2. Szkoła nie jest dla mnie

7.7K 167 178
                                    

Wstałam z łóżka po w końcu przespanej nocy, ojciec nie wrócił na noc, co było dziwne, ale nie martwiłam się, bo życzyłam mu wszystkiego co najgorsze. Chciałam żeby choć przez jeden dzień mógł przeżyć to co ja.

Jak zwykle ogarnęłam się i na dziewiątą poszłam do szkoły, lekcja wychowawcza, rozmowy o emocjach, o ocenach, o studiach. Nie rozumiałam sensu tej lekcji i najchętniej bym na nią już nie chodziła, zwłaszcza, że była pierwsza.

Weszłam do klasy, zaraz po wejściu nauczyciela i wyciągnęłam zeszyt do matematyki, z której swoją drogą ledwo zdaję.

- Dzień dobry - przywitał się nauczyciel z lekkim uśmiechem na twarzy, starając patrzeć się na każdego z nas. Lubiłam tego nauczyciela, chyba najbardziej ze wszystkich uczących. Był najbardziej ludzki.  Zawsze, gdy miałam problem z czymś, on zawsze pomógł, nigdy nie odmówił. Nie oceniał ludzi po okładce i po tym ile kto ma pieniędzy.

- Dobrze, więc dzisiaj sobie porozmawiamy o osobach, które są ciche, które są bardzo skryte i mało o sobie mówią lub nic nie mówią o sobie. Porozmawiamy jak można z takimi osobami zacząć rozmawiać. - zaczął nauczyciel, gestykulując rękoma.

- Coś o Lilly - prychnął Lucas, siedzący idealnie za mną. Wzięłam głęboki wdech, nie odpowiedziałam, bo nie chciałam, żeby skutkowało to wyrzuceniem z tej szkoły, a po drugie nie miałam co mu odpowiedzieć, bałam się go.

- Lucas proszę o ciszę, lekcje mamy - zganił go profesor, a ja się cicho zaśmiałam, że w końcu któryś z profesorów raczył go upomnieć. Zwykle robi co chce.

- Tylko wyraziłem zdanie o koleżance z klasy - rzucił prowokująco i po głosie mogłam stwierdzić, ze się uśmiechał.

- To może te zdanie wyrażaj na temat innych osób z tej klasy, a mnie zostaw w spokoju? - Odwróciłam się do Lucasa, patrząc wprost w jego oczy.

Naprawdę nie mogłam czasem słuchać tego, jak się wywyższa i obraża ludzi wokół siebie, lekceważąc bardzo często przy tym nauczycieli, czy w ogóle osoby dorosłe. W sumie czego mogłam się spodziewać skoro go nic nigdy nie obchodziło?

- A ty jesteś adwokatem nauczyciela? - zapytał, podnosząc jedną brew w górę i poprawiając przy tym swoje ciemno brązowe włosy.

- Nie, nie jestem adwokatem, ale wkurzasz mnie jak mało kto z tej szkoły. Wszystko jest w tobie wkurzające, a najbardziej ten uśmieszek, mówiący  'co ja to nie jestem i wszyscy mi się kłaniajcie' - pyskowałam, wstając z krzesła już lekko wkurzona, patrząc na niego przez cały ten czas.

Nauczyciel znowu nas upomniał, lecz nikt nie zwrócił na to uwagi, ludzie z klasy się śmiali, a profesorzy w szkole musieli uważać, co mówią o nim, żeby przypadkiem nie wylecieli z pracy.

- Wiesz kim ja jestem? A kim ty jesteś? - prychnął. - Nie radzę ci tak się do mnie odzywać, bo chyba zbyt dużo odwagi masz w swojej główce - burknął i również wstał. Zauważyłam, że był o wiele wyższy, a żeby patrzeć w jego pełne obojętności oczy, musiałam podnosić głowę.

- Pan 'jestem kimś' się odezwał? - prychnęłam. - Gdyby nie twój ojciec, który ma trochę kasy dalej byś kiblował w klasach niżej. - Poprawiłam swoje włosy, które wpadały mi do oczu, bo dziś zostawiłam je rozpuszczone.

- Lilly, proszę o spokój. Co to w ogóle jest za dokuczanie koledzie? Poza tym, Lucas ciebie też proszę o uspokojenie się. Zaraz każdy z was dostanie po upomnieniu - zagroził nasz wychowawca.

- Ale proszę mi nie mówić co ja mam robić. - Spojrzał dokładnie w moje oczy. Nikt dotąd, a raczej żadna dziewczyna nie odważyła mu się powiedzieć takich słów na żywo przy całej klasie, bo było mnóstwo osób, które go wyzywało. Nie było to mocne, ale jednak nikt mu „nie odpyskował". Teraz patrzył na niego każdy, ale dla niego zapewne to kwestia przyzwyczajenia od paru dobrych lat. Przeszedł obok mnie i zlustrował mnie bardzo dokładnie wzrokiem.

Choose meWhere stories live. Discover now