Rozdział 23.

9.5K 239 163
                                    

Od razu Hades wyprowadził mnie z mieszkania, a ja niekoniecznie mogłam się sprzeciwić, choć Harris próbował. W tamtym momencie bałam się tylko jednego. Śmierci.

Powoli prowadził mnie, kładąc jedną rękę na moim ramieniu, którą od razu zrzuciłam. Brzydziłam się jego dotyku.

- Elen, masz zawieźć Olivie pod ten dom. - powiedział stanowczym głosem w stronę opartego o czarny samochód mężczyzny z bliznami po trądziku. Przymknął na chwile oczy i kiwnął głową.

- Nie jest twoją jebaną zabawką, że możesz decydować gdzie i kiedy pojedzie. - warknął brązowo oki brunet, który właśnie wyszedł z mieszkania za nami.

- Od niedawna właśnie się nimi staliście. - odpowiedział znudzonym głosem Hades, a ja niechętnie podeszłam do auta.

- Wsiadaj. - rozkazał Elen, gdy ja wbiłam wzrok w Tony'ego i Hadesa, który spojrzeniem badał wściekłą postawę Harrisa.

- Później do Was dołączę, na razie zostanę z Tonym. - oznajmił, nie odwracając wzroku od chłopaka. Elen przytaknął głową, otwierając mi drzwi pasażera. Wsiadłam do środka, a on zamknął drzwi i po chwili również znalazł się w samochodzie by po sekundzie odjechać, zostawiając Hadesa i Tony'ego samych. Nie wiedziałam czego się spodziewać i o kogo miałam się bardziej bać. O siebie czy o niego?

Przez całą drogę, która dłużyła się nie miłosiernie, nie odzywałam się i wyglądałam przez szybę na ciemną ulicę, po której jechały inne auta, w których znajdowały się osoby z różnymi problemami, bo każdy je ma. Jednych problemem będą finanse i martwią się czy zdołają zapłacić za kolejny rachunek. Drugich problemem będzie ciężka choroba, która zabija ich codziennie. A moim problemem był bóg śmierci. Hades. Byłam w czarnej dupie, bo jeśli ktoś nie odpowiedni dowie się co zrobiłam to trafię do więzienia i już mogę się zastanawiać na ile. Kto wie może jutro mnie aresztują, a później trafię przed sąd, gdzie usłyszę czy następne kilka lat spędzę w zimnej i obskurnej celi, która wydawała się klatką, z której nie ma ucieczki.

Wjechaliśmy na parking przed jakimś domem, z którego nie dobiegał żaden dźwięk ani światło. Po drzewach, znajdujących się koło domu widać było, że jest bardzo wietrzno, a liście powoli opadały na jasny chodnik. Byłam wpatrzona w dom jak w obrazek, jakby miał mi dać jakąś radę, albo odsiecz, dzięki której ucieknę, lecz od razu nadzieja przeminęła, gdy pod szybę Elen rzucił jakąś sporą kopertą z większym wypukleniem.

- Zajrzyj. - powiedział cicho, a ja powoli po nią sięgnęłam, po czym ją otworzyłam. W środku był spory plik banknotów i pistolet - To jest to co możesz zyskać gdy zaczniesz z nami współpracować. Wystarczy, że przejdziesz test. - odpowiedział zanim zdążyłam zadać jakiekolwiek pytanie.

- Na czym polega? - spytałam z obrzydzeniem, ale również z bezradnością, która ciążyła na moich plecach jak ciężki plecak z moimi grzechami, które dopiero miałam popełnić.

- Jesteśmy zwolennikami idei, że jeśli zabije się samego siebie to zabiie się każdego. Bo trzeba być odważnym by odebrać sobie życie. - na jego słowa od razu rzuciłam mu zszokowane spojrzenie, bo z tak skąpej odpowiedzi nic nie zrozumiałam. Na moje zdumienie zareagował podniesieniem jednego kącika ust by po chwili wytłumaczyć: - W tym domu mieszka Austin. Ma osiemnaście lat jak ty, mieszka sam, ponieważ nie dawno pokłócił się z rodziną tak jak ty, ma drugą połówkę tak jak ty i również tak jak i ty ma problemy z radzeniem sobie z emocjami. Brzmi znajomo, co? - mimo wytłumaczenia i tak szok nie zniknął z mojej twarzy. - Musisz go zabić. Zabić osobę, która jest prawie tobą.

- Czemu ja? Jestem zwykłą uczennicą liceum. Nie zabójczynią - wydusiłam z siebie przez drżącą wargę.

- Ponieważ Hades dostrzegł w tobie potencjał. - odpowiedział, nawet na mnie nie patrząc.

Our Little Dream || SKOŃCZONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz