Rozdział 28

5 4 0
                                    

Po przespaniu nocy, u podnóża Doliny Ognia, zaczęli szykować się do marszu do pałacu ognia.

O dziwo Dolina Ognia nie była tak posępna jak Las Aruit za dnia. Rosło w niej wiele fenomenalnych i przepięknych roślin. Niektóre rośliny miały w miały liście z ognia.

Idąc do pałacu rozmowy były prowadzone na wszelakie tematy. Lariz, Utruid i Rita się, względnie, pogodzili.

- Trochę zaniedbaliśmy treningi Larize... - przypomniał mu Etip.

- Czas był nagli... Możemy się nauczyć kilku prostszych zaklęć.

W taki oto sposób Etip nauczył się tworzyć Bicz Wody i parę innych zaklęć. Normalny mag, nawet z wysokiego rodu, nie opanował by tych zaklęć w kilka dni. Etip natomiast nauczył się ich w zaledwie kilka minut. Co prawda siła owych zaklęć nie była potężna, jednak lepsza jakakolwiek wiedza niżeli żadna.

- Nauczysz mnie jeszcze jakiś zaklęć? - zapytał się Etip, żądny wiedzy.

- Na razie się wzmocnij te, które już znasz. Jednak mogę ci zdradzić sekret. - zaproponował Lariz na widok smutnego Etipa.

- Jaki? - natychmiast zapytał.

- W magii wody ogranicza cię kilka rzeczy: Ilość wody, zdolność i wyobraźnia.

- Które z tych rzeczy jest najgorsza?

- Ilość wody – odparł bez wahania Lariz. - Bez niej nic nie zrobisz.

***

W południe dotarli do bram pałacu. Pałac Ognia wyglądał przepięknie. Dach budynku był spiczasty, z czerwonej cegłówki. Zakończenia dachu, oraz rogi, były zdobione przez wyrzeźbiony ogień. U podstawy był czerwony a na górze żółty. Ściany były czerwone z pomarańczowymi paskami. Dach wystawał nieco poza ściany budynku, gdzie podtrzymywały go złociste filary. Natomiast przy wejściu stali strażnicy w czerwono pomarańczowych zbrojach z złotymi zdobieniami.

Wtem rozległ się krzyk, który dochodził z budynku. W jednej chwili zza drzwi pałacu wyleciał strażnik a na nim wylądował młodzieniec, który był ubrany w krótką białą koszulkę. Na niej miał założoną niebieską skórzaną kamizelkę. Spodnie były mu do kolan a na stopach miał skórzane sandały. Skóra jego była grafitowa pokryta liniami o barwie ognistej wręcz płonącej. Włosy miał czarne jak smoła, oraz kręcone (z lekka rozczochrane).

Mężczyzna wstał, podpierając się o podłogę.

- Witam was – przywitał uśmiechnięty chłopak.

- Witaj... Księciu Kaspianie? - zapytał się Lariz, nie będąc do końca pewien jego imienia. - Powiedz mi proszę co się stało?

- Tak Larize, mam na imię Kaspian, ale teraz jestem królem, nie księciem – powiedział z dumą na twarzy.

- Gówno prawda – zaprzeczył potężny kobiecy głos.

Głos ten budził strach i skruchę. Była to wysoka kobieta o grafitowej skórze, na której były linie o barwie ognistej wręcz płonącej. Oczy miała w kolorze płonącego ognia. Włosy z kolei były koloru czarnego oraz były kręcone. Pierwszą częścią jej stroju była czarna suknia, która dość mocno odsłaniała jej dekolt. Na na nią została nałożona czerwony płaszcz, którego brzegi były pozłacane. W pasie maila zawiązany cingulum w kolorach ognia. Frędzle natomiast wyglądały jakoby były ogniem.

- Wygląda jak Namiestnik Ognia... - Stwierdził szeptem Etip.

- Czy to czarownica, baz jeszcze gorzej... Wiedźma! - przeraziła się Rita, chowając się za Larizem.

Kobieta spojrzała na nią jakoby usłyszała jej słowa.

- Od kiedy ty się boisz księżniczek? - zaciekawił się Lariz.

Rita zaskoczyła się. Spojrzała na Lariza, po czym wychyliła się lekko by ujrzeć kobietę nie była do końca przekonana, że jest księżniczką.

- Takich... księżniczek tylko głupiec by się nie bał. - skwitowała pod nosem.

- Witajcie! Jestem królową Krainy Ognia. Królową Sivir - Przerwała, spojrzała na Kaspiana. - Wiem Larizie, zaraz zapewne zapytasz, co się stało z naszym ojcem. No cóż, niestety umarł. - mówiła to z spokojem w głosie odrzucając włosy z twarzy.

- Ale przecież, nie tylko ty jesteś władczynią, twoi bracia również. - zaprzeczył Lariz.

- Niestety ale Sutr również zginął. Więc ja obejmuje władzę. Nie rozumiem podstaw, na których opierasz swoje twierdzenie, jakoby ja i Kaspian mielibyśmy dzierżawić wspólnie tron.

Lariz wziął głęboki wdech i przemówił:

- Jest teraz wojna, wojna z magiem. Jest to szaleniec, który podbił Polanę Cudów i podbija Krainę Ziemi. Z tej Racji jesteście obaj władcami Krainy Ognia – wytłumaczył najstaranniej jak tylko potrafił.

Sivir podrapała się po głowie, przemyślała to co usłyszała od Lariz i z niechęcią przyznała mu rację.

- Zatem musimy wysłać NASZYCH ludzi na wojnę z jakimś samozwańczym potężnym Magiem, który chce podbić całą Krainę Ziemi?

- Tak, w skrócie to tak...

- Czyli mam wysyłać ludzi na wojnę która mnie nie obejmuje? - wtrąciła się.

- Nie do końca, będzie raczej chciał podbić Krainę Wody i Ognia, a wówczas nie poślesz swoich ludzi na bezsensowną śmierć tylko żeś – zauważył Lariz.

- Wróg będzie osłabiony. Morale mu spadną.

- Nie byłbym pewien czy golemy mają morale...

Królowa spojrzała się na swojego brata i podeszła do niego. W trakcie ich rozmowy wtrącił się radny, który zainsynuował, że lud jest żądny krwi. Co za tym idzie, oczekują od nowych władców, że zdobędą nowe tereny lub/i będą brali udziały w ważnych wojnach.

Po zakończeniu, krótkiej, narady Sivir przemówiła posępnym tonem:

- Zwołajcie Lud, niech sam zdecyduje.

Powrót ChaosuWhere stories live. Discover now