30. Ucieleśnienie

227 16 2
                                    

- Lucas - powiedziałam szeptem, przygryzając lekko wargę z niewielkim stresem. - Nie przespałam się z nim... Znaczy. Prawie to zrobiłam.

- Zostawiłbym cię. Normalnie bym cię zostawił. Ale wiesz dlaczego tego nie zrobię? - spytał spokojnie. - Bo nie miałaś ojca, jakiego powinnaś mieć. Zwracasz uwagę na każdego chłopaka, który choć trochę zwróci na ciebie uwagę, bo nigdy sama tego nie doświadczyłaś. Szukasz swojego bezpieczeństwa, szukasz kogoś, kto zastąpi ci te lata. Rozumiem cię, Arrubal. Dlatego tego nie zrobię. Nie zostawię cię.

- Myślałam, że będziesz zły, będziesz krzyczał i wyzywał za to, co zrobiłam... Wtedy jak w szpitalu - powiedziałam, patrząc na niego ze zszokowanymi oczami.

- Zostawmy to za sobą... Nie zostawię cię - przytulił się do mnie.

- Dziękuję - wtuliłam się w niego jak w misia, tak jakbym była małą dziewczynką i był moim ulubionym.

Oparł swoją głowę o moją, i tak siedzieliśmy przez dłuższy czas.

- Wiesz, że oprócz ciebie nie mam żadnego realnego wsparcia? - zapytałam, patrząc na niego i uśmiechając się smutno.

Nie odpowiedział. Pewnie nie wiedział, co powiedzieć.

- Jakie było twoje najlepsze wspomnienie z dzieciństwa? - zapytałam, próbując rozluźnić atmosferę.

- Jak tata zabrał mnie na strzelnicę - powiedział, jakby to była najnormalniejsza sytuacja.

- Co? Tak po prostu cię zabrał? Ile ty miałeś lat wtedy? - usiadłam mu na kolanach, poprawiając swoją spódniczkę.

- No nie wiem, ale było super - zaśmiał się.

Polożyłam jedną rękę na jego ramieniu, przymykając oczy.

- Nie mam za dużo szczęśliwych wspomnień z dzieciństwa, praktycznie w ogóle nie mam - powiedział.

- A to jakiś konkretny powód tego jest? - przejechałam palcem po jego twarzy.

- No -  wzruszył ramionami. - Brak dzieciństwa.

- Teraz możesz być małym Lucasem -  zaśmiałam się z niego, całując go krótko w usta.

- A twój tata?

-  Pije, ćpa, awanturuje się - powiedziałam, zakrywając usta dłonią.

Bije, próbował mnie zgwałcić, ale tego mu nie powiedziałam, bo po prostu bałam się, że mógłby zrobić coś złego.

- Tak... Wiem... - szepnął. - I co dalej?

- No tak szczerze mówiąc, nie chcę wracać do domu. Wiadomo, że gdy wejdę, zastanę ten sam widok. Widok przeszukanego całego mojego pokoju, pewnie butelek i rozsypanego proszku, a oczywiście ojciec gdzieś leżący - westchnęłam ciężko.

- Wezmę cię do siebie - powiedział stanowczo.

- Lucas, nie mogę cię siedzieć na głowie, a twoja matka ani cała rodzina nie byłaby z tego zadowolona. Ale dziękuję za propozycję -  uśmiechnęłam się smutno.

Byłoby mi głupio siedzieć u niego, wiedząc, że mam dom i mam gdzie spać. Może nie najnormalniejszy, ale dalej dom.

- Załatwię to - uśmiechnął się. - Dla ciebie wszystko, Arrubal.

- Lucas, nie rób sobie problemów. Ja nie chcę być problemem. Do tego ja mam dom i mam gdzie spać  - pocałowałam go krótko.

Nie miałam zamiaru być problemem, nie chciałam siedzieć komuś na głowie.

Choose meWhere stories live. Discover now