22. Lubisz się bać?

1.3K 38 10
                                    

hejka misie!

witam was w 22 rozdziale, który jest myśle ze dość przyjemny i wam się spodoba 🤍

zostawcie gwiazdkę i komentarz, bo to motywuje mnie do działania i zawsze lubię czytać wasze opinie na temat bohaterów etc.

co do nowej powieści, która pojawiła się na moim wattpadzie bloody sin, nie mam pojęcia kiedy wstawię następny rozdział, bo mam duzooo różnych innych rzeczy związanych chociażby szkołą, a jestem tylko człowiekiem i nie chciałabym wam dać byle czego 🖤

kocham i dziekuje 🤍

Anastasia

Moje życie zaczynało pracować na zupełnie innych obrotach, niż powinno.

W towarzystwie Jamesa sączyłam czerwone wino, które przyjemnie pieściło moje podniebieni w winogronowym posmaku. Odchyliłam głowę w tył, mrużąc oczy ze zmęczenia. Po tym jak opowiedziałam mu o ostatnich wydarzeniach, sama zaczęłam zastanawiać się jak to w ogóle brzmi. Czy chciałam, czy nie, musiałam się mu z tego
zwierzyć, bo miałam wrażenie że niedługo moja głowa eksploduje od zmartwień i tylu problemów, które chodziły mi po głowie. 

Wpakowałam się w nieodwracalne gówno, które już zaczęło przynosić negatywne skutki, więc zdawałam sobie sprawę, że już lepiej niż
teraz nie będzie. Byłam w jakiejś dziwnej rozsypce, choć nie wiadomo nawet czym spowodowanej, bo od ponad tygodnia wszystko wydawało się być na miejscu... a jednak moje zmysły pracowały na najwyższych obrotach, jakbym tylko szukała sobie kolejnych zmartwień. Wsunęłam kolejnego papierosa w pomiędzy wargi, ponieważ już dawno zignorowałam fakt, że paliłam w domu, choć zwykle starałam się wychodzić na taras. Odpaliłam szluga zapalniczką i nerwowym ruchem odrzuciłam ją na bok, zaciągając się mocno, aż poczułam pieczenie w płucach.

   — Jezu, Anastasia... wyglądasz jak wrak człowieka. – stwierdziłam z poruszonym cmoknięciem, dlatego wystawiłam środkowego palca w kierunku przyjaciela.

   — Dzięki. – sarknęłam, wypuszczając kłębek dymu. — Tak też się czuję. – bąknęłam bez odrobiny optymizmu, masując swoją skroń.

   — Słuchaj... zadam ci pytanie, ale musisz odpowiedzieć na nie szczerze. – wyrzucił oskarżycielsko palec w kierunku mojej osoby, na co ściągnęłam brwi, patrząc na niego z zainteresowaniem. — Gdyby nie fakt... - kilkukrotnie obrócił zapalniczkę wokół palców, jakby zastanawiał się nad doborem słów. — ... że łączy was ten cały syf, problemy, które dotyczą was obojga... to czy chciałabyś to kontynuować?

Moje brwi samoistnie wystrzeliły w górę, natomiast usta rozchyliły się w zdziwieniu na te pytanie. Przełknęłam bardzo powoli gulę, która
stanęła mi w gardle, a przy okazji z jakiegoś powodu zakazała mi powiedzieć to, co rzeczywiście miałoby logiczny sens, jednak coś
odebrało mi mowę i sprawiło, że zamiast coś powiedzieć, nawet najcichszy pisk, nie uciekł mi z gardła. Wypełniłam policzki po brzegi
powietrzem, a widząc kątem oka, że przyjaciel badawczo mi się przygląda, przechylając głowę w podejrzliwy sposób, potrząsnęłam głową z niedowierzaniem. Zaczęłam próbować skleić jakąkolwiek odpowiedź, jednak wszystko kończyło się niepowodzeniem, bo zamiast coś mówić, otwierałam i zamykałam usta jak rybka, poszukująca tlenu.

   — Co?– parsknęłam nerwowo, przewracając nonszalancko oczami i chcąc uniknąć tego uciążliwego wzroku, wstałam ze stołka, który
zaczął już wbijać mi się w tyłek. — Co to w ogóle za pytanie?– rzuciłam nieco zbyt nerwowo, dlatego chcąc czymś zająć ręce wzięłam popielniczkę, która była wypełniona spalonymi marlborami i opróżniłam ją obok
śmietnika.

Eternal arrangementWhere stories live. Discover now