Rozdział 45

5 3 0
                                    

Wojna, w Spaczonym Lesie, przebiegała na korzyść Rity. Nie była to zasługa doskonałej Armi Ludzi, która nie była aż tak doskonała, lecz zdolnością Rity. Co prawda, nagle wyrastające drzewo ją omal nie zabiło, lecz jak to mawiają w Bredsee „Co cię nie zabije, to cię wzmocni".

- Ruchy! Ruchy! - pospieszała co chwilę Rita.

- Pani! My już jesteśmy wykończeni!

- Jacy wykończeni? Ja w waszym wieku...

- Ale my nie jesteśmy panią! Nie jesteśmy jacyś niezniszczalni!

- To bądźcie.

Na tym się skończyła rozmowa, żołnierze maszerowali a Rita podskakiwała sobie radośnie.

Po chwili, wojowniczka, zauważyła szeregi kamiennych Golemów.

- O cholera.

- Co się stało? - zaciekawił się Ianr, lecz po chwili zauważył to co Rita.

- Mamy mały problem.

***

Nagle las zmienił się w polanę.

- Co jest? - zdziwiła się Hermenegilda.

- Samojadki! - krzyknęła Sivir, widząc chmarę małych fioletowych stworków, które jadły wszystko na swojej drodze.

- Wilkołaki! - wykrzyczał jakiś Elf, po chwili został rozszarpany.

Hermenegilda i Lariz spojrzeli na siebie. Wiedzieli co muszą zrobić.

Złączyli ręce i zaczęli tańczyć.

- Jedna noga w prawa, druga w lewo. Leki obrót.. – szeptali sobie do uszu tańcząc. Po chwili, przed nimi, zaczął powstawać golem. Nie był on z kamieni, lecz roślin. Rósł i rósł. Pierw miał dziesięć stóp, potem dwadzieścia i nagle trzydzieści!

- Chyba wystarczy – powiedział spokojnie Lariz..

Herme skinęła głową z aprobatą i przestali tańczyć.

- Ej ty! - powiedział Lariz do pierwszego Elfa, który przeszedł obok niego. - Znasz trochę magi ziemi?

- Co nieco potrafię...

- To dobrze. - Chwycił Efla, za rękę, i rzucił nim w plączą golema. Po czym złapał pierwszego Utopca, który mu się nawinął, i wrzucił go w ślad za Elfem.

Minęła chwila. Golem za jaśniał na niebiesko, natomiast plącz odżyły. Golem poruszył się w stronę wrogiego wojska, miażdżąc inne Golemy, bądź oplatając je i krusząc.

- Jak zwykle niezła robota - stwierdziła radośnie Hermenegilda, wspominając stare lata.

Nagle usłyszeli wrzask i pisk. Żołnierze uciekali z środka bitwy.

- Co się dzieje? - próbował się dowiedzieć Lariz, lecz nie dostał żadnej odpowiedzi.

Żołnierze nie odpowiadali, jedynie biegli cały czas przed siebie chcąc ocalić swoje życia. Ci co nie zdołali uciec, darli się w wniebogłosy, potem cichli.

Lariz i Herme podbiegli do miejsce, z którego wszyscy uciekali. Ich oczom ukazało się czerwona mgła. W niej widniała czarną postać o czterech rękach. W każdej ręce dzierżyła cztery miecze. Przecinała nimi żołnierzy w pół.

- Co to jest? Pierwszy raz coś tak paskudnego widzę!

- Obawiam się kochana, że to Strzyga... Widzisz jej ręce, te na dole – powiedział Lariz po czym odczekał chwilę, by mogła się im dobrze przyjrzeć. - One jej wyrosły przez zlizywanie krwi ofiar. Dawno, ale to dawno temu istniały takie monstra.

Nagle Strzyga zaskrzeczała i przemieściła się.

- Co my tu mamy! – powiedziała żądnym, krwi, głosem. Brzmiał nieco skrzecząco. - Duch staruszków, krew dojrzałą mają.

Shaio rzuciła się na Lariza, lecz wykonał, w ostatniej chwili, unik. Strzyga podskoczyła i zrobiła obrót, lądując twardo na zakrwawionej trawie.

