9. Kiedyś odpłacę

4.3K 115 75
                                    

Zaczęłam się budzić dopiero wtedy, gdy czułam jak ktoś mną szarpie, a przynajmniej miałam takie wrażenie.


Znów czułam niesamowity ból.


Zaczęłam się krzywić i kaszleć.


Zobaczyłam białe światło.


Umarłam?


Tak wygląda śmierć?


Czyli już koniec cierpienia.


- Młoda... - Usłyszałam męski głos, a przy tym poczułam klepanie po policzkach. Zaczęłam mamrotać pod nosem niezrozumiałe słowa myśląc, że mi się to śni. Po chwili się ocknęłam i popatrzyłam na niego pół przytomna. - Napij się - powiedział, podając mi wodę.


Wzięłam od niego tę wodę, a przez moje trzęsące ręce wylałam ją.


- Przepraszam...gdzie ja jestem? - szepnęłam, patrząc na niego zmęczonym wzrokiem.


- Daj... - przerwał, a ja zmarszczyłam brwi, bo nie miałam pojęcia o co mu chodzi, a zwłaszcza w stanie, w którym byłam. - Koszulkę... Mokra - mówił pół słówkami jakby się wstydził.


Ja natomiast od razu lekko pokręciłam głową, bo wstydziłam się tego co on może zobaczyć. Liczne rany, siniaki przez pobicia ojca.


Było tego dużo.


Nikt nie mógł się tego dowiedzieć, a zwłaszcza tego, że się samookaleczałam, moje ciało to śmierć, cicha, zbliżająca się cichym deszczem, który skończy się sztormem.


- Musisz się przebrać, brudna jesteś I z krwi... - spojrzał na moją twarz, mówił to tak łagodnie, że aż sama nie umiałam w to uwierzyć.


- Nie chcę - zaprzeczyłam od razu przerażona. Nie chciałam, aby mnie zobaczył w takim stanie jakim byłam.


Jak do tej pory widział mnie jako jedyny w takim stanie.


Tylko on będzie mnie taką pamiętał.


O ile tego nie rozpowie.


- Arrubal. Nie denerwuj mnie. Musisz się umyć, muszę ci to odkażać... - zmarszczył brwi. - Rany - dopowiedział. - Odkazić rany.


- A mogę poprosić cię o pomoc? - zapytałam niepewnie, patrząc na niego. Tak cholernie się wstydziłam, chociaż pierwszy raz był wobec mnie taki... czuły. Nie spodziewałam się cudu, wręcz przeciwnie, byłam pewna tego, że mnie wyśmieje, ale miałam nadzieję, że mi pomoże.


- Chyba nawet musisz, ale poczekaj...


- Na co? - napiłam się wody, co sprawiło mi niemałe wyzwanie przez moją zranioną rękę. Brunet wyciągał z szafy jakieś ubrania i ręczniki, otworzył drzwi obok jego szafy po czym wszedł do środka tego pomieszczenia, wrócił do mnie.

Choose meWhere stories live. Discover now