czesc 37

8.9K 385 55
                                    

Kiedy dotarłam na komisariat serce waliło mi niebywale szybko, miałam wrażenie że zaraz zejdę z tego świata. W głowie milion myśli, co ja tutaj wogole robię?  To było główne pytanie które sobie zdawałam.  

-Dzień dobry - mówię do umundurowanej kobiety w cholu, - wie pani gdzie znajdę komisarza O'brenca? 

- Drugie piękno pokój 8 - odpowiada z uśmiechem

No cóż mi wcale nie jest do śmiechu i nawet nie podziękowała tej kobiecie tylko pobiegłam w stronę windy. Wciskam 2 i jadę, czas w windzie dluży się niemiłosiernie i jeszcze ta muzyczka przez którą można zeswirowac. Nagle "Pik' i wysiada , idę prosto odliczajac numery pokoi 1,2,3,4,5,6,7 i nieszczęnse 8. Pukam i wchodzę a pierwsze co widzę to mój chłopak zalany krwią.

- O mój Boże.. - To jedyne co jestem w stanie powiedzieć

- Słucham panią? - Odzywa się komisarz

- Nazywam się Savanna - odpowiadam podchodząc do Dina i delikatnie podnosze jego podbródek do góry. - Święty panie..  - Cała twarz jakby spuchła, jedno oko jest całkowicie zamknięte i napuchniete zaś przy drugim znajduje się rozciecie.

- Więc pani Savanno, pani chłopak jest wolny. Może go pani spokojnie zabrać do domu. Poszkodowany nie złoży wniosku o pobicie. - Szokuje mnie jego wypowiedź ale jeszcze nie jestem w stanie oderwać wzroku od Dina - za chwile przyniosę papiery do podpisania dla Pana Dina - policjant wychodzi a ja kucam z oniemienia koło Dina

- Przytul mnie Savanna - mówi Din twardym głosem i zabijającym mnie wzrokiem przez co przechodzą mnie ciarki więc posłusznie robię co mówi, czuje jak wklada mi coś do stanika i pozwala mi się odsunąć.

- Już mam te papiery - mówi p O'brenc - Proszę podpisać panie Hamsey tutaj i tu - Wskazuje - O oo więc dziękuję i myślę że to już nigdy się nie powtórzy - uśmiecha się

-Dopilnuje tego - odpowiadam patrząc na podstarzalego policjanta z broda - Dowidzenia

Pospiesznie opuszczam to ciemne i straszne miejsce, tylko Din obolały wlecze się za mną. Wsiadam do samochodu tupiac noga ze zdenerwowania

- Co to kurwa było!!! - I bum wybucham - Dlaczego do jasnej cholerny pobiłes tego gościa?  Na lep Ci padło. Ty chyba naprawdę masz ze sobą jakieś problem. Nie poznaje Cie Dinie, kim ty jesteś i gdzie jest mój przyjaciel, mój chłopak?  - Wyjmuje że stanika to co tam włożył i przeglądam się dokładnie walac się w głowę, łapie dwa szybkie wdechy - czy ty to bierzesz?  - Pytam

- Nie - odpowiada krótko

- Więc co to tutaj robi? - Gromie go wzrokiem

- Nic takiego

- Aha, tak poprostu to normalne że nosi się ze sobą narkotyki i wklada je się w stanik swojej dziewczyny by uratować swoją dupe na komisariacie policji?  -pytam ironicznie

- Tak

-  W takim razie nieche być twoja dziewczyna.. - Moja odpowiedź szokuje sama mnie ale jestem wściekła

- Słucham?? -Pyta ze zdziwieniem

- Dobrze słyszałeś Hamsey, niechce tego gówna w swoim życiu - macham mu woreczkiem przed twarzą - i niechce tego - wskazuje na jego twarz - Niechce żadnych listów pożegnalnych, niechce co noc martwić się czy wrócisz dzisiaj do domu. Mam dosyć twojego zachowania bo doprowadza mnie ono do szału.

- Savanna.. - dotyka mojej dłoni

- Mam dość - odpowiadam przez łzy i odpalam samochodód wyrywając swoją dłoń z uścisku Dina

Cała droga moja nam w ciszy , kiedy docieramy pod dom widzę auto Stefana i pałace się światlo w kuchni. Wysiada z auta z impetem walac drzwiami i nie patrząc na Dina ruszam do domu. Otwieram drzwi i biegnę na górę mijając Stefana, Chrisa Becke zamykam swoje drzwi słysząc jeszcze

- O mój Boże Din - z ust Becki
 

Przyjdź do mnie, przeproś
Powiedz mi, no powiedz mi kurwa jak Ci przykro, że chcesz żeby między nami było dobrze tak jak dawniej.
Przytul mnie, pozwól mi się w Ciebie wtulic tak jak kiedyś. Wyplacze cały swój ból i tęsknotę w twoje ramiona.
Powiem Ci jak bardzo mnie boli twoja nieobecność.

-Savanna otwórz proszę.. - Słyszę głos Dina

-Niechce z tobą gadać - wstaje z łóżka przybliżajac się do drzwi jakby to miało sprawić że będę bliżej niego

- Porozmawiajmy - mówi

- Mamy o czym? - Kucam opierając się o drzwi plecami

- Posłuchaj mnie, trochę wypiłem i poszarpalem się z tym gościem o jakąś głupotę - mówi powoli oddychają a ja mam wrażenie jak by to teraz te drzwi były jedna wielka przeszkodą by go przytulić - Te narkotyki nie są moje tylko Briana - wzdycha - miałem plan po wyjściu ze szpitala, chciałem się zemścić na tych gościach którzy mnie do niego posłali. Teraz już wiem że nie warto. Niechce Cie tracić Savanna. Tak bardzo Cię kocham i nie wyobrażam sobie życia bez ciebie, daj mi jeszcze jedna szansę by udowodnić Ci ze jesteś warta wszystkiego

- Ostatnia? - Pytam by się upewnić i łapie już zamek z zamiarem otworzenia drzwi dla tego głupka

- Obiecuje ze Cie nie zawiode Savanna

Otwieram drzwi a Din prawie wpada do środka, opiera się dłońmi o ziemię i wstaje. Teraz jego dłonie znajdują miejsce na moich policzkach a ja uświadamiam sobie jak bardzo tęskniłam za jego dotykiem.

-Kocham cię - mówi i całuję mnie namiętnie,  tak bardzo mi go brakowało. Nie wyobrażam sobie życia bez Dina jest dla mnie wszystkim. 

-Tęskniłam, tak bardzo tęskniłam - mówię mocno go przytulajac i upajając się jego zapachem

- Savanna jak tu pięknie - zauważy Din nasz pokój,  proste, że pięknie ponieważ właśnie tak chcieliśmy by było

- Idź się wykąpać - mówię puszczają go i ruszam do szafki by dać mu czyste ubrania. - Zrobię coś do jedzenia, tylko nie zostawiaj mnie Din

-Nigdy - całuję moje czoło, zabiera ciuchy i odchodzi

Tak wiele uczuć jak ja jeden dzień że sama już nie wiem co czuje. Smutek, złość, radość, tęsknotę,  szczęście?  Chce by już wszystko się ułożyło, chce by było wporzadku, niechce tych wszystkich kłótni.

-Becka jak randka? - Pytam

- Wspaniałe, lepiej powiedz mi co z tym gałganem? - mierzy mnie wzrokiem

-Wydobrzeje - unikam zbędnych ceregieli wkoncu nie każdy musi wiedzieć co się dzieje w naszym związku.

- Wporzadku skoro tak mówisz, więc co robimy na kolacje? - Nagle zmienia nastrój ze zmartwionej na przeszczesliwa

- Pizza? 

- Oo tak

Rozrabiajac ciasto na pizze całe się ubrudzilysmy nie mówiąc już o sosach i innych składnikach. Smialysmy się na cały dom jak opętane i szczerze mogę powiedzieć że zakończenie tego dnia zaczyna mi się bardzo podobac. Otwieramy jeszcze parę paczek chipsów, zanosimy je wraz z piwami na stół do salonu. W czasie kiedy ja ukladam poduszki na podłodze i kanapie Becka szuka godnego filmu do oglądania. Piekarnik po paru minutach daje znać że nasz wyrób jest już gotowy do spożycia więc wołamy chłopakow i wszyscy zajadając pizze i pijąc piwo oglądamy film jakby nic nigdy się nie wydarzyło a my jesteśmy bandą dzieci i cieszymy się ze wszystkiego co dzieje się do okoła nas.

- Din? - Mówię podnosząc głowę z jego ramienia

-Yhym - mruczy biorąc łyk piwa

- Bardzo mocno Cie kocham

- A ja ciebie Savanna

Razem?Kde žijí příběhy. Začni objevovat