6

16.7K 1.4K 490
                                    

- Uspokój się!

- Jak mam się kurwa uspokoić?! Trzeci raz! Trzeci raz powiedziałaś mi "nie"! Myślałem, że Leo coś zmieni! Sądziłem, że kiedy staniemy się rodziną to zgodzisz się zostać moją żoną. O co ci chodzi do cholery?! Mam jebane uczucia, nawet jeżeli byłem gównem przez większość swojego życia! Uważasz, że możesz się mną bawić, że to jest zabawne?! Koniec, rozumiesz?! Mam dość!

- Po prostu nie chcę brać ślubu, a jeżeli się zgodzę to zrobię ci nadzieję.

- Ty mi kurwa robisz nadzieję od paru miesięcy! Chyba nikt nie oświadczał się tej samej kobiecie trzy razy i w dodatku dostał jasne, gówniane "nie".

- Możesz przestać krzyczeć? Obudzisz Leosia.

- Czy ty wiesz o czym rozmawiamy? Nie bierzesz tego na poważnie.

- Biorę. Rozumiem, że chciałbyś...

- Nie, nie rozumiesz! Trzy razy! Pierdolone trzy razy! Co jest ze mną nie tak?! Mamy syna, wspólny dom, wszystko, a nie możesz sprawić, żebym był szczęśliwy i zgodzić się zostać moją żoną. Nie będę się ośmieszać po raz czwarty.-zmarszczyłam czoło, widząc jak samotna łza spływała po jego policzku.

- Co chcesz przez to powiedzieć?

- Że się poddaję. Możesz tu oczywiście zostać. Będę przelewać ci co miesiąc pieniądze...

- Czekaj, czekaj. Zostawiasz mnie? Chyba nie chcesz tego skończyć przez jedną głupotę?

- Głupotę? Może dla ciebie faktycznie to tak się prezentuje, ale nie dla mnie. Kocham cię, jednak trzy razy to było dla mnie za dużo. - starałam się spokojnie oddychać, gdy wyszedł z pomieszczenia. Czy właśnie w tej chwili mnie zostawił? Nie winiłam go za to. Obwiniałam wyłącznie siebie, lecz nie wyobrażałam sobie, by opuścił Leosia. Przynajmniej nie jego.

Następnego dnia obudziłam się na kanapie. Wypiłam większą część wina, które miało mnie pocieszyć. Oczy szczypały mnie tak bardzo, że nie musiałam patrzeć w lustro, aby wiedzieć, iż wyglądałam jak siedem nieszczęść lub gorzej. Zebrałam jakiekolwiek siły i poszłam do pokoju Leosia, aczkolwiek zatrzymałam się tuż przy wejściu, widząc w nim Styles'a.

- Będę za tobą bardzo tęsknić, synku, jednak mamusia chyba nie wiąże ze mną żadnych planów. - próbowałam się nie rozpłakać, ale moje starania zahamowania płaczu nie wyszły i zdradziły moją obecność.

- P-powinnam go nakarmić.

- Jasne.

- Wyjdę za ciebie...

- Nie chcę żebyś to robiła, by mnie przytrzymać. Nie byłabyś wtedy szczęśliwa.

- Jak ode mnie odejdziesz to twierdzisz, że będę się czuła lepiej?

- Będę odwiedzać Leosia jak najczęściej. - pociągnęłam nosem, obserwując jak wychodził z pomieszczenia. Nakarmiłam synka, zastanawiając się jak sobie dam radę bez Harry'ego. Zdawałam sobie sprawę z tego, że nawaliłam. To raczej mało powiedziane. Spieprzyłam na całej linii, jednakże nie mogłam robić czegoś wbrew sobie. Nie zgodziłam się nie dlatego, że tak chciałam, ale dlatego, że obawiałam się jednego - Harry przez długie lata był playboyem, więc bałam się, iż mogło to wrócić w niespodziewanym momencie. Małżeństwo było czymś więcej. Planowałam już kiedyś małżeństwo i skończyło się to fiaskiem. To tak jak zielonooki nie zamierzał się spotykać ze swoją rodziną przez dobre trzy lata, gdyż miał złe wspomnienia z dzieciństwa.

- Nie pakuj się.

- Emmo...

- Przecież małżeństwo nic nie zmieni oprócz mojego nazwiska. Nie będę cię bardziej kochać.

- Dla mnie to dowód na to, że chcesz zostać ze mną na zawsze, że planujesz nasze wspólne życie. To nie jest tylko głupi papierek, chociaż teraz większości tak to się kojarzy. Chciałbym udowodnić sobie, innym, naszym bliskim, że w dzisiejszych czasach małżeństwo nie kończy się rozwodem i jednak tacy ludzie jak ja - zniszczeni, pijacy, seksoholicy, ktokolwiek, dziwki, tak jak mnie nazywałaś, też mogą założyć rodziny. To dla mnie dużo znaczy, a ty odrzuciłaś mnie już trzeci raz. Zatrzymam się na chwilę w hotelu, a później znajdę jakieś mieszkanie w centrum.

- Harry, proszę cię. - nie odpowiedział, a wyłącznie pocałował mnie w dłoń i zabrał swoją torbę. Nie mogłam mu zabronić, gdyż to wszystko było przeze mnie. Pozostał mi już tylko Leoś.

Spędziłam z nim cały dzień. Byliśmy na spacerze, bawiłam się z nim w salonie, a gdy spał, płakałam w kącie tak cicho, by go nie zbudzić. Nie chciałam powiadamiać rodziców o całej tej sytuacji. Przyjechaliby tu natychmiast, a ja miałam zamiar odpocząć.

Dzisiaj od dawna nie byłam na swoim treningu. Nie pogardziłam również winem, gdy wiedziałam, że było już na tyle późno, że synek na pewno by nie wstał.

- Za ponownie bycie singlem, Emmo. Och, samotną matką. Tak, lepiej brzmi. Bardziej do dupy.

✫✫✫✫✫✫✫✫✫✫✫✫✫✫✫


Family Guy✫h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz