raz drugi uprawialiśmy seks. Nie byłoby w tym zapewne nic nadzwyczajnego, no może oprócz tego że nie czułam tym razem ani odrobiny wyrzutów sumienia.

Próbowałam w jakiś sposób nawet na siłę uświadomić sobie co zrobiłam i poczuć się winna, czy się tego wstydzić, ale najgorsze
było to, że czułam się jakbym nie zrobiła niczego złego. Teoretycznie to nie było nic złego, ale nie potrafiłam sobie zdać jeszcze sprawy jak słono za to zapłacę. Ciężko mi było w ogóle określić jakie miałam do tego odczucia. Miałam wrażenie jakby nic się nie stało i już moja głowa nie chciała tego przeżywać, co zaskakiwało samą mnie. Doskonale wiedziałam, że nie robiliśmy tego dla pieniędzy, ale patrząc na to jak nasza relacja wygląda... nawet nie miałam pojęcia czy nadal powinnam przestrzegać zasad umowy czy może traktować
tą znajomość jako odskocznia. Nie potrafiłam wytłumaczyć jakim cudem do tej pory dzieliła nas wyłącznie nienawiść, a teraz wydawało mi się, że zatrzymaliśmy się na jakimś chorym etapie, którego nie potrafiłam określić. Zerknęłam kątem oka na swój telefon leżący na szafce nocnej, po czym odłączyłam go od ładowarki, sprawdzając godzinę. Dochodziła prawie druga w nocy, a ja od  jakichś dwóch godzin przewracałam się z boku na bok w swoim łóżku i z jakiegoś powodu nie mogłam zasnąć. Ciągle w mojej głowie odtwarzały się urywki z tamtego dnia, gdy najpierw ten
psychopata od Goldena mnie zaczepiał i zostawił po sobie niezłą pamiątkę, a później... wszystko potoczyło się jasno. Być może
starałam się siebie usprawiedliwić, że tamtego dnia byłam nieco rozbita emocjonalnie, ale gdy przypominałam sobie o jego palącym dotyku, pocałunkach i cieple bijącym od jego ciała... nie chciałam tego zakopywać od dywan.

Pragnęłam go. I to pragnęłam go tak cholernie mocno, że byłam w stanie robić to nawet bez zobowiązań, byleby poczuć go chociaż na moment. Tak, jeszcze na dodatek świadomie zdawałam sobie sprawę, że jestem pieprzoną desperatką i z trudem musiałam przyznać, iż naprawdę mnie pociągał. Byłam wkurzona, zirytowana i wściekła na siebie, że tak łatwo dałam się zwieść na jego urok i w tak prosty sposób potrafiłam mu pokazać jaka uległa i głupia jestem. Przeklinałam siebie za to wszystko w myślach, a i tak naiwnie czekałam na jakikolwiek odzew z jego strony, co było naprawdę idiotyczne. Chciałam zgrywać przy nim twardą sukę i nie dać po sobie w żaden sposób poznać, że rzeczywiście istnieje mnie coś poza pieniędzmi związanymi z umową. A jednak w prosty sposób odkryłam swoje karty i zdjęłam maskę obojętności, zastępując ją jakimś chorą naiwnością, że rzeczywiście on mógłby się mną zainteresować. Zresztą do tej pory sama nie byłam w stanie przebywać z nim w jednym pomieszczeniu dłużej niż dziesięć minut, a teraz czułam dziwną, wypełniającą mnie pustkę, gdy przez tyle dni dostałam z jego strony tylko milczenie, ale hej... przecież nie
byliśmy razem i nie łączyło nas nic oprócz tej głupiej umowy, prawda?

Podgryzłam dolną wargę, po czym weszłam w messengera, aby odpisać na jakąś nową wiadomość od Jamesa, lecz mój palec zatrzymał się na pasku aktywności i jako pierwsze pokazało mi się zdjęcie Lorenzo. Przymknęłam powieki i zwinęłam ją w ciasną
pięść, aż wbiłam paznokcie w wewnętrzną stronę dłoni, po czym przytknęłam ją sobie do czoła. Zaczęłam nią uderzać w czoło, czując
jak mój żołądek skręca się w supeł, jednak powstrzymałam się od wejścia w naszą konwersację, a odpisałam Jimowi, który zostawił mi jakąś wiadomość.

James: Wszystko u ciebie dobrze? Czemu nie śpisz? Jest druga w nocy.

Zawahałam się na moment, zanim zaczęłam wystukiwać wiadomość

Eternal arrangementWhere stories live. Discover now