36

16.7K 1K 231
                                    

- Harry...

- Hm?

- Ładna pogoda, prawda? - spojrzałem na Emmę leżącą na kanapie. Upewniłem się, że Leoś bawił się spokojnie grzechotką i usiadłem obok niej, biorąc jej nogi na swoje kolana.

- Prawda, chcesz iść na spacer? - pokręciła głową, więc zmarszczyłem czoło, zastanawiając się o co mogło jej chodzić. - W takim razie co?

- Wafle się skończyły. - wywróciłem oczami, bo mogłem się tego spodziewać. Podniosłem Leosia z kocyka i podałem go brunetce, a następnie ubrałem buty i wyszedłem. Musiałem załatwić jeszcze parę rzeczy, dlatego dobrze, że w jakiś sposób wyciągnęła mnie z domu.

Postanowiliśmy nie remontować nowo kupionego mieszkania, gdyż  było dopasowane do naszego gustu i na meble nie mogliśmy narzekać. Wszystko było w świetnym stanie, ponieważ nikt tam jeszcze nie mieszkał, dlatego nie rozmyślaliśmy nad remontem. Trzeba było tylko przenieść nasze rzeczy.

Dzisiaj miałem się też spotkać z ekipą, którą wynająłem do zrobienia wnętrza mojej kancelarii oraz szkoły włoskiego. Chciałem załatwić to jak najszybciej, aby móc zająć się główną niespodzianką dla Emmy.

Po zakupieniu odpowiedniej liczny wafli, ruszyłem samochodem w kierunku budynku, w którym miała się mieścić moja kancelaria. Zaparkowałem na parkingu i wysiadłem z auta.

- Witam, panie Styles.

- Witam, więc jaką ma pani koncepcję?

- Przede wszystkim postawmy na czarny, szary i biały. Na górnym piętrze będzie znajdowało się pańskie biuro, gdzie jest wielka szyba i widok na okolicę. Na dole będą łazienki, pokoje pańskich pracowników oraz poczekalnia. Rośliny w białych doniczkach będą świetnym dodatkiem dekoracyjnym. Skórzane kanapy, oczywiście skóra sztuczna. Podobnie pański fotel i każdy inny.

- Podoba mi się. Kiedy ekipa może zacząć?

- Od jutra. Klucze mamy, pieniądze pan przesłał. Zajmie nam to góra trzy tygodnie. - podziękowałem kierowniczce całego pomysłu i szybko wyszedłem z budynku. Nie wiedziałem, że tak prędko nasze spotkanie się skończy. Sądziłem, że będziemy mieli odmienne gusta, aczkolwiek wyszło inaczej. To przyśpieszyło moje działania.

Obok mojego przyszłego miejsca pracy umieszczona była szkoła, którą miała prowadzić Emi, chociaż na razie to było zwykłe białe wnętrze.

- Dzień dobry, panie Allen. Zależy mi na tym, żeby było to w dość szybkim czasie...

- Spokojnie, wszystko da się załatwić. Tak jak pan mówił, chodzi o Włochy. Postawmy na kolor zielony, biały oraz czerwony. Na jednej ścianie będzie się znajdować wielka flaga Włoch. Na białym tle flagi będzie czarny napis " Italia".  Jak skręcimy korytarzem w lewo, to natrafimy na gabinet pańskiej narzeczonej. Po prawej będą pokoje innych pracowników. Toalety na wprost. Na holu przy wejściu będzie poczekalnia oraz kącik dla dzieci.

- Czy urządzenia, które zamówiłem, przyszły?

- Oczywiście, stoją w gabinecie. Po skończeniu wnętrza je zamontujemy.

- Doskonale. Wszystko mamy już opłacone, prawda?

- Tak, teraz tylko proszę zostawić robotę nam. - na tym nasza rozmowa się skończyła, a ja wróciłem do domu, gdzie zastałem Emmę bawiącą się z Leosiem w salonie.

- Nareszcie! Co tak długo? - podniosła się z podłogi i odebrała ode mnie reklamówkę.

- A może jakieś "dziękuję"?

- Dziękuję. - kucnąłem przed nią i przed synkiem, którego posmyrałem palcem po brzuchu, a potem zrobiłem dzióbek ustami, dając jej znak, że wolałem buziaka. Krótko mnie cmoknęła, aczkolwiek było to za mało, dlatego przewróciłem ją na plecy, uważając na Leosia. Śmiała się, kiedy łaskotałem ją w okolicach bioder i wtedy gdy próbowałem dotknąć jej wargi swoimi, a ona starała się mi wyrwać. Opanowaliśmy się, widząc Briana siedzącego obok nas.

- Chryste, Brian!

- Nie na moim terenie, dziecioroby. - odsunęliśmy się od siebie i równocześnie wywróciliśmy oczami. Stwierdziliśmy, że spacer nie byłby złym rozwiązaniem i chwilę potem przygotowaliśmy malucha do wyjścia.

- Przebierzesz go?

- Jasne. - Emma pakowała potrzebne rzeczy, natomiast mi zostało ubranie synka w wygodne, ciepłe ubrania. - Moja krew. Jestem z ciebie dumny, misiu. - uśmiechnąłem się jak idiota, zmieniając jego pieluszkę. Brunetka stanęła obok mnie i najpierw nie miała pojęcia o co mi chodziło, a później chyba zrozumiała.

- Błagam, nie mów mi, że mówiłeś o tym o czym myślę.

- Musisz przyznać, że ewidentnie moje geny. - patrzyła na mnie w milczeniu, a ja wciąż miałem głupkowaty uśmiech na ustach. Nie moja wina, że ojcowie zwracali uwagę na takie rzeczy u swoich synów, a przynajmniej ja.

- Jesteś niemożliwy.

- Myślisz, że twój tata nie zrobiłby tak?

- Uwierz, że nie.

- Zakład?

- Dobra, o codzienne robienie śniadania przez tydzień.

- W porządku. Brian! - minutę później w drzwiach pojawił się ojciec brązowookiej, także poprosiłem go o podejście i razem z Em obserwowaliśmy jego działania.

- Rośnie nam mężczyzna. Widać, że geny ma po dziadku.

- I tacie...

- Ta, w końcu jakieś wady się zdarzają.

- Jesteście beznadziejni. Przecież to dziecko, a wy... okropność.

- Skarbie, każdy tata czy dziadek chce, żeby synek lub wnuk był zdrowy, silny i aby miał czym rodzinę powiększyć.

- Przepraszam bardzo, ale ja jakoś nie patrzę na wielkość penisa mojego dziecka.

- Bo go nie masz. 

✫✫✫✫✫✫✫✫

Hej x

dacie radę do stówki? 

liczę na Was, misie!

Kocham xx

Family Guy✫h.sWhere stories live. Discover now