5. Utożsamienie się

4.5K 112 16
                                    

Schodziłam za nim powoli, planując w swojej głowie, co mam mu powiedzieć. Nie pozwolę się tak traktować, a na pewno nie jemu.


- Możesz mi powiedzieć gdzie jedziemy? - spytałam z wyrzutem.


- Załatwić ważne sprawy, możemy spotkać moją rodzinę - mruknął, wyciągając kluczyk do samochodu z kieszeni swoich ciemnych spodni.


- Nie mogłeś jechać sam? - zadałam pytanie retoryczne. Doskonale znałam odpowiedź, ale naprawdę nie wiedziałam po co ja mu do tego jestem. - Muszę jechać z tobą jeszcze w sukience? - Przewróciłam oczami, idąc za nim.


- Nie, bo sprawa dotyczy ciebie - oznajmił.


Zdziwiłam się, że dostałam taką odpowiedź, czyli sprawa dotyczy faktycznie mojej osoby, a on od tak się do tego przyznał. Zastanawiałam się jedynie, do czego moja osoba, będzie mu potrzebna w jakiś sprawach biznesowych na których się kompletnie nie znałam.


Ubrał buty i przejrzał się w lustrze, poprawiając swoje brązowe lekko falowane włosy, które o dziwo były ułożone, a nie jak co dzień w szkole. Otworzył drzwi i mnie w nich przepuścił., miał strasznie dobre maniery, co naprawdę dobrze świadczyło o osobach, które go wychowały, lecz z drugiej strony był strasznie rozpieszczonym manipulatorem, który zawsze musi mieć to co chce. Wyszłam z jego rezydencji i zaczęłam czuć jego palący wzrok na sobie.


Już się nie odezwałam, zaczęłam rozmyślać o tym, że może przez wczorajszy dzień, zabierze mnie do jakiegoś sądu.


Jeśli mam być szczera - nie potrafiłam idealnie chodzić na tak wysokich obcasach. W swoim życiu, nie miałam za dużo czasu, żeby doskonalić te umiejętność.


Jak coś się stanie to zwalę wszystko na Lucasa.


Spojrzałam na parking, na którym było wiele samochodów, nie wiedziałam, który to samochód Lucasa.


- Audi - usłyszałam jego rozkazujący ton głosu, zaczęło się znowu we mnie gotować, nie byłam przyzwyczajona do tak częstego denerwowania się.


Jednakże postanowiłam, że to nie miejsce na mój odwet, spokojnie kiwnęłam głową i zamierzałam w stronę audi. W pewnym momencie potknęłam się i przechyliłam się mocno do przodu, zrobiło mi się gorąco. Już nie chodziło o mnie, tylko o cenę tych rzeczy. Lucas złapał mnie jedną dłonią i zignorował to co się właśnie wydarzyło.


- Wsiadaj. - Obszedł samochód i usiadł od strony kierowcy, wsiadłam do środka i od razu zdjęłam te cholerne buty. Zapięłam pas i odetchnęłam. Położyłam nogę na nogę, odchylając głowę na zagłównik. Przymknęłam na chwilę oczy. Czułam się dobrze, gdy nie musiałam mieć na sobie tych męczących butów.


- Nawet w szpilkach nie umiesz chodzić? - zapytał z kpiną w głosie.


- Łaskawie bądź cicho - mruknęłam oburzona na niego.


Jakiś czas później, gdy jakiś czas już jechaliśmy popatrzyłam na jego profil. Znowu te same skupienie, co przy tym jak zapinał mi sukienkę. Trzymał jedną dłoń na dołu miał dłonie, lekko było widać jego żyły, jego dłonie były dosyć duże, a palce smukłe.

Choose meWhere stories live. Discover now