3.4

113 20 21
                                    

Chociaż zaskakująco bardzo cieszyłem się na myśl o powrocie do szkoły, jazda samochodem z panem Mariuszem była dla mnie przerażającą wizją. Z Mireu nie widzieliśmy się przez całe ferie, nie pisał do mnie, nie odwiedzał. Obiecałem sobie, że mimo wszystko pozostanę jego najlepszym przyjacielem, jednak nie byłem jeszcze na to gotowy, żeby tak po prostu usiąść z nim na tylnym siedzeniu w samochodzie i pojechać do szkoły. Głównie dlatego, że podejrzewałem, że Mireu od razu włoży do uszu słuchawki i w ciągu dalszym będzie mnie unikał, a tego bym nie zniósł. To za bardzo złamałoby mi serce.

– Tato? – odezwałem się niepewnie, gdy chowałem do zmywarki naczynia po śniadaniu.

– Tak? – zapytał znad filiżanki kawy.

– Zawiózłbyś mnie dzisiaj do szkoły?

Tato spojrzał na mnie z lekkim zdziwieniem, jednak bardzo szybko zostało ono zastąpione przez zrozumienie. Nie potrzebował wyjaśnień, rozumiał moje uczucia lepiej, niż bym się tego kiedykolwiek po nim spodziewał. Zerknął na zegarek na ręku i szybko dopił kawę.

– Jasne, zbierajmy się.

Uśmiechnąłem się z wdzięcznością i ruszyłem biegiem na piętro, żeby umyć zęby i wziąć torbę z książkami. Już kilka minut później wyjeżdżaliśmy razem z garażu. Tato sprawnie wyjechał na ulicę, a brama zaczęła zamykać się automatycznie. Dokładnie w tym samym momencie z domu naprzeciwko wyjechał pan Mariusz, z tatą powitali się skinieniami głów. Mimowolnie zerknąłem na Mireu, który czekał, żeby zamknąć bramę i wsiąść do samochodu. Gdy zerknął na samochód mojego taty, mimowolnie nawiązaliśmy kontakt wzrokowy. Zmarszczył lekko brwi, a wtedy odjechaliśmy, zostawiając go w tyle.

Pod szkołą podziękowałem tacie, pożegnałem się i biegiem ruszyłem do szafki, chociaż miałem jeszcze sporo czasu do rozpoczęcia pierwszej lekcji. Na korytarzach było sporo błota, które nanieśli uczniowie z rozpuszczającego się śniegu, dlatego prawie się przewróciłem, gdy docierałem do schodów na piętro. Przed upadkiem uratował mnie Sebastian, który pojawił się przy mnie znikąd.

– Przed czym tak uciekasz, Młody? – zapytał, gdy spojrzałem na niego spłoszony niczym dzikie zwierzę. Oprócz taty tylko on znał mój sekret.

– Przed Mireu – odpowiedziałem szczerze.

Już spokojniejszym tempem ruszyliśmy na piętro, żebym mógł się przebrać.

– Dlaczego go unikasz?

– To on mnie unikał całe ferie.

– Chyba nie rozumiem.

Westchnąłem ciężko, zastanawiając się, jak wiele chcę powiedzieć Sebastianowi.

– Boję się, że Mireu już całkowicie o mnie zapomniał – wyznałem w końcu. – Teraz ma nową ulubioną osobę, a ja boję się stawić temu czoła. Dlatego uciekam.

– Teraz rozumiem. Jednak nie uważam, żeby to było najlepsze rozwiązanie.

– To jest prawdopodobnie najgorsze rozwiązanie, ale całe życie wybieram tylko takie rozwiązania.

Sebastian parsknął śmiechem, więc dołączyłem do niego chwilę później. O dziwo ta krótka rozmowa bardzo mi pomogła. Wciąż byłem przerażony, jednak poczułem się odrobinę lepiej. Nawet jeśli po raz kolejny przyjdzie mi stracić Mireu, nie byłem sam. Miałem jeszcze dwójkę przyjaciół i całą drużynę.

– Gdybyś chciał pogadać, daj znać – Sebastian pożegnał się ze mną tymi słowami, gdy każdy z nas ruszył w stronę swoich klas.

Na korytarzu pod drzwiami czekała już na mnie Weronika. Pomachała mi radośnie na przywitanie, więc od razu do niej podszedłem i usiadłem na ziemi tuż naprzeciwko dziewczyny.

LIKE A FLOWER IN THE RAINWhere stories live. Discover now