Rozdział 15.

9K 236 257
                                    

Wstałam z ogromnym bólem głowy, który coraz bardziej się pogarszał, w szczególności po tym jak śnił mi się ten sam sen co ostanio, znowu wodospad, znowu rzeka i znowu niepokój. Nie miałam pojęcia czemu akurat ten koszmar. Mimo tych wszystkich wydarzeń z wczoraj miałam całkiem spoko humor, chciałam kontynuować znajomość z Lukem, a przynajmniej dobrze się z nim bawić.

Podniosłam się z łóżka i spojrzałam na zegarek, gdy piłam wodę z butelki, dochodziła już prawie dziesiąta, a ja z uśmiechem na twarzy zrozumiałam, że do szkoły nie muszę iść, nie słyszałam żadnego trzaskania ani nic, co spotęgowało moje szczęście, przynajmniej nikt nie będzie mi dudnił nad głową o tym jak bardzo jestem nieodpowiedzialna i że edukacja powinna być na razie moim największym priorytetem. Nie było również Ericii co oznaczało, że teraz ta wiedźma siedzi na lekcji i nudzi się, podczas gdy ja mogłam się wyspać.

Gdyby nie fakt bólu głowy uznałabym, że to sen.

Ubrałam coś bardziej luźnego niż obcisła sukienka którą dalej miałam na sobie i podeszłam do lustra a wtedy ogarnął mnie szok, moja twarz była opuchnięta, rozmazany makijaż wyglądał jakbym ryczała całą dobę, a włosy bardziej przypominały kłębek siana niż włosy. Wiedziałam że dziś dzień na ogarnięcie mojej twarzy. Zaczęłam od zmycia makijażu i umycia twarzy, później nałożyłam tonik i krem z spf i to w sumie tyle, gdy skończyłam zeszłam na dół by zrobić sobie coś do jedzenia. Postawiłam na naleśniki które były moimi nemesis i każdy kto widział choć raz moje naleśniki błagał mnie bym nigdy więcej już ich nie robiła. Jednak ja chce naleśniki koniec kropka. Zaczęłam wyciągać potrzebne mi składniki jednak okazało się że po niedzielnym pieczeniu cista skończyła się mąka.

Wiedziałam, że jeśli mąki nie ma w kuchni to będzie na pewno w piwnicy. Zabrałam telefon z blatu i przy okazji schodzenia po schodach na dół odczytałam wiadomości od Luke'a, przy tym jak idiotka uśmiechając się do telefonu.

Gdy zeszłam na sam dół zobaczyłam stertę gratów przez które musiałabym przejść jeśli chciałam się dostać do półki na której była mąka. Zaczęłam odgradzać sobie drogę, aż nagle wywróciłam się o leżącą na podłodze hulajnogę Ericii. Przeklnęłam pod nosem i zaczęłam się ogarniać, by wstać. Położyłam na czymś rękę, a ona się zatopiła w coś miękkiego, spojrzałam się na tą rzecz i oniemiałam. To był jakby brzuch ciążowy. Ale sztuczny.

Od razu się podniosłam i wzięłam do rąk ten brzuch. Nie rozumiałam po co komu w naszym domu sztuczny brzuch ciążowy, ale wtedy połączyłam wszystkie kropki. Wyrzuciłam z rąk brzuch jakby mnie poparzył, i stałam na środku piwnicy, bojąc się zrobić jakikolwiek ruch. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi i to mnie ocknęło. Pobiegłam do drzwi, które otworzyłam. Stanęłam jak wryta gdy zobaczyłam policje.

No tak, wtargnęłam na czyjąś posesje wraz z Willem i Nathalie

- Dzień dobry. - przywitałam się cicho.

- Czy może nam pani powiedzieć czemu wczorajszej nocy wtargnęła pani razem z innymi ludźmi na posesje państwa Walter? - zapytał pierwszy z policjantów, a ja zaczęłam się zastanawiać nad odpowiedzią.

- Słyszy nas pani? - zapytał drugi mężczyzna, gdy nie odpowiadałam po dłuższej chwili.

- Tak, emm, po prostu wczoraj trochę za dużo wypiłam. Ja oczywiście pójdę dzisiaj i za to przeproszę razem z znajomymi za to zachowanie.

- Czy to pani? - podniósł jeden z nich moją czarną torebkę, którą zostawiłam w domu Scotta.

- Oby nie. - dopełnił drugi, gdy wyjął z niego nóż. Gorzej być nie może.

- Ja... - zaczęłam szybko, ale równie szybko mi przerwał głos policjanta, który odwrócił się i spojrzał na moją mamę, która w ręku niosła reklamówkę z zakupami.

Our Little Dream || SKOŃCZONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz