27. I wanna be your vacuum cleaner

1.3K 46 94
                                    

dobry dobry!!

witam w 27 rozdziale

nie rozwodzę się zbytnio ale chciałam was zapeosic na mojego autorskiego instagrama: eternalflame_watt

tam będę wstawiała najczęściej info o rozdziałach, będę wrzucała pewnie czasami jakieś smaczki, wiec myśle ze jest wiele korzyści, żeby mnie zaobserwować ;)

a póki co otwieramy okna bo Lorenzo dostał dwubiegunowki i postanowił być słodki na jeden rozdział

milego!!

***

Następny tydzień mijał o dziwo bardzo spokojnie i chociaż tydzień wcześniej wydawało mi się, że moje życie już nigdy nie wróci do spokojnej normalności, tak... zdawało się, iż wszystko szło tak, jakbym po prostu chciała, aby było. Już dawno zdążyłam się zorientować, że jestem na takim etapie swojego życia, że los uwielbia mnie testować i sprawdzać moją wytrzymałość, oraz granice, które niejednokrotnie przekroczyła pewna osoba. Nie mam pojęcia, czy los specjalnie mi ją podstawił na swojej drodze, aby sprawdzić ile jestem w stanie znieść, czy może był to czysty przypadek.

Chociaż nigdy nie byłam osobą, która wierzy w przypadki i jest w stanie machnąć ręką na jakąś głupią pierdołę, która dla innej osoby może nie mieć żadnego znaczenia, to jednak wiele małych, nieistotnych sytuacji potrafiło siedzieć w mojej głowie przez wiele miesięcy, a może
nawet lat? Od dziecka miałam świetną pamięć. Byłam w stanie zapamiętać najmniej ważne rzeczy, ale z jakiegoś powodu miałam manię kodowania sobie jakichś andegdotek, jakbym musiała się na to przygotować w razie, gdyby ktoś zadał mi to pytanie, a zależałoby to od mojego życia.

Brzmi paranolmalnie, czyż nie? A jednak skądś się wziął u mnie ten nawyk, który do tej pory jeszcze nie doprowadził mnie do niczego
fascynującego, czy zaskakującego, to z jakiegoś głupiego przyzwyczajenia nadal używałam tej zdolności, nie raz wcielając ją w życie. Być może miałam jakąś nerwicę natręctw, choć nie stwierdzoną, to kiedyś gdy byłam jeszcze dzieciakiem, sprawdziłam w internecie czy to normalne, że muszę upewnić się dziesięć tysięcy razy, czy aby napewno postawiłam lampkę pod dobrym kątem, aby nie spadła, wujek google dał mi jednoznaczną odpowiedź, że powinnam jak najszybciej udać się do specjalisty. Ale nie w tym rzecz... bo może wszyscy tacy byli... może stwarzali tylko pozory normalnych, bo każdy miał jakieś skryte popierdolone maski, których nie zakładał, aby na wstępie uznano go za psychopatę, jednakże... w tym wszystkim zawsze odnajdowało się jakieś ziarnko prawdy, które
wcześniej czy później naprowadzało nas prosto do celu mimo kilku przeszkód po wybranej ścieżce.

Głupie, prawda? To popieprzone, że ludzie byli tak wielkimi hipokrytami i byli w stanie patrzeć krzywo na kogoś, kto nie zamierzał idiotycznie robić tego co wszyscy, tylko odważnie wyróżniał się w tłumie i pokazywał swoje popieprzone strony. Ludzie zachowywali się wtedy jakby nie mieli pojęcia z kim mieli styczność.

Jakby patrzyli na tego człowieka z pogardą, niekiedy kpiną, sami zapominając, że matka natura stworzyła nas wszystkich praktycznie
jednakowych. Ale prawda była taka, że jedyną rzeczą od uchronienia się od wrzucenia do jednego wora, było dobre aktorstwo, które zostało nam przetransportowane prosto do krwi. Takim osobom było łatwiej żyć i ogólnie stwarzać pozory innego człowieka przy spotykaniu nowej osoby. Czyż nie jest to pragnieniem każdego człowieka? Zaprezentować się obcej osobie z samych superlatyw i zagwarantowanie, że jesteśmy szczerze dobrym człowiekiem? Otóż nie. Bo prędzej czy później człowiek rozumny pojmie, że nie ma idealnej osoby, która stąpałaby po tym świecie. Nie ma osoby, która byłaby w stanie uwierzyć, że ktoś piękny w środku, może być również piękny. Cokolwiek co nas tworzyła, decydowało.

Eternal arrangementWhere stories live. Discover now