Dziś

35.9K 965 64
                                    

To już dziś.. ten dzień w którym mój koszmar się zacznie. Mamy piękny poranek w słonecznej Californi a ja wcale nie mam humoru. Otarłam zaspane oczy i rozciagnelam się na moim dużym łóżku. Mój tata jest architektem więc pokój który uznaje za własną oaze spokoju jest również jego projektem. Wielkie łóżko zajmuje prawie całą przestrzeń a tuż naprzeciw niego mała półka z książkami i innymi pierdołami , białe ściany na których nie ma żadnego zbędnego obrazu i wielkie okno przez które codzień rano budzą mnie promienie słoneczne. Niewielka szafa, która nie stwarza pozorów a jednak jest studnia bez dna wypełnioną ciuchami. Posiadam również własną skromną łazienkę. Wszystko w pełni mi wystarcza. Nie będę opisywać całego domu ponieważ zajęło by to pół czasu mojego jakże cennego życia. Na moim piętrze znajdowała się jeszcze jedna sypialnia z łazienką i mogę się domyślić że zajmie ja dzieciak Tani. Tania to ukochana mego ojca którą sprawiła, że ten dzień jest moim koszmarem. Wprowadzają się dziś, na samą myśl przechodzą mnie ciarki. Wstając otworzyłam moja szafę i chwyciłam szarą bluzę z napisem " Cool story bro " I jeansowe białe poszarpane spodenki, wszystko sprawnym ruchem nałożyłam na siebię i poszłam w kierunku łazienki. Mycie zębów, szybki delikatny makijaż i jestem gotowa by pójść na śniadanie już ostatnie sam na sam z moim tatą.

- Cześć -rzuciłam
- Ah hej - ucałował moje czoło na co ja się skrzywiłam
- No dość tych czułości tato...
- Jedz naleśniki i pamiętaj by dziś postarać się być miła - zerkał na mnie podczas podawania mi posiłku
- Nie obiecuje

Pochłaniające ostatniego naleśnika, obrałam sobię za dzisiejszy cel nasza cudowną plażę.

-Wychodzę -krzyknęłam i szybko zamknęłam drzwi nie czekając na odpowiedź

Gdy już doszłam skoczełam wygodnie na piasku. Przyglądałam się ludziom i wszystkiemu wokół. Jak delikatnie woda obijał brzeg plaży, jak słońce musiało ziemię i dzieci które nieświadome tego jakie życie jest okropne uśmiechały się gdy tylko ich nogę zalewały kolejne fale.


hate the beach
But I stand
In California with my toes in the sand
Use the sleeves of my sweater
Let's have an adventure
Head in the clouds but my gravity's centered
Touch my neck and I'll touch yours
You in those little high-waisted shorts

Moja twarz już zalewała się łzami

Cause it's too cold
And what I think about
One love, two mouths

Nagle mój śpiew przerwał dźwięk telefonu. Otarłam łzy i odebrałam

- Gdzie jesteś? -Spytałam Din
-Plaża -odpowiedziałam
-Zaraz będę..
Koniec połączenia

Kochany zawsze się mną przejmuje, cały Din. Znamy się od czasów gimnazjalnych, od tamtej pory jesteśmy nierozłączni. Wspiera mnie w każdej złej jak i dobrej decyzji życiowej, zna moje wszystkie sekrety. Bez niego już dawno nie było by mnie , z zamyśleń wyrwał mnie znajomy mi zapach wody kolońskiej.

-Din?-wiedziałam lecz chciałam się upewnić
-mhym.. -Wymruczał obją mnie w pasie a swoje nogi wsuną pod moje ręce i umiejscowił je tuż przy moich. Głowa opadła mi w tył tuż na jego tors a jego broda znalazła na niej swoje miejsce
-Co ja bym bez Ciebie..
-Cii, już nic nie mów - otar moje łzy i sprawił że moje usta ułożyły się w lekki uśmiech

Din był jedyną osobą która wiedziała o niefortunnym wydarzeniu które miało miejsce niecałe dwa lata temu. Bardzo mi pomógł i obiecał że już nigdy nie stanie mi się krzywda a ja... Ja poprostu mu wierzyłam.
Nikt nigdy nie będzie dla mnie ważniejszy niż Din.
Po całej tej ciężkiej sytuacji mój przyjaciel odprowadził mnie do domu, tuż przed wejściem do niego zauważyłam nieznany mi samochód na podjeździe. Wiedziałam, że za tymi drzwiami czeka mnie koszmar, musiałam stawić temu czoło prędzej czy później musiało się to stać. Ja pieprze.. Otworzyłam drzwi niepewnie jak bym wchodziła do kogoś całkiem mi obcego, wchodząc chciałam zrobić to jak najciszej i uciec do mojej oazy.

-Savanna? -odezwał się ojciec
Asz ku*wa byłam już w połowie
-Tak? -Spytałam
-No chodź mamy gości -zawołał mnie
-Witaj Savanna -odezwała się wstając z kanapy Tina
- Cześć - rzuciłam
-Proszę cię Savanna -na co ja tylko obronnie podniosłam ręce do góry

Nagle zza Tiny wyłoniła się blond czupryna, zaś później szmaragdy oślepiały mnie swoim blaskiem. Jego oczy były tak bardzo zielone i błyszczące iż nie sposób było oderwać od nich wzrok. Kości policzkowe były bardzo uwydatnione, zaś sama twarz bardzo opalona. Koszulka chłopaka opinała się na jego mięśniach i wyrzeźbionym brzuchu. Obrany był w szare dresy i biały podkoszulek air forcy miał czarne które współgrały z czarnym zegarkiem na jego nadgarstku. Ideał a nie chłopak, nie wyglądał na delikatnego co potwierdzały jego tatuaże w niektórych miejscach.

-Chris - nagle znalazł się tuż przedemną a ja osłupiałam
-Cokolwiek - parsknełam i uciekłam do pokoju

O żesz w ku*we moje serce zaraz wyskoczy.
Co się ze mną dzieje?!?!

Razem?Hikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin