4. Żałować, że się zrobiło

4.9K 136 60
                                    

Ubrana w mundurek szkolny szłam do domu Lucasa, stresowałam się strasznie, w końcu kto ma okazję iść do osoby, która nam się podoba, ale w sumie jej nienawidzimy?

Dotarłam do posiadłości, spojrzałam na dużą bramę, a za nią ogromny dom. Sprawdziłam na telefonie, czy na pewno jest to dobry adres, Lucas przysłał mi go wczoraj na sms-ie, niezbyt zastanawiałam się skąd ma mój numer, bo wiedziałam, że on może zdobyć dosłownie wszystko. 

Czekałam przez chwilę na Lucasa aż mi umożliwi wejście na ich posesję, gdy to zrobił, spojrzałam na niego, wchodząc nie pewnie na wielką posiadłość jego rodziców.

- Co tak stoisz? - Zmarszczył swoje brwi, szedł powoli w moją stronę.

- A co mam robić? - zrobiłam odwet. Wczoraj myśląc sobie o tym wszystkim, zdałam sobie sprawę, że muszę potrafić się sprzeciwić i postawić na swoim, a nie być szarą myszką, którą on może sobie sterować jak tylko chce. Musiałam być silna i nie mogłam pokazywać swoich słabości.

- Nie wiem - zastanowił się. - Myślę, że przywitać się: „Hej najprzystojniejszy mężczyzno." - powiedział, naśladując głosem kobietę, a raczej próbując, bo miał dość niski głos. 

Skłamałabym mówiąc, że nie poczułam zażenowania, zastanowiłam się, czy mówił w ogóle teraz poważnie, czy może coś go odkleiło, bo takie miałam wrażenie. Coś co mnie zdziwiło to, że zachowywał się jakbyśmy się co najmniej lubili, a aktualnie nie było między nami za dobrze.

Według mnie był najprzystojniejszy, ale przecież nie będę karmiła jego ego, które i tak jest dość mocno wywalone poza skalę przeciętnego prezydenta USA.

- Pomarzyć można - prychnęłam z niego, poprawiając swoje brązowe włosy. Spojrzałam w jego ciemno-brązowe oczy, czułam znowu jakby miał nadprzyrodzone moce i rozczytywał to, co siedzi w mojej głowie.

- Podświadomie jednak tak myślisz - stwierdził, a wtedy poczułam jakby faktycznie miał moc czytania w myślach.

- Nie? - lekko się zdenerwowałam i można stwierdzić, że zawstydziłam. - Nie myślę tak. - Westchnęłam ciężko. Brunet tylko cicho się zaśmiał i odwrócił ode mnie wzrok.

 - Dobra, mamy dużo rzeczy do zrobienia, chodź. - Poszedł chyba w stronę wejścia do domu. Szłam posłusznie za nim, patrzyłam na jego plecy, które były bardzo dobrze zbudowane, było widać, że dbał o siebie i chodził na siłownię. Wyglądał bosko.

- Jak to mamy? - powiedziałam z lekkim opóźnieniem. - Przyszłam tylko po swoją figurkę i wracam do domu - oznajmiłam mu lekko wkurzona faktem, że tak łatwo mu rozkazywać ludźmi. Co się dziwić, tego go na uczyli. Manipulant i frajer. 

Lucas przepuścił mnie w drzwiach, a ja zdenerwowana weszłam do środka. Przyznam szczerze, że może i trochę miałam ciężki charakter, ale liczyłam na to, że poznam kogoś, kto będzie potrafił ze mną rozmawiać. 

Zaczęłam się rozglądać po ich rezydencji. Nie umiałam dowierzyć w to, jaka ona jest ładna, przestrzenna. Dużo białego i czarnego, co optycznie jeszcze bardziej powiększało przestrzeń. Ładne duże lustro. w którym mogłam się cała przejrzeć, a rzeczy wykonane z marmuru dodawały klimatu i idealnie się wpasowywały.

- Dobra, zdejmij buty i chodź - wytłumaczył i zaczął iść na góry po czarnych schodach, które podświetlały się na danym schodku, na którym się było. To wszystko było ponad standardy o których marzyłam, mieszkając na małym mieszkanku w złym stanie. Zdjęłam w szybkim tempie buty i szybko poszłam za Lucasem, żeby się nie zgubić i, żeby o nic mnie nie oskarżył.

 Zastanawiałam się, gdzie jest tu ochrona i czemu od tak weszłam sobie na tak bogatą posesję, przecież mogłabym go tu zamordować, co w sumie chętnie bym zrobiła. Może i to dobry plan.

Choose meWhere stories live. Discover now