Rozdział 28.

5K 170 135
                                    

Wpuściłam go szybko do środka i zwołałam naradę. Zadzwoniłam po wszystkich z wyjątkiem Emily, a po trzydziestu minutach w salonie znajdowali się Erica, Max, Tony, Nathalie, Scott, Will no i oczywiście ja.

- Ja uważam, że Emily nie powinna się tego dowiedzieć. - uznała Nathalie. - To może zniszczyć nie tylko ich związek, ale również całą naszą grupę.

- Słucham? Ciebie chyba pojebało. Oczywiście, że Emily powinna o tym wiedzieć. - stwierdził Max, machając dłońmi.

- Zgadzam się w stu procentach z Maxem. - powiedziałam. - Z Emily przyjaźnie się za długo i ja wraz z Maxem na pewno ją tak nie skrzywdzimy.

- Jak w ogóle do tego doszło? - dociekała zszokowana Erica.

- Brat go upił, a rano obudził się koło jakiejś laski - odpowiedział za niego Scott.

- Nic z tamtego wieczora nie pamiętam. Kocham Emily. - dopowiedział Will bliski płaczu, siedząc na kanapie.

- Przecież ona ci tego nie wybaczy. - zauważył Tony zasłaniając twarz dłońmi. - Nikt by tego nie wybaczył.

- No, Will, zjebałeś. - skwitował Max.

- Tym razem zgadzam się z Maxem. Zjebałeś. - przytaknęła Nathalie.

- Chciałbym cofnąć czas. - mruknął Will, chowając głowę w nogach.

- Willowi zbyt mocno zależy na Emily, nie może jej tego powiedzieć. - kontynuowała Nathalie.

- A ty byś chciała nie wiedzieć gdyby coś takiego się wydarzyło? - podniosłam ton, a blondynka nie odpowiadała.

- Może jednak do niczego nie doszło. Po prostu się położyli koło siebie. - zaproponował Scott.

- Byliście nago? - Max skierował swoje pytanie do Willa, na co on niechętnie przytaknął. Szatyn klasnął w dłonie i powiedział: - Nie mam nic więcej do dodania, no chyba, że nago uprawiali jogę!

- Mógłbyś nie krzyczeć? Każdy jest tutaj zdenerwowany, ale nie musimy podnosić głosu - odezwał się Tony. Nagle Erica zażenowana naszą dyskusją podeszła do Willa i kucnęła przed chłopakiem, który był skulony.

- Nie chcesz ranić Emily? - zapytała czarnoskórego, czym nas uciszyła.

- Oczywiście. - odparł bez namysłu ze łzami w oczach.

- To musisz jej o tym powiedzieć jak najszybciej.

- Dobrze, pójdę po jej ulubione białe róże i powiem jej o tym jeszcze dziś. - oznajmił smutny i przestraszony.

- Zawiozę cię do kwiaciarni. - zaproponował Scott. Will stanął na równe nogi i oboje wyszli z mieszkania. Następnie udała się reszta moich przyjaciół by przygotować się do szkoły, a w przypadku Maxa do pracy. Rzuciłam się na kanapę załamana tą sytuacją, a przede mną stanął Tony z założonymi na klatce piersiowej dłońmi.

- Gdzie wczoraj byłaś? - dopytywał
- Tylko tym razem bez ściem

- Hades do mnie zadzwonił. Miałam zlecenie. - odpowiedziałam po dłuższej chwili.

- Do mnie też dzwonił dziś w nocy. Powiedział, że już dla niego nie muszę pracować. Livia, co ty zrobiłaś? - na jego słowa lekko uniosłam kąciki ust. Hades dotrzymał słowa.

- Pogadaliśmy i doszliśmy do wniosku, że nie musisz już mieć z tym wszystkim cokolwiek wspólnego. - wstałam, przez co znalazłam się niezwykle blisko bruneta.

- A ty? - spytał marszcząc delikatnie brwi. Wtedy moje kąciki ust opadły, a on już wiedział. Objął mnie mocno, a ja chciałam go już nigdy nie puścić. No i zrozumiałam że nadeszła pora by w końcu zerwać z Luke'em. - Dziękuję - wyszeptał mi na ucho. Gdy odsunęliśmy się od siebie uśmiechnął się łagodnie i dodał: - Hades powiedział również, że zawdzięczam to Karmie. A więc ty nią jesteś?

Our Little Dream || SKOŃCZONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz