8. Co ja ze sobą zrobiłam

4.1K 113 98
                                    

Właśnie szykowałam się na imprezę, o której swoją drugą dowiedziałam się od Noah, który swoją drogą mnie na nią zaprosił. Noah był mi bardzo bliski od tego tygodnia, czuł to samo co ja, też został pobity, a u mnie była to normalność. Miałam wrażenie, że jest to dla mnie odpowiednia osoba.


Nałożyłam na siebie zwykłą, czarna sukienkę, którą dostałam od cioci zanim przeprowadziła się miliony kilometrów od nas, teraz już nie utrzymujemy kontaktu, chociaż bardzo bym go potrzebowała. Byłam w swoim pokoju, ukrywałam swoje sińce pod oczami od nieprzespanej nocy i płakania przez całą noc korektorem. Usłyszałam otwierające się drzwi, a po chwili wchodząca osobę.


Przez ojca boje się podnoszenia lekko ręki, krzyków, dotyku.


W drzwiach stał pijany i zaćpany ojciec. Popatrzał na mnie z pogardą i zaczął się zbliżać. Zaczęłam szybciej oddychać. Ciekawiło mnie, skąd on miał pieniądze na chlanie i ćpanie skoro do pracy nie chodzi, a ja nigdy mu nie dałam pieniędzy.


- Co znów dziwka do pracy idzie w klubie? - kpił ze mnie. - Tylko bachora nie przynieś do domu - odezwał się w końcu zaczynając ciągnąć mnie za włosy.


- Ile razy mam ci powtarzać, że nie pracuje jako dziwka. Chodzę do normalniej pracy i zarabiam pieniądze. - Poczułam mocne szarpnięcie w dół, a po chwili już leżałam na podłodze.


W takich momentach czułam się pusta i bezwartościowa, wtedy wszystkie moje przemyślenia na temat mojej walki stawały się obojętne. Wtedy miałam ochotę umierać.


- Ty suko! - podniósł na mnie przeraźliwie ton głosu. - Chodzisz po nocach po klubach. Pierdolisz się za kasę. I to nazywasz pracą? - zmarszczył swoje brwi, a na jego twarzy pojawił się ten okrutny i obrzydliwy uśmiech. - Jesteś zwykłą nic nie wartą dziwką - stwierdził jak gdybym nie była jego córką. - Szkoda, że nie skończyłaś jak Melissa, ale przynajmniej mam teraz swoją darmową szmatę - zaśmiał się gorzko, ściągając pasek. Poczułam przerażenie.


- Jak kurwa mać śmiałeś wspomnieć o Melisie?! - krzyknęłam, a moje siły nagle wróciły.


- Zamknij się szmato - rozkazał. - Jak się do ojca odzywasz? - zagroził. - Jednak chyba nie chcesz ładnej twarzy, kochanie - zaśmiał się znów gorzko. Zrobił zamach i uderzył mnie paskiem od spodni w dół pleców przez co się wygięłam.


- O dwudziestej trzeciej masz być w domu inaczej będziesz mieć przejebane - poinformował w dość zrozumiały sposób. - Zrozumiałaś? - dopytał, a ja kiwnęłam głową na jego słowa, co było błędem, bo bardziej go zdenerwowałam. - Pytam się kurwo czy zrozumiałaś. Odpowiada się! - podniósł głos, patrząc na mnie cały czas, ale ja bardzo chciałam unikać jego wzroku.


- Tak zrozumiałam - mruknęłam ciszej, ale z tą samą siłą w głosie. Ojciec mnie puścił i wyszedł lekko mnie popychając.


Czym ja aż tak zawiniłam, że świat mnie tak bardzo nienawidzi.


Czasem nie ma konkretnego powodu.


Gdy skończyłam swój makijaż zabrałam swoją małą torebkę oraz klucze do domu z biurka. Wyszłam z pokoju, a potem już z domu, zamknęłam go na klucz, a później upewniłam się, czy na pewno zrobiłam to dobrze. Skierowałam się w stronę imprezy. Po około godzinie byłam już na miejscu.

Choose meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz