Rozdział 20

9 5 0
                                    

Gwar i hałas rozchodził się po Dolinie Pustki. Wszyscy harowali w pocie czoła, szykując się do wymarszu. Założono już na, płonące, rumaki siodła a smoki, niektóre, zostały opancerzenione metalem wydobytym w górach. Niestety wytopy nie były najlepsze, gdyż wykuwały ją golemy. Co prawda szkoliły się w tej dziedzinie niemal od narodzin. Jednakże nie mogły dorównać w tej dziedzinie Krasnoludzkim mistrzom, a co dopiero arcymistrzą.

- Jak idą przygotowania? - zapytał się chłodno Shigeru patrząc przez okno.

- Zgodnie z raportem: mamy już gotowych do wojny wszystkie smoki...

- Ile z nich jest opancerzonych?

Chaosen spojrzał na spis przygotowań. Po chwili wydukał:

- Dzie-sięć, natomiast pięćset golemów jest gotowa do wymarszu.

- ILE! - wydarł się Shigeru zszokowany tak niską frekwencją.

- Panie ale ja mówię tylko o opancerzonej armii. Tak to jest ich dwa tysiące. Może nawet i trzy... - mówiąc to skulił się i zasłonił ręką.

Shigeru popatrzył się na wystraszonego sługę.

- Dobrze zatem informuj mnie na bieżąco. O i bym zapomniał, wyślij około dwieście golemów do ataku na północne terytoria krainy ziemi. Nie mam zamiaru marnować czasu.

Chaosen przytaknął jedynie głową i ruszył załatwiać "papierkową robotę", której była cała masa.

- Widzę że przygotowania idą pełną parą – napominała Strzyga trzymająca się nogami sufitu.

- Jak widać – odparł chłodno Shigeru.

- Kiedy wyruszamy odbić Nekromantę? - Rzekła Shaio kładąc dłoń na ramieniu Maga.

Shigeru chwycił odrzucił jej dłoń, która ledwo co wylądowywała na jego ramieniu.

- Aktualnie idę zobaczyć co u mojego smoka. – Przerwał i ruszył w stronę legowiska.

***

W jaskini Dorgusa było mnóstwo złota oraz jajko, którym się opiekował.

- Z jajkiem nic się nie dzieje? - zaciekawił się Shigeru próbując zamaskować wściekłość.

- Co się stało? Shigeru wiesz dobrze, że nie ukryjesz przede mną emocji.

Shigeru popatrzył się w jego oczy po czym schylił głowę i powiedział:

- Tak, wiem. Ale nie unikaj odpowiedzi na moje pytania.

- Już słucham. -zapewnił, jak zawsze, telepatycznie.

- Dzieje się coś z tym jajkiem czy nie?

- Emm aktualnie nic, jedynie słyszę jego delikatne bicie serca. Lekkie ale jednak bije.

Shigeru ucieszył się na tę wieść. Podszedł bliżej smoka, wyciągnął z szaty rękę i przejechał nią po łuskach wężowego smoka. A po chwili go przytulił.

- Co się stało? - zapytał się ponownie Dorgus.

- Shaio rozmawiała ze mną przed chwilą. I położyła swoją rękę na moim ramieniu. Ostatnia osoba która tak zrobiła...

- To, że tak zrobiła nie oznacza od razu, że chciała cię zabić. Może po prostu zrobiła to jako twoja przyjaciółka – powiedział łagodnie Drogus, kładąc głowę na ramieniu Maga. - Widzisz nie przeszkadza tobie, że kładę głowę na twoim barku.

Shigeru napłynęły łzy do oczu i zaczął płakać. Delikatnie łzy spływały po jego policzkach.

- Nie chcę cię więcej stracić – wyszeptał do ucha Dorgusa. - Nie chcę cię więcej stracić, moja mała siostrzyczko...

Smok był zszokowany zaistniałą sytuacją. Nie rozumiał o co chodziło Shigeru.

- Ale ja nią nie jestem... O czym ty gadasz?

- Nie wiem – powiedział przez łzy i przytulił się jeszcze bardziej w jego łuski.

- Wiesz, że zawsze możesz poprosić mnie o pomoc w planowaniu wojny? - Chciał się upewnić, zmartwiony, Smok. Niepokoi go stan Shigeru. Dawno go nie widział w takiej rozpaczy, o ile kiedykolwiek.

- Wiem – odparł Shigeru ledwo co słyszalnym głosem. Wspiął się na Drogusa i położył się na nim, po chwili zasnął.

***

Z snu wybudził go Drogus, szturchając go, głową.

- Powinieneś wstać, musisz wydać rozkazy.

Shigeru przetarł oczy i przemyślał to co usłyszał. Ześlizgnął się z Smoka i ruszył w stronę drzwi. Lecz w przejściu przez nie przeszkodził mu smoczy ogon.

- Jest parę warunków, abyś z tego pomieszczenia wyszedł. Musisz iść na tą bitwę...

- To oczywiste, że na niej będę – odpowiedział Shigeru zdziwiony warunkiem Dorgusa. - A teraz mogę wyjść?

- Nie skończyłem jeszcze – odparł chłodno Smok. - Drugi warunek jest taki, że polecisz na mnie i nie ma żadnego ale. Załatwiłem opiekę nad tym jajem, oraz tak czy siak polecę, z twoją zgodą czy bez niej.

- Nie chcę cię stracić – odpowiedział od razu Shigeru.

- Ale czemu byś mnie miał stracić? Wiesz, że szanse na to są niemal zerowe?

Shigeru popatrzył się wprost na jego oczy po czym powiedział:

- Właśnie. O te PRAWIE za dużo.

- Shigeru, uwierz mi. Lepiej żebyś ty na mnie poleciał, niż żebym poleciał sam. Co pomyśli twoja armia? Co powie? Uciekam od ciebie? Wiele pytań może się narodzić, pomimo że to tępe golemy.

- Dobrze, zgoda. - Zgodził się niechętnie Shigeru. - Ale jak coś się stanie to twoja wina.

***

Shigeru ruszył, z zaledwie jedną czwartą armią, w stronę Zamku Eldied. Stanowiło to około trzech tysięcy golemów. Armia prezentowała się fenomenalnie. Piechota, czyli golemy, szła w szeregach, jedna za drugim maszerowali równo. W powietrzu, tuż za ich dowódcą Dorgusem, leciało dwadzieścia Smoków Cienia, Chaosu i Zniszczenia. Każdy miał na sobie zbroję, która błyszczała i mieniła się w blasku słońca, a właściwie promieniach przedostających się przez chmury.

- Powinniśmy się zatrzymać, zbliżamy się do granicy – zwrócił uwagę Dorgus.

Shigeru przytaknął i pokazał swojemu Smokowi miejsce wylądowania. Wylądowali, jak zwykle, zgrabnie i perfekcyjnie. Wylądowali kilka metrów przed pierwszym rzędem piechoty.

- Stać! - nakazał Shigeru a cała armia wykonała momentalnie rozkaz, jak jeden mąż.

Shigeru zastanowił się jak to fenomenalnie musiałoby wyglądać z góry. Po chwili wylądowała reszta smoków wraz z Baba-Onglą i Shaio. Jeden z gigantów biegł w stronę Shigeru.

- Co się stało, że wstrzymał pochód?

- Musimy odpocząć. W każdej chwili musimy być gotowi do walki. Nie wiemy czy za granicą mojego... naszego królestwa znajdują się wrogie wojska a właściwe nie znamy ich liczebności.

- Rozumiem ale chyba smoki same by sobie poradziły z nimi Nie uważasz? - trzymała dalej na swoim Shaio.

Teraz Dorgus wiedział, czemu Shigeru tak zareagował na jej dotyk. Miała niemal taki sam charakter osobowości jak osoba, która skrzywdziła dawno temu, jak jeszcze był dzieckiem.

Chwila nastał milczenia po czym odezwała się Gigantka.

- Sądzę, że odpoczynek się nada. Musimy pamiętać, że zbroje też dużo ważą, a ich dźwiganie bardzo męczy.

Powrót ChaosuDonde viven las historias. Descúbrelo ahora