Rozdział 25

8 5 0
                                    

Obrońcy Eldied wiedzieli, że nie mają szans. Powstrzymywali atak, lecz jedynie ziemny. Wrogie jednostki latające był ukryty za mgła. Strzały nic nie mogły zdziałać.

Wtem, pojawiła się światło, która chwilowo wszystkich oślepiła. Mgła zaczęła powoli robić się coraz bardziej gęstszą. Lecz to nie przeszkadzało ujrzeniu zakapturzonych postaci.

Stali przy sobie. Na samym początku trójkąta stała starsza osoba, której kaptur zakrywał twarz, jej wiek dało się określić po lekkim zgarbieniu.

- Kto to! - zaskrzeczał jeden z Golemów.

Po jego słowach zakapturzona postać uniosła się a kaptur spadł z jej głowy. Wszystkim zebranym ukazała się stara kobieta.

- Jam jest! - powiedziała kobieta, a jej oczy zakryły i zaświeciły się bielą. - HERMENEGILDA! - Wykrzyczała ostatnie słowo, jej ręce uniosły się do przodu, tak jakby była mumią.

Kolor jej oczu zmienił się momentalnie w zieleń. W miejscu, w którym jeszcze przed chwilą stała, zaczęły orać ziemię korzenie drzew.

Szły przed siebie krusząc i splątując przy tym rzędy golemów. Korzenie wbijały się w ciała Olbrzymów. Wrastał w ich oczy, nozdrza zapełniając ich korzeniami. Niedługo było czekać aby padły trupem i pozostał po nich cień wspomnienia.

Shigeru przeraził się na widok rozsadzanych olbrzymów i golemów. Przerażało go jak szybko można coś zniszczyć. Wściekł się. Z oczu zaczął ulatniać się fioletowy dym.

- Nie pozwolę na to! - wrzasnął i skierował rękę wprost na korzenną mielarkę.

Podniósł ją telepatią. Korzenie - pomimo tego, że nie były w ziemi - dalej chciały iść na przód. Mielić kolejnych wrogów.

- Oj nie, nie pozwolę wam na to, NON EXISTAT! - Wykrzyczał a korzenie zaczęły się rozsypywać w drobny mak.

Hermenegilde była chwilę zaskoczona, bowiem dawno nie widziała tak potężnego czaru zniszczenia.

- Oj nie, nie zemną te numery! - Powiedziała bębniącym głosem, który rozszedł się na całą starą jak i nową Puszczę Entów. Możliwe, że nawet i dalej. - Przyzywam was! Istoty tej puszczy. Leszy! Skrzaty! Puszczawiki! Laskowiki! Kaduki! - Zaczęła wymawiać imiona istot żyjących w Puszczy Entów.

Zajęło to chwilę, lecz szybkość z jaką przybyły była niesamowita. Shigeru widząc istoty, chodź były poza murami fortu Eldied, uśmiechnął się. Nie widział żadnego groźniejszego zwierzęcia.

Gdy wtem... TRACH! TRACH! TRACH! Wszyscy usłyszeli donośne odgłosy łamana się kolejne drzewa. Shigeru powoli skierował głowę w stronę odgłosów. Jego oczom ukazały się ogromne przemieszczają się drzewa. Były one wyższe od drzew tej Puszczy.

Nagle Shigeru przeszedł dreszcz.

- Szybko do góry! - rozkazał Smokowi.

O mało a zgnieceni przez drzewo. Shigeru z podziwem spoglądał na wielkie drzewo wyrastające z pleców tego stwora. Tak jak się obawiał, był to brat Leszego, już niemal że nie istniejący gatunek. Zwał się Puszczawik.

Był tak ogromny, że na jego grzbiecie rosło kilkanaście starych drzew. Nogi miał krótkie lecz mocarne. Idąc rozwalał nimi wszystko.

Leszy podszedł do Puszczawika. Ten położył się aby usłyszeć brata. Zaczął mówić coś do swojego brata. Przekazywał mu w ten sposób informacje.

- Co oni wyprawiają! - Zaczął panikować Shigeru. Jego oddechy stawały się coraz mniej stabilne.

- Albo rozmawiają, albo przekazują wiadomości. Lecz raczej przekazują wiadomości.

Powrót ChaosuWhere stories live. Discover now