47

13.1K 931 269
                                    

Pogodzeni spakowaliśmy najważniejsze rzeczy Leosia i postanowiliśmy wybrać się do Briana spacerem. Było dość ciepło, jak na tę godzinę, więc nie brałem ze sobą żadnej kurtki.

- Brian, pysiu, otwórz. - spojrzałem na Emmę, która wywracała oczami i podrzuciłem śmiejącego się malucha. Dla niego wszystko wydawało się zabawne. Taki wiek.

- Przysięgam, że cię kiedyś zakopię w ogródku. - tymi słowami mnie przywitał, a ja wcisnąłem mu w dłonie wnuka, który idealnie wczuł się w sytuację. - Nie będę mu zmieniał pieluchy!

- Opakowanie jest w wózku. Pamiętaj, że mój synek ma wrażliwą skórę. - uśmiechnąłem się złośliwie i wszedłem do środka, słysząc komentatora meczu. Telewizor był włączony, a przekąski oraz napoje stały gotowe na stoliku. Nie sądziłem, że będzie aż tak gościnny.

- Nie uważasz, że jesteś zbyt pewny siebie?

- Och, on to uwielbia. - mruknąłem, ciągnąc ją na swoje kolana. Delikatnie ułożyłem jedną rękę na jej brzuchu, a drugą na policzku. Przysunąłem jej twarz bliżej, złączając nasze usta, pozwalając ponieść się chwili. Zapomnieliśmy, że znajdowaliśmy się w domu jej rodziców. To nie było ważne. Zachłannie dotykałem jej warg swoimi, kierując jej plecy na siedzenie kanapy. Uważałem na nasze maleństwa, aczkolwiek nie przestawałem jej całować.

- Halo, Halo. Boże takie stare, a niewyżyte. W ciąży jesteś! Pączki wpieprzaj, a nie jego kutasa. - odsunąłem się od brązowookiej, spoglądając na ojca kobiety, z którą założyłem rodzinę. Był niemożliwy. Nieprzewidywalny i pojawiał się znikąd. No normalnie czarodziej Brian Potter.

- Przypomnieć ci, jak bzykałeś swoją żonę, kiedy...

- Przestańcie! Ugh, jesteście okropni.

- Skarbie, seks to...

- Uwierz, że wiem, co to jest seks, bo jestem w ciąży. Tylko wy, po prostu, wy nie umiecie rozmawiać na ten temat na poziomie. Zachowujecie się jak nastolatki, a niestety jesteście starzy. Nie macie już siedemnastu lat. Stare zboki. - patrzyliśmy na nią bez mrugnięcia, z kamiennym wyrazem twarzy.

- O nie, nie będę tego tolerować, młoda damo. Tam są drzwi. 

- Emmo, biorę rozwód.

- Nie jesteśmy...

- Ty też masz zmarszczki i co? - odpowiedziałem, zanim mogła dokończyć. Wytknąłem jej język, lecz ani Emi, ani Brian się nie śmiali. Mężczyzna kiwał głową na boki, a brunetka przyglądała mi się z mordem w oczach.

- Śpisz na kanapie. - wzięła naszego synka na ręce i opuściła pomieszczenie. Jej tata poklepał mnie po ramieniu i podał butelkę Coca-Coli. Uśmiechnąłem się niemrawo i wciąż siedziałem w jednej pozycji.

- Przesadziłem?

- Powiem ci tak. Możesz mówić im wszystko, ale nie to, że widzisz ich zmarszczki, cellulit, oznaki starości lub rozstępy. One są piękne, jakkolwiek. Są piękne. My możemy mieć piwny brzuszek, obleśny zarost, ale one są aniołami w czystej postaci. Tak mają Silverowie. W końcu moje geny.

- Emmo! Kochanie!

- Spierdolina ludzka. - usłyszałem, zanim wybiegłem z salonu. Kochałem go. Uwielbiałem jej ojca i ile bym dał, aby był moim teściem. W sumie nim był, aczkolwiek nie do końca.

- Tatuś jest głupi, prawda?

- Emi, nie ucz naszego malucha...

- Prawdy? Przecież tego chce każdy rodzic.

- Och, złośliwy wielorybku. - usiadłem za nią i objąłem ją w pasie. Obserwowałem, jak bawiła się z Leosiem na kocu, muskając jej szyję. Pachniała tak jak zawsze, jednak zwróciłem na ten zapach większą uwagę. Wydawało się jakby była to róża, lecz mogłem wyczuć więcej rodzai kwiatów. Pachniała obłędnie. - Wiesz, że jesteś przepiękna i nie masz żadnej zmarszczki? 

- Wiem. Mamy lustro w domu.

- Skromna jak zawsze. Po Brianie.

- Och, przynajmniej jest dla Leosia nadzieja na najlepsze geny.

- Dowcipna jak tampon. - prychnęła i otworzyła już buzię, żeby zapewne powiedzieć mi, iż był to słaby tekst, ale zdążyłam pocałować ją zanim coś mruknęła. Jednocześnie drugą ręką połaskotałem Leo po brzuszku. - Moje maleństwo.

- Harry?

- Tak?

- Wiesz, że kobiety w ciąży są bardziej napalone na seks i...

- Nie musimy oglądać tego meczu. Wracamy do domu.

- Nie! Znaczy... chciałabym zrobić to w miejscu...

- Publicznym? Och, kochanie. Przecież uwielbiasz w miejscu publicznym. Co powiesz na jutrzejszą wizytę w H&M?

- Liczę na pozytywne wrażenia.

- Ze mną zawsze są pozytywne.

- No nie wiem, bo nigdy mnie nie zaspokoiłeś w miejscu publicznym.

- Poczekaj do jutra.

✫✫✫✫✫✫✫✫✫✫

Hej x

Oto prawdziwy rozdział 47! Naiwniaki kochane!


Kocham xx

Family Guy✫h.sWhere stories live. Discover now