27. Błędy ciągną się przez życie

278 16 2
                                    

Rano zostałam wyrwana ze snu przez dzwonek itelefonu, a natychmiast poczułam ogromny ból głowy. W mig przypomniała mi się wczorajsza noc i  znowu ogarnęły mnie wyrzuty sumienia. Odsunęłam kołdrę, wstając z łóżka z trudem, czując się jakbym miała na głowie betonowy klosz. Chciałam zapomnieć o wszystkim, co miało miejsce, ale wspomnienia wracały. Z trudem opanowałam swoje emocje, wiedząc, że muszę stawić czoła konsekwencjom moich działań.

Zauważyłam, że dzwoniło do mnie parę osób. Tylu połączeń to ja nigdy nie widziałam.

W głowie krążyły mi tysiące pytań. Czemu tyle połączeń? Musiało się stać coś poważnego, bo inaczej nie dzwoniliby tyle razy. Czy Lucas się obudził? Jest z nim źle czy dobrze? Czy powinnam się bać, czy też raczej nie?

Zdecydowałam się wybrać numer Lucasa i czekałam, w nadziei, że odbierze od razu.

Niestety, pomimo kilkukrotnego wybierania numeru, nie odbierał. To tylko nasiliło moje obawy i niepokój.

Zadzwoniłam do Carmen, moje serce waliło mi jak oszalałe.
Po drugim sygnale odebrała.

- Co się dzieje z Lucasem? - zapytałam, nie mogąc ukryć paniki w głosie.

- Tragicznie - odpowiedziała.

- Dlaczego jego serce stanęło? - zadrżałam. Byłam przerażona. Boże, tak cholernie się bałam.

- Nie jestem rodziną. Catalina pojechała po rzeczy - wytłumaczyła, ale to nie uspokoiło mnie. - Znowu stracił przytomność - dodała. To słowa, które jeszcze bardziej zadławiły mnie strachem.

- Czemu kurwa nie jest przytomny? - szepnęłam, czując łzy pod powiekami. Zdenerwowanie i rozpacz mieszane były w moim głosie, sprawiając, że trudno było mi zachować kontrolę nad emocjami.

Kurwa mać, przez mnie stracił przytomność. Gdybym tylko zareagowała wcześniej, nic by się nie stało. Nic, kurwa.

- Pytał o ciebie, gdy się obudził... - powiedziała cicho. - Później, no nieważne. Jej słowa brzmiały jak echo w moim umyśle, wręcz przeszywając mnie ostrymi igłami wyrzutów sumienia.

Pytał o mnie, a ja prawie przespałam się z jego bratem.

- Kurwa, co się stało? - krzyknęłam, czując, jak gniew miesza się z rozpaczą, tworząc burzę emocji w moim wnętrzu.

Rozłączyła się. Nagle zapanowała cisza, tylko moje echo krzyku odbijało się od ścian, przypominając mi o mojej bezsilności.

Nie powinnam na nią krzyczeć, zwłaszcza teraz, przy tak poważnej sytuacji. Nie było mnie, gdy mnie potrzebował, bo byłam z jego bratem. Spierdoliłam po całości.

Z oczu poleciały mi łzy, a ręce zaczęły się trząść, jak liście wstrząsane wiatrem. Czułam się bezsilna i zawstydzona swoim zachowaniem.

W tym momencie Miguel wszedł do środka, ale nawet jego obecność nie mogła ukoić mojej rozdartej duszy.

Nie zwracając uwagi na niego, szybko napisałam do Carmen.

Lily: Przepraszam, nie chciałam na ciebie nakrzyczeć.

Popatrzyłam na Miguela, starając się ocierać łzy jak najszybciej, aby nie widział mnie w takim stanie.

- Chodzi ci o Lucasa? - spytał, obserwując mnie uważnie. - Uspokój się, nic mu nie będzie, rozmawiałem z Cataliną.

- To przez mnie - szepnęłam, krótko spotykając się spojrzeniem z jego oczami, zanim odwróciłam wzrok na ekran telefonu.

- Nic przez ciebie i tak by tak skończył, byli w trzech albo czterech na kilkudziesięciu - Miguel powiedział to z taką pewnością, jakby próbował mnie uspokoić, ale w mojej głowie wciąż tliło się poczucie winy.

Choose meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz