33. Perspektywa Carmen

204 14 0
                                    

KILKA DNI WCZEŚNIEJ
(po wyjściu Lucasa z szpitala)

Początek tego dnia miał wszelkie cechy sielanki, ale Carmen czuła w powietrzu elektryczność nadchodzących burz. Jej związek z Jacobem od dłuższego czasu przypominał współdzielenie przestrzeni z kimś, kogo ledwie znasz. Wspólne poranki miały więcej wspólnego z rutynowym wykonaniem obowiązków niż z dzieleniem się życiem.

Carmen usiadła przy oknie, patrząc na ulicę zalaną złotym blaskiem wschodzącego słońca. W jej głowie kłębiły się myśli o ich związku, który ostatnio wydawał się coraz bardziej odległy i obcy. Przez ostatnie tygodnie, a może nawet miesiące, jej życie obracało się wokół niekończącej się karty zadań i obowiązków.

Kiedyś, kiedy tylko wspomniała o spotkaniu z przyjaciółmi, Jacob wydawał się rozumieć. Carmen poddawała się pomocy dla swoich przyjaciół. Teraz jednak, kiedy kariera jej chłopaka nabrała tempa, zaniedbywał ich związek. Zamiast wspólnych chwil spędzonych na rozmowach przy śniadaniu czy spacerach po parku, ich życie osobiste zostało zagłuszone przez zapiski w kalendarzu i telefonach służbowych.

A Carmen zatracała samą siebie, żeby pomóc swoim przyjaciołom.

Każdego dnia, gdy Carmen potrzebowała jego wsparcia, Jacob był nieobecny. Zamiast tego, siedział w biurze do późna, zatopiony w sprawach firmowych.

Zaczęła zastanawiać się, czy ich związek był tylko wspomnieniem przeszłości. Czy to, co ich kiedyś łączyło, stopniowo zanikało w wirze codzienności.

Carmen nie mogła nie zauważyć, jak bardzo tęskniła za bliskością z Jacobem. Za długimi rozmowami przy lampce wina, za wspólnym śmiechem i gestami czułości. Ale czy Jacob tęsknił tak samo? Czy był świadomy, jak bardzo oddala się od niej?

Wydawało się, że ich drogi rozeszły się na skrzyżowaniu ich życia. Carmen wiedziała, że musi podjąć kroki, by odnaleźć drogę z powrotem do siebie i do Jacoba. Musiała porozmawiać z nim szczerze o swoich uczuciach i o tym, jak bardzo brakowało jej ich wspólnego czasu.

W tej chwili, patrząc na zatłoczoną ulicę, zdecydowała, że nie pozwoli, by ich związek przepadł w wirze codzienności i osobistych ambicji. Była gotowa walczyć o to, co było dla niej najważniejsze – ich miłość i związek.

- Jacob, musimy porozmawiać… - zaczęła niepewnie Carmen.

- Och, znowu to? - odpowiedział Jacob, nie odwracając wzroku od ekranu swojego laptopa.

- Tak, o tym, że nasze życie przypomina bardziej współlokatorów niż parę.

- Przecież wiesz, że teraz mam na głowie ważne projekty. Nie mam czasu na…

- Na nas? - dokończyła Carmen, czując jak jej frustracja narasta.

Jacob westchnął głęboko i zamknął laptopa.

- Wiesz co, Carmen, może faktycznie jesteśmy sobie niepotrzebni.

- Może masz rację. - Carmen zacisnęła usta w cienką linię.

Po tych słowach serce Carmen pękło jak kryształ, roztrzaskując się na tysiące ostrych kawałków. Czuła, jakby świat runął na nią z całym swoim ciężarem, zostawiając ją w pustce i rozpaczy. To zdanie zburzyło jej ufność i nadzieję na szczęśliwe jutro.

Po chwili zdała sobie sprawę, że wina leżała po obu stronach. Zrozumiała, że zatraciła się w problemach przyjaciół, zaniedbując siebie i Jacoba, podobnie jak on zagłębiał się coraz bardziej w pracę, ignorując potrzeby relacji.

Carmen ubrała się bez słowa, chwyciła klucze i wyszła, zostawiając drzwi pootwierane za sobą.

Nie mogła pójść do domu rodzinnego, nie w tym stanie. Zamiast tego kierowała swoje kroki w stronę rezydencji Lucasa, który niedawno wyszedł ze szpitala. Był w śpiączce po ciężkim pobiciu, ale teraz już było wszystko w porządku. Parę dni wcześniej wyszedł. To wszystko działo się tak szybko.

Choose meWhere stories live. Discover now