Rozdział 41

4 3 0
                                    

- Królewiczu, powinieneś jeszcze wziąć to - powiedziała służąca, podając pierścień.

- O dziękuję ci Jagna, mogłabyś osiodłać Szczygike?

- Już się za to zabieram!

Utruid skinął głową i poszedł dalej pakować rzeczy.

Gdy służka zatrzasnęła drzwi w pokoju Utruida, zaczęła cieknąć woda.

- Co do... - urwał widząc twarz Lariza, powstałej z wody.

- Przepraszam, że tak znienacka, lecz musisz się pośpieszyć. Twój ojciec czeka. Weź broń, najlepiej tę z muzeum. - Poprosił Lariz po chwili namysłu dodał. - I też dla Rity włócznie.

Po tym, jego wodna twarz, zniknęła.

Książę spakował błyskawicznie rzeczy i pobiegł do muzeum. Tym razem straż go nie zatrzymała, nie oglądał się za siebie wiedział co to znaczy. Jeśli on miał spakować świętą włócznie oraz miecz, to znaczyło tylko jedno; wojnę.

Chwycił Miecz, następnie włócznie i pobiegł do swojego pokoju. Ledwo co usiadł na łóżko i od razu weszła Jagna.

- Paniczu, Szczygika jest gotowa do drogi. Uważaj na siebie.

Utruid skinął głową i poszedł, wraz z służką, do Smoka.

Jagna, jeszcze chwilę wpatrywała się za nimi.

***

- Kiedy on przyleci? Przecież nie może to trwać wieczność!

- Spokojnie Herme, zaraz przyleci. - Uspokajał co chwile Hermenegildę. - Z resztą jak z nim gadałem...

- GADAŁEŚ! Wiesz, że mogą nas śledzić? Każdą rozmowę?

- Tak, ale...

- Co jest przed ale, jest gówno warte! Nie pomyślałeś. Przyznaj się.

Lariz wziął głęboki wdech, dobrze wiedział, że Hermenegilda jest taka tylko, gdy się denerwuje. Co (na szczęście) zdarzało się niezwykle rzadko.

- Podałem mu komunikat wodny, tylko jeden gatunek go rozumie.

Zielarka spojrzała podejrzliwie na Lariza.

- Utopce go rozumieją, ja się go nauczyłem przez Magię co prawda, ale...

- Ghm – upomniała go Herme.

Lariz przewrócił oczami i kontynuował swój monolog.

- Da się go nauczyć jedynie posiadając wiedzę z ksiąg, do których jest dostęp jedynie przez bycie Naczelnym Magiem.

Zielarka na chwile się uspokoiła. Lecz po chwili przyszła jej do głowy kolejna myśl.

- A czy jeśli ktoś by znał ten język... to mógłby wiedzieć, o czym z nim rozmawiałeś?

- Herme... Ja wiem, że nikt inny na świecie nie zna tego języka. Dobrze wiesz, że jako Naczelny Mag potrafię wyczuć moc u innych.

- A Etip? On też jest magiem wody i z tego co czuję też jest potężny.

- Jest zbyt młody, a po drugie ma pakt z Ifytem. Obawiam się, że to nasz stary przyjaciel...

- Nie! Nie kracz.

Lariz spoważniał, i zdobył się na jedynie przytaknęła. Hermenegilda aż usiadła z wrażenia.

Wtem, powiał potężny wiatr, któremu towarzyszył deszcz. Zawierucha szarpała mocno drzewami, niemal wyrywając je. Nagle coś uderzyło w ziemię. Wiatr przestał wiać, a deszcz padać.

Powrót ChaosuWhere stories live. Discover now