31. Groteska

230 14 0
                                    

Następny dzień spędziłam sama, mojego ojca nie było, więc w spokoju oglądałam wiadomości w telewizji.

- Dzień dobry, witam państwa w naszym porannym wydaniu wiadomości. Oto, co dzisiaj ważnego dzieje się w Hiszpanii. Typowe przypadki chorób zagrażających zdrowiu publicznemu stają się coraz powszechniejsze, co stawia przed lekarzami ogromne wyzwania - mówiła reprezentantka wiadomości. - W Sewilli odbyły się wybory lokalne, które przyciągnęły uwagę mieszkańców i obserwatorów politycznych z całego kraju. Wszyscy z niecierpliwością czekają na wyniki - kobieta wyczytała i rozpoczęła kolejny temat. - Niestety, mamy także smutne wieści. Osiemnastoletni chłopak trafił wczoraj o trzeciej dwadzieścia do szpitala w Sewilli po krytycznym pobiciu. Policja szuka sprawców zdarzenia. Lekarze nadal walczą o życie poszkodowanego. To wszystko na dziś. Dziękujemy za oglądanie, do zobaczenia już wieczorem.

Wstałam z łóżka, gdy usłyszałam szmer kroków zbliżających się do mojego pokoju. Serce zabiło mi mocniej, gdy zobaczyłam w drzwiach postać mojego ojca. Jego wzrok był przepełniony gniewem, a na twarzy malowała się agresja.

Bez ostrzeżenia zaczął się rzucać, krzyczeć i podnosić na mnie rękę. Uderzenia padały na moje lewe i prawe policzki, a następnie rzucił we mnie szklanką z alkoholem. Upadłam na podłogę, czując pulsujący ból w każdej części ciała.

- Jebana dziwka! - krzyczał. - Z moimi wrogami rozmawiasz? - Jego słowa przeszywały mnie jak ostrze noża, a każde uderzenie pogłębiało rany nie tylko fizyczne, ale i emocjonalne.

W tamtym momencie nie potrafiłam myśleć racjonalnie. Mój umysł zatracił się w wirze bólu i lęku. Nie pamiętałam, co do mnie mówił, ale każde jego słowo i gest wbijały się we mnie jak gwoździe.

Płakałam, skuliłam się, czując się bezsilna. Miałam dosyć tego życia w ciągłym strachu i cierpieniu. Ale mimo wszystko, gdzieś głęboko w sobie, byłam przekonana, że jeszcze parę tygodni i miałam się wyprowadzić.

Nie było łatwo poddać się dla takiego człowieka. Chciałam mu udowodnić, że jestem silna, że sobie poradzę, ale w obliczu jego agresji i przemocy, czułam się jak uwięziona w labiryncie bez wyjścia. Już dłużej nie potrafiłam tego znosić.

****

Byłam w pracy w kawiarni, która należy do tego samego właściciela co restauracja, w której pracuję wieczorami w weekendy. Cały czas musiałam brać tabletki przeciwbólowe z powodu silnych bólów, które mnie dręczyły po incydencie z tamtym psychopatą. Nie mogłam już dłużej wytrzymać, a moja koszula pewnie była już poplamiona od krwi przez rozcięcie, ktore zafundował mi mój ojciec na brzuchu. Na szczęście miałam przy sobie coś, co mogłam użyć, żeby to zasłonić.

Zastanawiałam się nad wiadomościami, które dzisiaj zobaczyłam. Wszystko zaczęło mi się składać w całość, a przede wszystkim martwiłam się o Lucasa. Czy coś mu się stało? Gdy nie było klientów, sięgnęłam po telefon i zadzwoniłam do niego.

Czekałam, aż odbierze. To było najcięższe i najdłuższe oczekiwanie, zanim ktoś odebrał. Nie wiedziałam, czy to on jest w tym szpitalu, czy może ktoś inny. Równie dobrze mógł to być ktoś z jego przyjaciół.

Nagle ktoś wszedł od zaplecza i złapał mnie za talię. Przestraszyłam się i odruchowo odwróciłam się, szybko uderzając otwartą dłonią tę osobę w twarz.

Gdy zobaczyłam, że to Lucas, w oczach stanęły mi łzy. Natychmiast. Z ulgą, że mu nic się nie stało, ale także z żalem, że go tak zraniałam, kiedy tylko się obawiałam o jego bezpieczeństwo.

- Nie strasz mnie więcej  - szepnęłam, wycierając łzy spływające po policzku.

- Czemu płaczesz? - zapytał, marszcząc brwi.

Choose meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz