Rozdział 2.

11.9K 334 254
                                    

W trójkę ruszyliśmy do gabinetu, nie odzywając się. Za nami szła ciągle ta nauczycielka. Czułam jak chłopak, którego przed chwilą pobiłam, rzuca mi szybkie spojrzenia na co nie reagowałam. Zastanawiałam się jedynie nad konsekwencjami jakie poniosę za pobicie kijem baseballowym jakiegoś dupka.

- Dlatego właśnie ty pasujesz do tej drugiej grupy. - szepnął mi do ucha Will, który musiał dość mocno się pochylić, by mi to powiedzieć.

- Nie gadać. - odrzekła nauczycielka surowo, a Will bardzo szybko się podniósł do pozycji prostej.

Byliśmy już przed gabinetem, który otworzyła nauczycielka, wymijając nas. Jak tylko zobaczyła dyrektora od razu się uśmiechnęła. Nie wiem czy to przez skłonności do sadyzmu, by nas ukarać czy dlatego, że czuje mięte do dyrektora.

- Bardzo dziwne połączenie - Uśmiechnął się dyrektor na nasz widok i wstał z krzesła.

- Ta nowa uczennica pobiła kijem baseballowym Tony'ego Harrisa - Na te słowa dyrektor od razu rzucił się z powrotem na krzesło, i rozluźnił sobie krawat.

A więc tak się nazywa ten idiota

- Powiedział coś krzywdzącego o zmarłej matce Suzy Riggle. - odezwał się Will, próbując mnie bronić.

- Nawet nie chciał przeprosić. - dopowiedziałam.

- Pobiłaś mnie. - Stwierdził ten kretyn, rzucając mi wrogie spojrzenie.

- Jakbym mogła to bym zrobiła to drugi raz. - przewróciłam oczami.

- Za kogo się uważasz?

- Za kogoś bardziej myślącego od ciebie.

- Stop. - powiedział dyrektor, przejeżdżając ręką po swojej łysej głowie - Pogadam z waszymi rodzicami, a na razie... - Na chwilę się zatrzymał, by się zastanowić nad karą zapewne. - W poniedziałek po lekcjach zostaniecie i pomożecie panu Victorowi wnosić nowe szafki do szkoły, a ty panno Bell przeprosisz pana Harrisa, a pan Harris przeprosi pannę Riggle.

- Nie będę przepraszać kogoś nieszczerze. - Rzuciłam, zakładając dłonie na klatce piersiowej.

- A ja nie będę przyjmował nieszczerych przeprosin. - Dopowiedział, przyglądając mi się uważnie.

- To macie problem. - Powiedział dyrektor, rozkładając dłonie, które wcześniej kurczowo trzymał przy klatce piersiowej. - Ty Olivio idź z Willem, by cię dalej oprowadzał po szkole, a Ty Tony pójdziesz na lekcje.

- To tyle? - Zapytała oburzona nauczycielka.

- Tak. - Powiedział, a my już wyszliśmy z gabinetu.

- Idiotka. - Powiedział cicho Tony, idąc w jakimś kierunku.

- Kretyn, co próbuje podbudować swoje ego, obrażając innych, i nie licząc się z ich uczuciami. - Powiedziałam to o wiele głośniej niż chłopak, by wyraźnie usłyszał.

Wtem się odwrócił i spojrzał na mnie bardzo wrogo. Toczyła się między nami pewnego rodzaju wojna na spojrzenie. Patrząc przez dłuższą chwilę na te ciemne tęczówki i wyraz twarzy bez jakichkolwiek emocji zrozumiałam, że to właśnie z tym człowiekiem będę miała największy problem. Nie miałam pojęcia czy to mnie bardziej fascynowało czy przerażało. A może i jedno i drugie? W sumie, to bardziej fascynowało, bo w końcu jakim cudem można kogoś nienawidzić, tylko dlatego, że sam jest się chujem bez zasad.

- No i na co się tak gapisz, skarbie? - powiedziałam, wrednie uśmiechając się i ruszyłam w przeciwną stronę niż chłopak wcześniej szedł, a zaraz za mną Will - Nie chce należeć do żadnej grupy.

Our Little Dream || SKOŃCZONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz