12. Tracę siebie

3.5K 79 57
                                    


Rano rozpoczęło się typowo. Budzik wybudził mnie z letniego snu, przeciągnęłam się i wstałam z łóżka. Szybki prysznic i szykowanie na dzień. Zdecydowałam się na lekki makijaż, który podkreślił moje rysy twarzy. Ojciec się ode mnie odczepił, więc póki co, moje blizny się powoli goiły, a umiejętności robienia makijażu coraz bardziej rosła. To niesamowite jak człowiek się zmienia w przeciągu kilkunastu tygodni. Założyłam mundurek szkolny, który stał się moim codziennym uniformem, a wyprostowanie włosów było częścią rutyny, no chyba, że są tłuste i spinam je w kok, bądź kucyk. 


Zanim ruszyłam do szkoły, wpadłam do pobliskiego sklepu po butelkę najtańszej wody w Hiszpanii. Zawsze brałam ze sobą swoją butelkę, towarzyszącą mi w trakcie zajęć. Z plecakiem na plecach, dotarłam do szkoły. Zabrałam podręczniki ze szafki, upakowałam je do plecaka i już w pełni byłam przygotowana na lekcje.


Lekcje mijały spokojnie. Matematyka - czas przygotowań do zbliżających się egzaminów. Skupienie na zadaniach, koncentracja, chęć osiągnięcia dobrych wyników. Przerwy to czas, który spędzałam z Noahem. Często uciekaliśmy na chwilę na zewnątrz, rozmawiając, śmiejąc się i ciesząc z siebie nawzajem. To było jak ulga po intensywnych zajęciach.


Ale z każdą chwilą moje myśli krążyły wokół Lucasa. Dziwnie było bez niego. To był niezwykły dzień, gdyby nie jego nieobecność. Nie wiedziałam, co się z nim stało. Wiedziałam, że zaraz będą egzaminy, a on nie był na miejscu. Ta niepewność i troska kłębiły się we mnie. Chciałam się odczepić od tych myśli, ale nie mogłam oderwać się od niepokoju. Wiedziałam, że miałam się od niego odczepić, jego matka wspominała, że ogarnie Lucasa, ale nie sądziłam, że z mojego powodu nie chodziłby do szkoły.


W tle egzaminy zbliżały się nieubłaganie. Wprowadzało to stresującą nutę do całej sytuacji. Czas biegł, a z każdą chwilą moja obawa o Lucasa narastała. To dziwne poczucie niepokoju mieszało się z koniecznością skupienia się na przygotowaniach do egzaminów.


Była to mieszanka uczuć - spokoju podczas lekcji, radości ze spotkań z Noahem, ale też niepewności i troski o Lucasa. To był dzień, który miał być normalny, a stał się niespokojny, pełen niewiadomych. Tak szybko potrafi zmienić się atmosfera zwykłego dnia szkolnego.


Na szczęście to już piątek. 


***


Zaczęłam widywać się z Noah codziennie, co stało się dla mnie naturalne i radosne. Spędzanie czasu z nim było dla mnie czymś ważnym, co dodawało energii i radości moim codziennym rutynom. Siedzenie w szkole, wspólnie, na palarni, było cudowne, ale od tamtych dni nie widziałam w niej Lucasa, zaczęłam się o niego cholernie martwić.


Codzienne spotkania z Noah przynosiły mnóstwo radości i uśmiechu. Często wspólnie spędzaliśmy czas na rozmowach, na spacerach czy przyjemnych wieczornych spotkaniach. Towarzystwo Noaha stało się dla mnie nieodłączną częścią dnia, ale to nie on siedział w mojej głowie.  W mojej głowie była pustka, mimo, że Noah się starał, ja czułam do niego kompletne nic.


Zestawiłam czarny top z szarymi cargo spodniami oraz pasujące do nich beżową bluzę. To połączenie kolorów stanowiło równowagę między elegancją, a swobodą. Postawiłam na kok, spinając włosy, co dodawało lekkości i stylu mojemu wyglądowi. Makijaż - tym razem trochę mocniejszy niż zwykle - podkreślił moje rysy twarzy, nadając pewnej wyrazistości.


Jeżeli chodziło o ojca to na ten moment był spokój, rzadko bywał w domu, a jak już w nim przebywał to spał, a ja akurat wtedy wychodziłam. Może Bóg w końcu wysłuchał moje błagania.


Spotkanie jak zwykle przebywało spokojnie i miło, zawsze tak było, praktycznie w ogóle nie mieliśmy sprzeczek, a w relacji nie było żadnej adrenaliny, co zaczynało robić się nudnawe. Przez życie jakie prowadziłam, spokojna relacja nie była dla mnie, nie czułam się w niej spełniona, a tym bardziej, gdy chłopak przyznaje mi we wszystkim rację i nie ma własnego zdania. Nie uważałam swojego charakteru za ciężki, więc zdominowanie mnie było dość łatwe.


Poszliśmy do jakiejś taniej knajpy w centrum miasta, ale miała swój urok, była trochę obskurna, zazwyczaj siedzieli tam starsi faceci palący fajki i grający w pokera albo w rzutki, my siadaliśmy gdzieś z boku i przez ten czas czułam choć trochę pikanterii. 


Wtedy stało się to, czego najbardziej się obawiałam i cholernie tego unikałam, chociaż sama temu byłam winna, dając mu mnóstwo znaków.


- Muszę ci coś powiedzieć. Czuję, że coś się między nami rodzi, coś więcej niż przyjaźń. Chciałbym, żebyśmy spróbowali, żeby było coś więcej niż to, co teraz... - mówił mi to szczerze, patrząc głęboko w moje oczy. 


Nie wiedziałam co mam odpowiedzieć, wewnętrznie nadal odczuwałam tęsknotę za Lucasem, czułam, że chciałam życie z nim, pierdolę tą bipolarność. Wiedziałam, że ze mną nie było za dobrze, patrząc na moje zmiany miłosne, ale nie chciałam żyć w związku bez uczuć, po prostu Lucas wyłączył mi uczucia. Czułam do  Lucasa coś, co chciałam.


Byłam pod wrażeniem uczuć Noah, ale nie byłam pewna, czy jestem gotowa na głębsze zaangażowanie emocjonalne. Nie chciałam go odrzucić, potrzebowałam więcej czasu, nie chciałam wpakować się w związek, który może tylko zrujnować naszą relację. 


Przeżywałam mieszane uczucia - radość z tego, co jest między nami, ale także wewnętrzny niepokój i potrzebę czasu, by bardziej zrozumieć swoje emocje.


-  Noah, to naprawdę miłe  - starałam się być strasznie delikatna, nie chciałam niczego źle powiedzieć, nie chciałam go urazić, ale też nie chciałam skłamać. - Również coś czuję, ale wewnętrznie... nie jestem pewna - wytłumaczyłam, odwracając wzrok od jego oczu. 


Miłość zawsze coś spierdoli.


- Nie chcę cię zmuszać do czegokolwiek - podniósł palcem moją twarz, zmuszając mnie, abym spojrzała w jego oczy. - To ważne, że jesteśmy dla siebie wsparciem - przypomniał, uśmiechając się. - Poczekamy.


Reszta spotkania minęła w miłej atmosferze. Noah, mimo rozmowy o uczuciach, nie narzucił żadnej presji. Obydwaj cieszyliśmy się miłym wieczorem, czerpiąc radość z towarzystwa i wspólnego spędzania czasu. Zachowywaliśmy się jakby żadnej rozmowy nie było.

Noah był naprawdę dobry.


Kogo powinnam wybrać?


Choose meTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon