26

13.3K 1K 203
                                    

Resztę popołudnia spędziłam z Jasonem oraz Leosiem i musiałam przyznać, że był to miły czas. Dowiedziałam się, że chłopak pomimo skończenia jednego kierunku studiów, to postanowił wybrać się na jeszcze jeden. Zawsze był ambitnym człowiekiem i wcale nie dziwiłam się jego decyzji. Cieszyłam się również z faktu, że powoli rzucał palenie. Było to trudne, ale zaciskał zęby. Odprowadził nas pod sam dom i zapewnił mnie, że odwiedzi nas jeszcze nie raz. Miałam tylko nadzieję, że nie brał tego jako szansa na cokolwiek. Nie chciałam teraz nawet myśleć o innym mężczyźnie.

- Czy to był Jason?

- Nie mówcie, że staliście w oknach jak takie stare plotkary.

- To matka. - przewróciłam oczami i posadziłam synka na kanapie w salonie, gdzie zajął się nim tata. Zdjęłam buty oraz kurtkę i pomogłam mamie zrobić kolację.

- Czy jest szansa, że ty i Jason...

- Nie, mamo. Pomimo rozstania z Harry'm nie mogłabym tak od razu o nim zapomnieć i znaleźć sobie następnego.

- To dobrze. Lubiłam Jasona, ale rozumiem cię. To oznacza, że jednak ja i tata odrobiliśmy kawał dobrej roboty.

- W końcu moje geny! - usłyszałyśmy, przez co obie zrobiłyśmy niewielkiego zeza. Widać, że pewne rzeczy się nie zmieniały.

Wróciłyśmy do przygotowania posiłku i kiedy był gotowy, wszyscy usiedliśmy do stołu. Ku mojemu zadowoleniu nikt nie poruszał tematu Harry'ego tylko spokojnie jedliśmy spaghetti i prowadziliśmy dyskusję o nowych sąsiadach, którzy przeprowadzili się tu miesiąc temu. 

Wieczorem po położeniu Leo spać, sprawdziłam skrzynkę mailową oraz oferty mieszkań. Na końcu postanowiłam sprawdzić stan swojego konta i poszukać jakiegoś dobrego kredytu na ewentualny dom. Otworzyłam szerzej oczy, gdy na rachunku zobaczyłam kwotę oraz tytuł przelewu prezentujący się jako alimenty. Nie potrzebowałam takich pieniędzy, nawet na utrzymanie Leosia było to za dużo. Nie była to jakaś ogromna liczba, aczkolwiek zbyt wiele. Wzrokiem zlokalizowałam komórkę i chwilę potem dzwoniłam do bruneta w celu wyjaśnienia tego zamieszania.

- Halo?

- Harry...

- Zanim coś powiesz, to uprzedzę cię, że dla mnie to jest odpowiednia suma.

- Dla mnie nie. Czuję się z tym nie w porządku i wiem, że pewnie wywracasz oczami, ale nic na to nie poradzę.

- Jesteś taka nieznośna, wiesz? Po prostu zrozum, że to wam się przyda i tyle.

- Tych pieniędzy jest za dużo...

- Ugh, daj mi Briana do telefonu.

- Co?

- Słyszałaś. Chcę rozmawiać z twoim ojcem. - zdezorientowana wyszłam z pokoju i zeszłam na dół, by odnaleźć swojego staruszka w salonie.

- Tato, Harry chce z tobą rozmawiać.

- Mecz oglądam.

- Ale...

- Czego? Żartujesz? Powinieneś płacić jeszcze więcej! Dupku, ona korzysta z mojej łazienki, je z mojej lodówki, więc alimenty to jeszcze mi powinieneś płacić. Tak, dziękuję. - oddał mi urządzenie z delikatnym uśmiechem, więc przysunęłam je do ucha.

- Widzisz? Twój tata twierdzi, że to nawet za mało.

- Od kiedy słuchasz mojego ojca?

- Od kiedy przyznaje mi rację.

- Ty, a jak on tak kasą rzuca, to powiedz, że mój samochód kuleje i...

- Tato!

- A co u Leosia?

- Dobrze, byliśmy na spacerze. Zanim wyjedziesz z Anglii, to go odwiedzisz, prawda?

- Jasne, jeśli tylko twój tata mnie wpuści.

- Z tym może być mały kłopot, ale myślę, że się zgodzi.

- To do zobaczenia jutro. 

✫✫✫✫✫✫✫✫✫✫✫✫

kolejny i będzie Harry! no prawie...

Kocham xx

Family Guy✫h.sOnde histórias criam vida. Descubra agora