3. Niepokój może odebrać wszystko

5.4K 150 82
                                    

Z głębokiego snu wybudził mnie dźwięk głośnego budzika. Wyłączyłam go i wstałam z łóżka, poprawiając swoją różową koszulę nocną, która była lekko podwinięta do góry. Zaczęłam się przeciągać jak małe dziecko, aby się rozbudzić. Zaspana poszłam do łazienki i umyłam zęby, spoglądając w lustro. Przymrużyłam oczy na sam swój widok. Wzięłam szczotkę do włosów i zaczęłam je rozczesywać. Wyglądałam okropnie, wory pod oczami, siniaki na policzkach od uderzenia ojca, czerwone źrenice od płaczu i włosy, które nie chcą dzisiaj ze mną współpracować, choć jakoś udało mi się je doprowadzić do ładu. 

Wyszłam z łazienki i skierowałam się do mojego pokoju, w którym ściągnęłam z siebie koszulę, a później założyłam na siebie bieliznę, obowiązkowy mundur, który trzeba było mieć. Nic nowego. Dopakowałam potrzebne rzeczy do swojego plecaka, a chwilę po tym rozejrzałam się, aby upewnić się, że wszystko już spakowałam. W drodze do szkoły zahaczyłam o sklep, w którym kupiłam najtańszą wodę, chociaż jak dla mnie wody nie różniły się smakiem, więc nie robiło to na mnie zbyt dużego wrażenia.

***

Od wejścia do szkoły czułam na sobie wiele spojrzeń, słyszałam szepty i chichoty, miałam wrażenie, że zaraz się zapadnę pod ziemię. Chciałam uciec jak najdalej stąd, dlaczego zawsze musiałam wpakowywać się w jakieś gówno. Przez myśl przeszło mi, że może była to tylko moja wyobraźnia i nie powinnam zwracać na to aż tak dużo swojej uwagi, natomiast, ja nigdy nie byłam zauważalna, nigdy o mnie nie mówiono, a tym bardziej nie w takiej ilości osób, więc, gdy przechodziłam korytarzem czułam się niezręcznie. Skierowałam się od razu w stronę sali, gdzie miałam pierwsza lekcje - matematykę.

Weszłam do klasy, kierując się do przed ostatniej ławki pod oknem, ustępując przy tym przed ostatnią ławkę pod ścianą, gdzie w ostatniej siedział Lucas, aby w końcu dziewczyny z klasy mogły tam usiąść, mi szło to na rękę, bo nie chciałam być blisko jego osoby. Jedyne, co od niego chciałabym dostać to odłamki szkła po mojej pamiątce. 

Po głośnym dźwięku dzwonka, spojrzałam na miejsce Lucasa, ale nie zastałam go na jego jakże prestiżowym miejscu, zastanawiałam się, czemu pan Martinez nie pojawił się w szkole. Matematyka zawsze była jego dobrą stroną, podobnie jak fizyka, wiedziałam po lekcjach, że był bardziej ścisłowcem, w porównaniu do mnie, ja wolałam przedmioty humanistyczne.

- Dzień dobry - odezwała się nauczycielka, wchodząc do klasy ze swoim standardowym uśmiechem i książką, którą miała w ręce. Matematyka to przedmiot, którego nieważne jak chciałam zrozumieć to nie potrafiłam, zastanawiałam się, czemu wszechświat nie zesłał mi tej umiejętności. 

Czułam ucisk w podbrzuszu, gdy tylko kobieta mówiła, że będziemy rozwiązywać przykłady na tablicy, bałam się zawsze, że nie dam rady go rozwiązać, dlatego, liczyłam kto pójdzie do jakiegoś przykładu, aby swój rozwiązać przed pójściem do tablicy.

- Dzień dobry - odpowiedziałam równie jak reszta klasy, usiadłam na krześle i zaczęłam patrzeć na nauczycielkę. Spojrzałam na kartki, które trzymała w rękach pani Alonso, podejrzewałam, że były to kartkówki, pisaliśmy je tydzień temu, a tyle zazwyczaj były sprawdzane - równe 7 dni od napisania.

W głębi liczyłam na jakieś trzydzieści procent, liczyło się to, że zdam. Usłyszałam pociągnięcie klamki i odruchowo odwróciłam się w tamtą stronę, miałam taki odruch przez mojego "ojca". Spojrzałam na słynnego pana Martinez, który ku mojemu zdziwieniu zjawił się w szkole, myślałam, że już nie przyjdzie. Nie zauważałam nigdzie Rosalie, lecz podejrzewałam, że będzie na jakiś zawodach modowych, które organizuje jej agencja.

Brunet usiadł od razu za mną, zdziwiłam się, bo nigdy tutaj nie siadał, ale wiedziałam, że on nic nie robi bez celu, więc zapewne chciał znowu mnie upokorzyć przez to, co zrobiłam wczoraj, ale szczerze, nie żałowałam tego, czułam, że ktoś w końcu powinien mu uświadomić jak się zachowuje, być może nawet się tym nie przejął, ale było mi lepiej. Wyrzuciłam z siebie wszystkie złe emocje, czułam się lepiej, kosztem jego, ale on nie pozostał mi dłużny, od razu się zemścił. 

Choose meWhere stories live. Discover now