Rozdział 29

10 5 2
                                    

Po wydanym rozkazie, królowie dali pokoje drużynie. Znajdowały się one w głębi pałacu. Następnego dnia miało być zgromadzenie wszystkich plemion Krainy Ognia.

Informacja ta została rozesłana przez świetliki, latały on z wielkimi szybkościami, dzięki nim komunikacja podczas bitew była fenomenalna. Jedyna ich wada był taka, że nie mogły latać dłużej niż dwie godziny.

- Przepraszam, mógłbym się zapytać o coś? - powiedział grzecznie Etip Królowej Sivir.

Królowa się na niego spojrzała i powiedziała, dając jednocześnie Kaspianowi znak ręką, żeby poszedł dalej.

- Oczywiście Etipie! Słucham cię uważnie.

- Czy znasz jakiś sposób na odzyskanie pamięci? - zapytał się Etip, jego oczy były przepełnione nadzieją.

Sivir spojrzała na niego, zmarszczyła brwi i w końcu powiedziała:

- Etipie, wiem że wyglądam jak mag ale nim nie jestem – zapewniła. - Niestety nie jestem... - urwała i szybko się poprawiła – właściwie to jestem w stanie ci pomóc.

- Słucham, słucham – ponaglił Etip, chcąc się dowiedzieć kim jest, kim był w dawnym. Miał wrażenie jakoby jego wcześniejsze życie było usłane różami, kolorowe i barwne. Czuł, że był kimś. Kimś ważnym. Może królem a może jakimś paladynem.

- Możesz udać się do Królewskiego Ifryta i zapytać go o sposoby odzyskania pamięci. Ale...

- Dzięki ci wielkie, gdzie on jest?

- Jest w piwnicy, zapewne w bibliotece. Właściwie tego co z niej zostało. - odparła wyrwana z równowagi Sivir.

Etip momentalnie odnalazł schody prowadzące do piwnicy. Zbiegł po nich. Chwilę się rozejrzał i ujrzał, nieco zwęglone, dębowe drzwi. Pchnął je a jego oczom ukazała się biblioteka.

Niektóre regały były spalone a inne zwęglone. Natomiast książki były porozrywane po ziemi. Miejscami leżały porozrzucane kartki, które, pod wpływem otwierania drzwi, uniosły się w górę.

Etip rozejrzał się. Nie dostrzegł Ifryta, postanowił zrobić krok do przodu. Kolejny i kolejny. Podłoga pod nim skrzypiała. Chwilę zajęło mu zorientowanie się, że pomieszczenie nie jest oświetlone. Wzdrygnął się i zrobił krok w tył, wręcz odskoczył.

W tym samym momencie rozległ się basowy głos:

- Czego pragniesz przybyszu?

Drzwi się zatrzasnęły z hukiem, a na ziemi rozżarzyły się małe ogniki, tworzące trasę.

Etip poszedł trasą wyznaczoną przez nie. Po chwili uniósł głowę i ujrzał wielkiego ognistego mężczyznę, nie miał on nóg w zamian miał błyszczące tornado z ognia. Kręciło się ono w prawo. Czym bliżej było ziemi, tym bardziej malało. Powyżej pasa Ifryt był materialny. Miał nagą czerwona klatę. Jego aura była ognista. Był umięśniony. Natomiast na głowie znajdował się złocisty turban, ozdobiony wieloma cennymi klejnotami.

Królewski Ifryt skierował głową w stronę Etipa i czekał na odpowiedź.

- Fajna kozia bródka – zauważył Etip.

- E co proszę? Dzięki. - Odpowiedział drapiąc się po swojej czarnej brodzie, z lekka wyrwany z kontekstu. - Więc czego pragniesz przybyszu? - zapytał ponownie Ifryt, lecz teraz nie brzmiał przerażająco.

Etip chwilę się zastanowił, przypomniał jak babunia opowiadała mu o Dżinach. Ifryt Królewski wyglądał niemal tak samo jak, opisywane prze babunie, Dżiny lecz obtaczał go ogień a nie niebieska energia, w przeciwieństwie do większości Dżinów.

Powrót ChaosuWhere stories live. Discover now