14

17.4K 1.2K 1.4K
                                    

- Kochani, co powiecie na... o mój Boże! Zasłońcie się czymś! - ze śmiechem przykryłam się kołdrą, zasłaniając również Harry'ego. Cóż, spędziliśmy miło poranek, aczkolwiek przerwał nam w tym mój ojciec. Zawsze miał wyczucie czasu. - Przyniosłem wam herbatę, ale widać, że wypijecie potem.

- Dzięki, tato. Mógłbyś już... no ten...

- Tak, już wychodzę, oczywiście. - odetchnęłam z ulgą, kiedy opuścił pomieszczenie.

- Zachciało się seksów, gdy moi rodzice są obok.

- Nie zaprzeczałaś.

- Jakbym miała odmówić? - uśmiechnęłam się, widząc jak posłał mi czarujący uśmiech. Przybliżał się, lecz niestety musiałam go odsunąć. - Przykro mi, kochanie, ale mamy synka, którego muszę nakarmić.

- Jak nakarmisz to wrócisz?

- Wtedy pójdę z nim na spacer.

- Uch, muszę iść do pracy. Nie chcę.

- Zrobię ci śniadanko. - mruknęłam, całując jego policzek, a następnie przebrałam się i  wyszłam z pokoju, aby przywitać się z Leosiem.

- Kochanie, wiesz może dlaczego tata tak dziwnie się zachowuje? - oblizałam wargi, dolną przygryzając, zastanawiając się czy powinnam jej powiedzieć o tym, że jej mąż, a mój ojciec znalazł się w bardzo krępującej sytuacji. 

- Um, zobaczył coś czego...

- Następnym razem zawiesimy twojemu tacie dzwoneczek, bo....

- O mój Boże, zakryj się! - przymknęłam oczy, dłonią zasłaniając oczka Leosia, kiedy Harry kompletnie nagi pojawił się na korytarzu. Moja mama szybko zrobiła tył zwrot i zniknęła za drzwiami sypialni, w której ona i tata się zatrzymali.

- Twój tatuś jest kretynem. - zwróciłam się do synka, którego trzymałam na rękach i delikatnie podrzuciłam. Kiwnął energicznie głową, wywołując tym samym mój śmiech, ponieważ mały nie rozumiał, lecz jego gest dał odczucie jakby było na odwrót.

- Co? Jestem u siebie.

- A mógłbyś już przestać wietrzyć marchew?

- Będę wietrzył co i kiedy będę chciał. - wywróciłam na niego oczami i zeszłam na dół, żeby przygotować śniadanie.

Oczywiście starsi ludzie mieli w sobie to, że wstawali dość wcześnie, dlatego posiłek był już gotowy i czekał na zjedzenie. Leoś bawił się na swoim kocyku, chociaż nie wiedziałam czy leżenie i machanie nóżkami można było nazwać zabawą, a ja obserwowałam go z kanapy, jedząc jajecznicę.

- Do zobaczenia, maluchy. - zmarszczyłam brwi, gdy pocałował mnie w czoło, a później uniósł Leosia, którego posmyrał nosem po brzuchu, powodując jego radosny pisk.

- A śniadanie?

- Nie mam czasu, kochanie.

- I jaki ty mi przykład dajesz? - uśmiechnął się, patrząc raz na mnie, a raz na maluszka.

- Przyjadę po was po pracy, pójdziemy na obiad i moje ulubione zakupy.

- Nie.

- Tak.

- Błagam, bez zboczonych...

- Bez tego nie ma udanych zakupów, skarbie. A synek niech się uczy.

- Kretynizmu? Nie musi, pewnie ma to już w genach od ciebie

- Ja ciebie też bardzo mocno kocham. 


Cały dzień spędziłam na spacerku z rodzicami i Leosiem. Mężczyzna z balonami wciąż miał tam swoje stoisko, więc kupiliśmy balonik dla małego oraz większego Styles'a, bo tamta panda bardzo spodobała się Leosiowi i zielonooki z dobrego serca oddał go swojemu dziecku. Właśnie dlatego postanowiłam kupić mu wielką marchewkę, a niech się cieszy.

- Wróciłem! Gotowi? - do pokoju Leo wszedł Harry, który nadal miał na sobie marynarkę i koszulę. Odwiązałam balon i podałam mu go, widząc jak na jego twarzy pojawiało się rozbawienie, ale i szczęście. - Kupiłaś mi marchewkę?

- Jak ją zobaczyłam to od razu pomyślałam o tobie. Cóż, proszę bardzo.

- Dziękuję, kochanie. Też coś dla ciebie mam. - pociągnął mnie w kierunek schodów, a potem zaprowadził mnie do salonu, w którym znajdował się bukiet kupiony dla mnie wczoraj po nieuczciwej wygranej, lecz również kolejne tym razem piękne różowe oraz białe róże. Wzięłam je do ręki, wsadzając w ich pączki nos. W międzyczasie poczułam jak mnie obejmował od tyłu i składał pocałunki w zagłębieniu mojej szyi. - W końcu przegrałem zakład.

- Och, chyba specjalnie.

- Nieważne, przegrałem. Poza tym, kupowanie dla ciebie kwiatów to sama przyjemność.

- W takim razie ty się przebierz, a ja wstawię bukiet do wazonu.

- Dobra, uważaj jak będziesz go zapinać w foteliku.

- Dam radę.

- W książce było napisane, że...

- Może ja też jakąś napiszę? Poradnik "Od zwykłego kretyna do Harry'ego Styles'a. Spostrzeżenia, różnice, jak zapobiegać".

- To raczej jednotomowe by nie było.

- Dzięki, Brian. Na ciebie zawsze można liczyć. 

✫✫✫✫✫✫✫✫✫✫✫✫✫✫✫

Family Guy✫h.sDonde viven las historias. Descúbrelo ahora