- Chcę jeść! - zawyła, co bardziej przypominało raczej pisk, po czym oblizała zakrwawioną szablę i rzuciła się ponowni. Tym razem na Hermenegildę.

Hermenegilda nie zamierzała się ruszyć, zrobiła szybki ruch ręką, tworząc w ten sposób tarczę. Strzyga odbiła się od niej, jak szmaciana lalka.

- Zginiesz, za zamordowanie mojego Pana! POŻAŁUJESZ SWOJEGO WYBORU! Zobaczysz, co to ból. Prawdziwy ból.

Zielarka zaczęła się śmiać.

- Co cię tak bawi Szmato?

- Nie zrozumiesz tego. Jesteś tylko nędznym potworem, który nie zna nic innego niż mord.

- CO?! Gówno prawda – zdziwiła się Shaio opuszczając ręce, z wrażenia. Z mieczy zaczęła spływać krew, spokojnie spływała na ziemię.

- Potwory tylko zadają ból, mordują, całą, wioskę. Zniszczą komuś, całe, życie... Nawet dzieciństwo.

- Ludzie też to robią! Elfy, Krasnoludy... Wszyscy.

- Ale wy, czerpiecie z tego dzika satysfakcje!

Niespodziewanie, Zielarka zamachnęła się rękami do tyłu, by następnie machnąć je do przodu. Wyleciał z nich promień ognia, który poleciał wprost w Shaio. Spalił wszystkie trupy. Strzyga jednak przeżyła. Zasłoniła się mieczami, śmiejąc się przy tym dziko. Natomiast z policzka Zielarki poleciała łza.

Nagle śmiech ucichł, promień zniknął. Zemdlała.

- Hermi! Żyjesz? Proszę cię, przeżyj chodź jeszcze to stulecie... - Lariz zaczął płakać, podnosząc ją.

- Tylko jedno? - zakaszlała Hermenegilda, by ponownie zemdleć.

Lari wtulił jej ciało do siebie, po czym spojrzał na Strzygę. Zobaczył, że jej ciało zostało przepołowione na pół. Uczyniła to Sivir, dzierżąca topór dwusieczny.

- Dziękuję – powiedział niemal szeptem Lariz.

Sivir kiwnęła głową i pobiegła siekać kolejnych wrogów.

- Ma babka rozmach. - dodał pod nosem.

***

Obinda weszła do dowódcy Nox-Fum.

- Witaj moja droga! - powitał ją dowódca.

- Witaj stryju, załatwiłam nam pięć tysięcy ludzi. Tak jak kazałeś. Jest jedno ale.

- Jakie ale? - spytał wujaszek, stoickim spokojem.

- Rasa Ork-Tan też musi walczyć, przynajmniej w Spaczonym Lesie.

Stryj podrapał się po brodzie, która sięgała mu niemal do ziemi.

- Upieczemy dwie pieczenie na jednym ogniu. Ork-Tan wyślemy do Niezniszczonego Lasu a my pójdziemy na Polne Stepy. Zabijemy kilku i odbijemy na Spaczały Las. Tam zrobimy żeś Ork-Tan.

Obinda uśmiechała się i uściskała wujka, powtarzając co chwilę, że jest geniuszem.

Armia Nox-Fun ruszyły świtem, natomiast wojska Ork-Tan wyruszyły południem.

Dzień później, obie armie, znajdowały się na swoich miejscach.

- Jak powiem „ATAK" Atakujemy. Czy to jasne?

- Tak jest! - potwierdzili wojownicy. Byli to najlepsi mordercy. Rasa Nox-Fum była bardziej Gildią, gdyż składała się z Trolli, Ogrów oraz Goblinów. Jednak nie zmieniało to faktu, że z wszystkich Ras to oni właśnie byli najsilniejsi. Natomiast Rasa Ork-Tan była równie potężna, lecz bardziej wojownicza. Małą konflikt zbrojny z każdą istotą, nie zważali na to czy są silniejsi. Liczyło się po porostu to, by ich zniszczyć doszczętnie.

Powrót ChaosuWhere stories live. Discover now