Rozdział 4.

10.6K 293 363
                                    

Ze snu wybudził mnie głośny grzmot. Tak bardzo byłam szczęśliwa, że nie musiałam spać tej nocy na tym dachu, bo na dworze panowała burza. Cały czas dziękowałam Willowi za to, że mnie stamtąd wypuścił a rodzicom, wcisnęłam kit, że byłam z Willem na mieście i trochę się zapomnieliśmy i nie zauważyliśmy, że jest już dziewiętnasta.

Spojrzałam na mały zegarek koło łóżka i zobaczyłam, że jest trzecia nad ranem. Miałam już iść do toalety, co przerwało mi stukanie do okna obok mojego łóżka. Szybko się odwróciłam i zobaczyłam nikogo innego niż Tony'ego pierdolniętego na głowę Harrisa. Zbliżyłam się do okna, które otworzyłam, dość nerwowym ruchem. Samo patrzenie na tego debila miałam ochotę zrzucić go z dachu.

- No nareszcie. - westchnął, przewracając oczami. - czekam od godziny. - fuknął oburzony, jakby myślał, że ja jestem jakimś robotem, który nie potrzebuje snu.

- Jest trzecia w nocy. Czego chcesz? - zapytałam o wiele cichszym tonem, by nie wybudzić rodziców.

- Dać ci to. - próbował wejść przez okno do mojego pokoju, ale prędko go zatrzymałam.

- Gdzie? Jesteś cały mokry i mam nadzieję, że to nie na mój widok. - przewróciłam oczami.

- Na twój widok jak śpisz? Nigdy w życiu.

- Co mi chcesz dać? - zapytałam podirytowana. Irytacja pojawiła się już wcześniej, ale z sekundy na sekundę coraz bardziej byłam pewna, że jeśli prędko nie zniknie z pola mojego widzenia to po mojego psa i naśle go na Harrisa.

- Telefon. - wyciągnął spod kurtki białe pudełko, które mi podał.

- No i mega, a teraz możesz już spadać. I to dosłownie. - w tym momencie chciałam zamknąć okno, ale szybko zatrzymał, zamykające się okno.

- Nie no, a jakaś nagroda za to, że zamiast wrócić to czekałem godzinę na dachu podczas burzy? - zapytał figlarsko posyłając mi dwuznaczny uśmieszek, którego tak bardzo nienawidziłam.

- racja, poczekaj jeszcze trzy godziny, a wtedy może pokaże ci piersi. - rzuciłam kompletną głupotę, żeby go jak najszybciej się pozbyć.

- Zgoda. - rzucił bez namysłu i poprawił się, opierając się teraz plecami o ścianę, będąc odwrócony do mnie tyłem i obserwując morze, znajdujące się dość daleko.

- słucham? - zapytałam bardziej zdziwiona niż oburzona.

- Obudzę cię za trzy godziny. Teraz możesz iść spać.

- No chyba żarty sobie robisz, spierdalaj stąd, albo powiem mojemu tacie, że jakiś psychopata siedzi mi za oknem.

- Livia, oboje wiemy, że tego nie zrobisz, bo wtedy twój tata się dowie, że wcale nie byłaś z Willem na mieście - mój szok był w tym momencie nie do opisania. Skąd i jak, chyba tylko tyle chciałam wiedzieć.

- skąd ty wiesz, że skłamałam moim rodzicom? Poza tym mam na imię Olivia, za dużo liter?

- Mam swoje dojścia, skarbie, a konkretnie twoją siostrę, która napisała do mnie, by dowiedzieć się gdzie tak naprawdę byłaś, bo nie uwierzyła w twoje słowa o wypadzie z Willem - odwrócił się i rzucił mi kolejny chytry uśmieszek - Idź lepiej już spać, żebyś się wyspała i lepiej wyglądała, gdy będziesz mi już pokazywać swoje piersi - na te słowa zamknęłam natychmiastowo okno i pokazałam mu środkowy palec.

Erica od zawsze była jakąś dziwną agentką, która znając tylko imię i nazwisko umiała wyszukać wszystkie informację o tej osobie. Hakerzy mogliby się od niej uczyć. Wiedziałam, że gdy tylko znajdę najlepszy moment to od razu się na niej zemszczę, bo teraz nie dość, że wydała mnie bezczelnie przed rodzicami, to jeszcze w dodatku sprawiła, że Tony ma teraz pewnego rodzaju haczyk na mnie.

Our Little Dream || SKOŃCZONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz