Juz jutro

20.2K 765 39
                                    

Kolejny męczący dzień nastał w Californi. Nigdy nie wiesz jak bardzo kochasz spać dopóki nie musisz wstać wcześnie rano  Starałam się otworzyć zaspane powieki lecz promienie słoneczne nie całkiem ułatwiały mi moje próby. Jak codzień przekreciłam się w stronę szafy i zastanawiałam się co dziś będzie moim odzieniem, zdecydowałam się na białe obcisłe rurki z dziurami oraz białą bluzkę z delkodem i rękawami 3/4. Chwytając czystą koronkową różową bieliznę ruszyłam pod prysznic. Ciepłe strumienie wody otulały moje ciało a ja czułam się wypełni zrelaksowana. Ubrana już po porannej toalecie wraz z moją kosmetyczką podręczną zasiadłam wygodnie na łóżku. Podkład, kreski, tusz, brązer i puder i jestem jak nowo narodzona. Wychodząc z pokoju zatrzymałam się przy schodach, drzwi od pokoju Chrisa były uchylone a ja nie mogłam się powstrzymać by nie zajrzeć. Wiem jestem wścipska ale już taka moja natura. Seksowny blondyn właśnie stał przed lustrem i nakładał swój biały podkoszulek, a mój wzrok utkwił na jego umięśnionym brzuchu. Wow. Napewno chodzi na siłownię. Jego czupryna była postawiona na żel do góry zaś boki fryzury były bardzo krótkie, jak wcześniej wspomniałam miał na sobie biała podkoszulke i jasne jeansy. Idealnie współgrał z moją dzisiejszą kreacją. Uspokuj się to tylko facet. Bardzo bardzo przystojny ale facet.  STOP!  Kretynko to twój wróg numer jeden. Nie pałam sympatią do ludzi którzy od tak wkraczają w moje życie i sztucznie się uśmiechają zaś podstępnie chcą wyciągnąć z ciebie wszystkie twoje sekreciki by później zniknąć jak dym z papierosa.

- Długo będziesz się jeszcze przyglądać? - Spytał wyrywając mnie z głębokich przemyśleń
-Wszyscy wiemy, że lustra nie kłamią -chciałam mu jakość dogryść
- Wiem o tym - uśmiechną się zadziornie znów zerkając w lustro
-Ciesz się że się nie śmieją - odparłam się o framuge jego drzwi
- Więc ciekawe dlaczego za każdym razem gdy w nie patrzę to mi staje? - Och więc też ma ciętą gadke
- Widocznie i ono wie ze jesteś cipą - zaśmiała się lecz Chris zrobił poważna minę
- Masz przesranę.. - Wydukał i ruszył w moja stronę


 

Jednym słowem dosłownie miałam przesranę bo właśnie biegł wprost na mnie a ja tylko chciałam zjeść. Głodna kobieta = zła kobieta,  rozumiecie?  Starając się nie rozwalić sobie twarzy zbierała na dół by mnie nie złapał. Wybiegłam do kuchni i zostałam tam obściskującą się Tine i Tatę.

- Fuuu - jak na zawołanie zielono oki znalazł się za mną i musiał poczuć się tak samo nie swojo w tej sytuacji jak ja

Całkiem ładna z nich para nie powiem ze nie, nieco romantyczna scena gdyby nie to że mają w " rodzinie " taka zołze jak ja i potrafię wszystko zepsuć. Taki już mój urok osobisty. Tina pracuje razem z moim tatą w firmie zapełnionej po szwy architektami. Mają dużo zleceń, wyjazdów, konferencji delegacji, kiedy jeszcze byliśmy z tatą sami zawsze urządzałam dzikie domówki podczas jego nieobecności więc i teraz nie mam zamiaru tego zmienić bo jakiś flet wprowadził się tu razem z dziewczyną mojego taty.

- Sav jedz bo zaraz musisz wychodzić - oznajmił mi tata
-Sav? - Spytał ironicznie Chris
- Ymm wiesz co to jest skrót od jakieś nazwy?  No w tym wypadku imienia - teraz ja zadaje cios
- Och wybacz chyba musiałem w tym czasie coś lub kogoś obracać bo nie pamiętam bym przerabiał takie rzeczy w szkole - No żeby tak przy rodzicach?
- Chyba ktoś Ciebie, zapomniałeś już o lustrze? - 2-1 dla Sav tak jest
-Ty się dziś raczej w nim nie przeglądałaś - osz Ty...
- Jedz już Savanna - przerwał nam mój tata

Zjadłam płatki na mleku i bez pożegnania chwyciłam moją czarną wiatrówke z elementami panterki Nike oraz torebkę i wyszłam z domu. Droga do domu Timiego nie była dość długa, szłam chodnikiem cały czas prosto przez małe rodzinne domki i przytulne okolice prosto do tych bogatych domów gdzie pieniądz czuć było już z daleka. Rodzice Timiego chodź bardzo zamożni to mimo wszystko przesympatyczni ludzie. Timi to 5latek którym zajmuje się już od roku, tą fuche załatwił mi nie kto inny jak mój ukochany Din.

-Dzień dobry - uśmiechnęła się gdy drzwi otworzyłam mi mama Timiego
-Hej Savanna właśnie miałam wychodzić więc wiesz co i jak nie? - zadała pytanie
-Jasne -odpowiedziałam
-To Narazie urwiski -pożegnała się a w moja stronę bieg już uchahany Timi
-Sav! -Krzyczał
- Hej szkrabie - ucałowała małego

Dzień z Timim zawsze mijał mi szybko i przyjemnie. Mnóstwo zabawy, śmiechu i jeszcze raz śmiechu. Szkrab szybko zasypiał po dniu pełnym wrażeń więc wczesnym wieczorem wracałam do domu lecz już tak samo wykonczona jak i on.

Do Pyszczek :* ; odbierzesz mnie?

Od Pyszczek :* ; od Timiego??

Do Pyszczek :* ; tak

Od Pyszczek :* ; zaraz będę <3

Nie odpisywalam już tylko czekałam na dźwięk klaksonu przez domem. Pięć minut minęło jak sekunda ponieważ moje zmęczone powieki już ciężko opadły . Mój wydawca dał znać a ja cichutko wyszłam z domu Timiego.

-Mój wybawco - ucałowałam chłopaka gdy wsiadłam do jego samochodu
- Kochana - uśmiechną się gdy skończyłam składać pocałunki na jego policzkach -zmęczona?
- Jak nigdy - wzrok utkwił mi za szybą
-Słyszę to za każdym razem piękna

Reszta drogi mineła w ciszy. Pod domem pożegnałam się z przyjacielem i ruszyłam do środka. Ciemno, cicho i ani żywej duszy. Normalka co do mego taty ale gdzie Chris? Nieważne. W pokoju rzuciłam torbę na ziemię,nie rozebralam się zwykle śpię w bieliźnie,  wsunełam sie pod kołdrę. Powieki stawały się coraz cięższe, miesnie się rozluźnialy, ciepło kołdry opatulalo moje ciało. Sen przyszedł szybko

-Dobranoc piękna..

Razem?Where stories live. Discover now