28. Nie wiem co ze mną zrobiłaś, że coś czuję.

1.1K 33 173
                                    

HEJ HEJ HEJ!!

co tam jak tam u was? czekaliście na rozdział? mam nadzieje ze tak 😎

to już 28 rozdział... Boże jak to szybko zleciało, że jeszcze około 3 rozdziały i żegnamy się z I tomem?? 😭😭

ale spokojnie, nie martwcie się... nie pozwolę wam zatęsknić za Anastasia i... czy Lorenzo wróci to niczego nie obiecuję ale za Anastasia nie zatęsknicie 😎😎😎

chciałam jeszcze w sierpniu ruszyć z II tomem, co prawda będę miała sporo wyjazdów, bo jeszcze trwają wakacje ale jak najbardziej postaram się, żeby wpadły przynajmniej 2 rozdziały :))

jak macie do mnie jakieś konkretne pytania to piszcie je na tablicy, albo na moim autorskim ig: eternalflame_watt

no jak zwykle będą się pojawiły wstawki z piosenkami, wiec na moim ig znajdziecie link do playlisty, która będzie idealna na ten rozdział :PP

miłego!!
***

NUMER NIEZNANY: Czekam około kilometr od twojego mieszkania, między starymi kamienicami zaparkowałem czarne Audi. Bądź ostrożna.

D.

Znacie to uczucie, gdy idziecie się spotkać z osobą, z którą jesteście w jakiś sposób spokrewnieni, o czym zresztą dowiedzieliście się raptem kilka dni temu? Raczej nie, a nawet jeśli... to jakie uczucia wam przy tym towarzyszyły?

Bo ja chociaż próbowałam jakoś nazwać te dziwne mrowienie w mięśniach, tak nie byłam w stanie określić czy byłam zestresowana...? Z pewnością towarzyszył mi lekki stres, bo jednak szłam spotkać się z osobą, którą do niedawna uważałam za wroga, a teraz musiałam podejść do tego jakoś neutralnie, co było dla mnie conajmniej nienormalne. Ekscytacja? Nie nazwałabym tak tego. Chociaż zależało mi na tym spotkaniu i przeprowadzenia normalnej rozmowy, to nie czułam się w żaden sposób inaczej, czy wyjątkowo, że miałam porozmawiać z własnym bratem. Bratem. Boże,
jak to głupio i niemoralnie brzmiało. Miałam brata. Dlaczego? Skąd on się wziął w moim życiu? Dlaczego nie miałam pojęcia o jego istnieniu?

Ogrom pytań przetoczył się przez moją drogę, kiedy maszerowałam żwawo przed siebie z pochyloną głową do przodu, starając się utrzymać kaptur na głowie. Ciągle skapywały mi na niego krople deszczu, niektóre większe prosto z drzew, gdy przemierzałam park, który był oświetlony słabymi lampami, ale doceniłam to tak czy owak. Co jakiś czas sprawdzałam na telefonie udostępnioną mi lokalizację, aby upewnić się, czy napewno idę w dobrym kierunku, czy może zabłądziłam przez skróty, które okazały się średnim wyjściem, ale nie miałam innej opcji. Idąc po dwudziestej trzeciej uczucie nieustannie obserwowanym było całkiem normalne, ale nie mogłam znieść chłodnych dreszczy przemykających mi po
kręgosłupie, gdy to wrażenie się nasilało z każdym krokiem. Wkrótce jedyne oświetlenie wokół mnie zaczynało się kończyć i w którymś momencie zmuszona byłam zapalić latarkę w telefonie, bo zapewne weszłabym w jakieś krzaki znając swoje gapiostwo. Czułam niepokój. Kilka razy przyłapywałam się na tym, że natarczywie rozglądałam się za siebie,
upewniając się że nikt za mną nie idzie i nie wbije mi noża w plecy.

Wcisnęłam głęboko dłonie do kieszeni jeansowej kurtki, którą narzuciłam na bluzę z kapturem, chociaż nie było mi ani trochę cieplej, bo przez padający deszcz było mi potwornie zimno. Jęknęłam zawiedziona, kiedy
wdepnęłam swoimi blazerami w wielką kałużę, której nie zauważyłam, a nie sposób było mi ją ominąć. Chlupot deszczu, chłodne październikowe powietrze, które mroziło moje policzki, sprawiało że jedyne na co miałam ochotę, to zawrócić się i uciec do domu pod ciepły kocyk. Czułam się trochę źle z faktem, że nie poinformowałam Lorenzo o tym, że dostałam cynk od Devila, że możemy się spotkać. Prawdę mówiąc gdy dostałam tą wiadomość szykowałam się już do snu, ale na widok powiadomienia od razu zrzuciłam pidżamę, na potrzebę wskoczenia w coś bardziej wyjściowego i wystrzeliłam z domu jak z procy. Wiedziałam, że pewnie to on załatwił to, o co go ostatnim razem poprosiłam w drodze na plażę, dlatego tym bardziej byłam pewna, że nie dość, że dowie się o tym najszybciej od wszystkich, to jeszcze będzie na mnie za to zły.

Eternal arrangementWhere stories live. Discover now