1. Moje życie

13.3K 270 265
                                    

Na wstępie.

Nadal nie jestem zadowolona, to nie jest szczyt moich możliwości, jest przeciętnie, ale chciałam się wyrobić.

Teraz będę miała dużo czasu na skończenie już poważnej korekty.

Dziękuję moim kochanym dziewczynom bez których nie powstałoby to tak szybko. Są kochane, nie wierzyłam, że mam tak przekochanych czytelników.

Gdyby nie one - książka nie pojawiłaby się, bez ich pomocy trwałoby to dłużej.

Przede wszystkim dziękuję mojej przyjaciółce. To dzięki tobie ona powstała.

Dziękuję wam - pisaliście, pytaliście się, to wzmocniło mnie do tego, żeby się za to wziąć. dziękuję za każdą wiadomość.

Mam nadzieję, że teraz będzie się ją czytało lepiej, ale wciąż będzie w korekcie, spokojnie, nie zostanie w takim stanie, jestem tylko człowiekiem, który pisze dla zabawy, lecz wiem, że stać mnie na więcej.

A teraz wracamy do historii.

***

Nigdy w życiu nie idzie po mojej myśli, nawet jeśli bardzo tego chcę. Zastanawiałam się, czemu właśnie mnie się to przytrafia, dopóki nie zrozumiałam, że to ludzie mają kontrolę nad własnym życiem. Wiedziałam, że muszę wziąć się w garść i nie mogę się nad sobą aż tak użalać.

Był właśnie koniec roku szkolnego, chciałam zdobyć dobre wyniki w ostatnie miesiące, żeby mieć bardzo dobre świadectwo a stypendium było mi bardzo potrzebne. Później musiałam wybrać się na uczelnię, gdzie odbędą się kolejne egzaminy, które zdecydują czy się dostanę. Powoli i w spokoju rozwiązywałam różne arkusze, mojego ojca nie było co powodowło, że w duchu się cieszyłam.

Moja mama z siostrą umarły w bardzo młodym wieku, a ja zostałam sama z alkoholikiem, ćpunem, nikim. Nie chciałam go nazywać swoim ojcem, ale miałam tylko siedemnaście lat, kończyłam liceum, pracowałam jako kelnerka i ledwo wiązałam koniec z końcem. Natomiast jakoś sobie radziłam, nie chciałam się nad sobą użalać, w szkole udawałam, że wszystko jest w porządku, nie chciałam, żeby ktokolwiek wiedział o tym co dzieję się poza murami szkoły.

Po kilku minutach usłyszałam, że drzwi wejściowe od domu się otwierają, więc odruchowo odwróciłam się w tamtą stronę.

I oto mój spokój na dziś się skończył.

Mój... Nie zasługiwał na to, żeby go tak nazywać. Mężczyzna wparował mi do pokoju, tasksowałam go wzrokiem. Alkohol i papierosy można było wyczuć od niego z kilku stóp. Nienawidziłam tego zapachu odkąd pamiętam, bo kojarzyło mi się on, tylko z tym okrutnym człowiekiem, ale czasami chciałam w końcu wyluzować, chciałam tego skosztować jak każda nastolatka.

- Daj mi 10 euro - powiedział, a raczej starał się mówić, bo był dość wstawiony. Podchodził do mnie, zataczając się, widziałam, że dużo wypił.

- Jesteś pijany i nie dam ci ani centa, a poza tym nawet nie mam - wytłumaczyłam się nerwowo.

- Pieprzysz się na lewo i prawo za pieniądze i ich nie masz? - zaśmiał się gorzko. Drwił ze mnie, a na jego twarzy ukazał się obrzydliwy uśmiech, nienawidziłam go. Nienawidziłam tego człowieka i wszystkiego co było z nim związane.

Choose meWhere stories live. Discover now