Rozdział 20.

6.8K 195 240
                                    

Wstałam rano z uśmiechem na twarzy. Pierwsze co to sięgnęłam po telefon. Okazało się, że wstałam o szóstej trzydzieści, a Tony napisał mi, że za jakieś pół godziny powinien się pojawić w domu. Zanim zdążyłam mu cokolwiek odpisać na ekranie pojawiło mi się powiadomienie, że mam pięć procent baterii. Moja ładowarka została w aucie, a mi, szczerze, nie chciało się iść po nią do samochodu. Postanowiłam, że pożyczę sobie ładowarkę Harrisa.

Wstałam z łóżka i ruszyłam do pokoju w którym chyba pierwszy raz mogłam się porozglądać, bo wcześniej było ciemno. Wzięłam z szafki nocnej ładowarkę, a zanim wyszłam uwagę przykuł mi jakby terarium. Nie miałam pojęcia, że Tony ma jakieś zwierzęta. Podeszłam bliżej i lekko kucnęłam, starając się wzrokiem znaleźć jakieś zwierzątko, mając nadzieję, że to będzie jakiś żółw lub coś tego typu. Gdy moje oczy nie mogły się przywitać z zwierzęciem w terrarium, zmarszczyłam lekko brwi. Nagle usłyszałam dziwne syczenie. Gdy zaczęłam się rozglądać ujrzałam jak coś wypęłza spod szafki, na której terrarium się znajdowało. Krzyknęłam głośno i wywróciłam się do tyłu, gdy zrozumiałam, że zamiast słodkiego zółwia Tony w swoim pokoju miał węża i to wcale nie małego. Wskoczyłam od razu na jego łóżko, piszcząc i modląc się by to coś nie było w stanie na nie wejść, zastanawiałam się również co wąż robi poza terrarium. Wyciągnęłam z kieszeni telefon i zadzwoniłam do właściciela tego gada.

- Czego tym razem moja zmora chce? - zapytał gdy w tle słychać było jakiś szum.

- Zgodziłam się na mieszkanie z tobą, ale nie na to by po domu pełzało coś! - wykrzyczałam

- Co? Gadasz o sobie?

- Co robi wąż w twoim pokoju?! - spytałam.

- O kurwa, wczoraj w nocy poszedłem do kuchni po żarcie dla węża i zostawiłem na chwilę otwartę terarium, ale ty mnie wrzuciłaś do oleju i zapomniałem o tym - wyjaśnił, zakłopotany

- Nie no, ty jesteś skończonym idiotą.

- Ty też, wlaśnie idę do recepcji więc za parę minut będę. Masz nie panikować i nic jej nie zrobić, najlepiej się nie ruszać. - powiedział i się rozłączył

- Nienawidzę cię - Fuknęłam sama do siebie

Czekałam tak paręnaście minut, patrząc jak po pokoju pełza wąż. Badał teren, a ja analizowałam jego każdy ruch. Gdy uniósł swój pysk do góry był na wysokości łóżka, czym mnie przeraził.

Gdzie, do cholery jasnej, jest Harris, gdy go potrzebuje.

Zaczęłam się przesuwać do tyłu, modląc się by nie dał rady wejść na łóżko, na którym stałam. Zaczęłam nawet szukać ewentualnej drogi ucieczki, której na moje nieszczęście chyba nie było.

A jednak, na moje szczęście do pokoju wszedł Tony, powoli podszedł do węża i wziął go do rąk. Musiałam czekać na tego idiotę tylko po to by on podniósł to coś do rąk. Moje życie to jest żart.

- Masz węża?! - spytałam zestresowana, schodząc z łóżka.

- Tak. - odpowiedział bez wzruszenia.

- I ukrywałeś to coś przede mną?!

- To coś ma imię - odpowiedział, przewracając oczami

- Jakie niby? - spytałam kpiąco, na co on się uśmiechnął.

- Olivia. - na to słowo się skrzywiłam zszokowana.

- Nazwałeś węża moim imieniem?!

- Tak raz mnie ugryzła, że aż uroniłem łze. Pasuje idealnie. - Uśmiechnął się wrednie i przybliżył węża, który oplótł się wokół jego ręki, do swojej twarzy - Chcesz? - Lekko zbliżył węża w moją stronę, a ja zrobiłam skwaszoną minę.

Our Little Dream || SKOŃCZONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz