Rozdział 48

3 3 0
                                    

Rita wrócił do drużyny, była rozwścieczona jak nigdy.

- Co się tam stało?

- Pierdoleni magowie.

- Ghym, Rito.

- Tak ty też. Jak mogłeś! - zaczęła krzyczeć wprost na twarz Lariza. - Wiedziałeś o wszystkim od samego początku, nieprawdaż?

Mag zmarszczył brwi.

- O czym ty mówisz?

- Że kurwa Evitor spierdolił z więzienia, i teraz chędoży się z moim bratem!

- Nie chcieliśmy cię niepokoić... czekaj to ty masz brata?

- Pierdolonego brata Maga. - Po twarzach drużyny zauważyła, że dalej nie wiedzieli o kim mówi. - Shigeru, kurwa. - Po tych słowach z jej zielonych oczu zaczęły spływać łzy.

- Może cię okłamał? - Podsunął, chwilę po tym rozległ się wybuch. W tym samym monecie smok wyleciał z groty.

- Co to było, do diaska? - wystraszył się Etip, osłaniając głowę rękoma.

- Spokojnie Etipie, nie ma się czego bać. To był wybuch, kilka pięter wyżej – uspokoił go Inar spokojnym głosem.

- Niespokojnie, ale trzeba to sprawdzić! - napierała Rita przeskakując z nogi na nogę.

Lariz spojrzał się na nią po czym śmiało stwierdził:

- Oni uciekli, nie ma co tego sprawdzać. Lepiej wróćmy na polu bitwy. Tam będziemy bardziej użyteczni.

Rita pokręciła głową. Nie chciało wierzyć, że uciekli. Nie kiedy była tak blisko, nie kiedy mogła coś zrobić, a jednak. Jednak spostrzegawczość, wpajana przez akademię, ocaliły ją od nieuchronnej śmierci, tylko jakim kosztem?

- Wy pomóżcie, ja pójdę to sprawdzić. - Od razu po tych słowach pobiegła w stronę drzwi, przez które wcześniej widziała całujących się Shigeru i Evitora. W ślad za nią pobiegł Etip. Utruid jednak się zawahał, spojrzał się na Lariza, skinął głową przepraszając i pobiegł za pozostałymi.

- Wygląda na to, że wrócimy sami, na wspaniałą bitwę. - powiedział nieco przygnębionym tonem Inar. Lariz natomiast wzruszył ramionami i powolnym krokiem zaczął schodzić z wieży.

***

- Rito, zaczekaj! Ja nie mam tyle siły co ty! - Wołał spocony, i zdyszany Etip, lecz Rita na niego nie czekała. Pędziła, niczym kozica, po kolejnych schodach, zastanawiała się ile ich zostało. W końcu weszła na samą górę wieży. Była ona zadaszona, lecz po bokach były ogromne okna na świat.

Jej oczom ukazał się smok, przed którym (Shigeru i Evietor) kłócili się o coś, zawzięcie. Nagle, Mag Chaosu, zauważył Ritę.

- Rito? - zaczął niepewnie. - Czy chciała byś z nami polecieć do... - Ręka Nekromanty zakryła mu usta.

- Jeszcze słowo a nie będzie tam bezpiecznie. Nie widziałeś jak wybija armię, w pojedynkę.

- Jesteście kurwa pierdolnięci! Wiecie ile, przez was, zginęło istot, bezpowrotnie? Jesteście samolubnymi dupkami! - Mówiąc to, drżała. Nie przez stres, lecz gniew. Chciała podejść i wyrwać ich serca, których, jak myślała nie mili.

- Rito, proszę cię. Nie wiesz przez co przeszedłem... Myślałem, że nie żyjesz! Naprawdę!

- Może jeszcze mi kurwa powiesz, że to wszystko dla mnie?

- Rito? Wszystko dobrze? - Zdziwił się Etip na widok rozmowy, nie walki.

- Tsa. - odparła przez ramię.

Powrót ChaosuWhere stories live. Discover now