33

14.5K 1.1K 333
                                    

- Kurwa, kto ci prawko dał?! - oddychaliśmy ciężko, gdy jakimś cudem udało mi się wyminąć drzewo i zatrzymać się tuż obok niego. Oparłem głowę o kierownicę i starałem się unormować oddech. Nie mogłem uwierzyć, że kiedy dwoiłem się i troiłem, aby uratować naszą rodzinę, kiedy jak głupi wymyślałem rzeczy, które mogą ją uszczęśliwić, kiedy obiecałem jej, że wszystko naprawię, to ona romansowała ze swoim byłym w innym kraju. 

- To po cholerę ja to wszystko robię? Przecież już widocznie skreśliła naszą...

- Harry, nie wiemy czy to jest to o czym myślisz. Rose mówiła mi, że chodzą razem na spacery. Nic więcej. Nie wychodzą na jakieś kolacje. Nie możesz wyciągać pochopnych wniosków. - przekręciłem twarz w jego kierunku i próbowałem odwzajemnić jego pocieszający uśmiech. Wyszedł grymas, aczkolwiek w takiej sytuacji nie było mnie stać na nic więcej. Po uspokojeniu się, odpaliłem samochód i wycofałem go na drogę. 

- To jej były narzeczony, nie szanował jej, a jednak...

- Przestań histeryzować, bo naprawdę spowodujesz wypadek. Cholera, sądzisz, że ot tak przeszłaby na innego faceta? Emma jest dobrze wychowaną kobietą i jako jej ojciec potrafię określić czy jest zakochana. Ona cię bardzo kocha i albo Rose robi sobie jaja albo Emma zwyczajnie stara się odreagować twoją prawie zdradę. - wziąłem głęboki wdech i powoli, lecz spokojnie kierowałem pojazdem. Kontrolowałem to co się działo na jezdni, jednak wciąż rozmyślałem nad tym czego się dowiedziałem. Czułem potrzebę bycia tam już właśnie teraz. Jeżeli ten cały Jason bawił się, dotykał, opiekował się moim synem i narzeczoną, to przysięgałem sobie, że pożałuje.

Po około dziesięciu godzinach byliśmy blisko Londynu i nie mogłem się doczekać jak zobaczę swoje dziecko. Zaparkowałem przed domem Silverów, dostrzegając w oknach światło. Nie kłopotaliśmy się z pudłami, gdyż byliśmy zbyt zmęczeni, więc zablokowałem auto i poszedłem za Brianem. 

- Nigdy więcej nie jadę z tym dupkiem nawet do sklepu! Prawie zginąłem, a ty młoda panno chyba masz nam coś do wytłumaczenia...

- Czemu to zrobiłaś? Obiecałem, że będę się starał, że to naprawię, a ty tak po prostu wróciłaś do Jasona! - wyminąłem ojca brunetki i stanąłem tuż przed nią. Kątem okna zauważyłem Rose z Leosiem na rękach, który zaczął piszczeć jak mnie zobaczył. Skupiłem się na Emmie, która miała delikatny uśmiech na ustach. - Co się tak szczerzysz? Właśnie nasza rodzina się rozpada, a ty się uśmiechasz!

- Nie spotykam się z Jasonem. - mruknęła ze śmiechem, odwracając się do mnie tyłem. Jej mama wzruszyła ramionami, chcąc jakby powiedzieć, że to nie była jej wina. Nic z tego nie rozumiałem.

- Co...

- Jason jest faktycznie fajnym facetem, ale mamy syna i nasza sytuacja nie jest najlepsza, więc najgorszym wyjściem byłoby związanie się ze swoim byłym. Poza tym ciężko przestać kogoś kochać tak sobie. 

- Czyli, to znaczy, Boże, Rose!

- Co? Ja tu jestem wyłącznie do pomocy.

- Ta twoja pomoc prawie nas do grobu zabrała! Co za popieprzona rodzina! Wyprowadzam się! - wszyscy spojrzeli na Briana, który pokazał dookoła środkowy palec i skierował się na górę. 

- Hej, maluchu! Tęskniłeś za tatą? - nikt za bardzo nie przejął się wybuchem Briana, więc Rose oddała mi mojego synka, a sama poszła do kuchni, natomiast Emma usiadła przed telewizorem. Położyłem się z Leosiem na kocyku i łaskotałem go po brzuchu oraz twarzy swoimi włosami lub ustami. - On wygląda jak pączek. Ja też tak wyglądam?

- Tak, ale on jest uroczy.

- A ja nie jestem?

- Od wyjazdu w Cannes nie. - odpowiedziała złośliwie, wciąż przełączając kanały.

- Kochanie...

- Co się takiego stało, że mój tata przypominał człowieka, który przeżył horror?

- Kiedy powiedział mi, że spotykasz się z Jasonem, to tak jakby prawie wjechałem w drzewo.

- Wjechałeś w co?!

- No w drzewo, takie wiesz z korzeniami, kora, liście...

- Wiem co to jest drzewo, kretynie. Nie dość, że ci jakaś laska obciągała, to prawie mojego ojca zabiłeś!

- I siebie!

- Egoista!

- Ten egoista próbuje naprawić swoje gówna i właśnie przeniósł się do Londynu, żeby być bliżej was!

- Gdybyś nie zrobił tych gówien, to nie musielibyśmy być w takiej sytuacji!

- Kocham cię!

- Cholera, ja ciebie też, jednak ciężko na ciebie chociaż spojrzeć, gdy wiem, że ktoś ci laskę robił!

- Zrobiłbym wszystko, aby to cofnąć! Zdajesz sobie z tego sprawę!

- Jestem w ciąży!

- Co?

- Nie wiem, chciałam zakończyć tę rozmowę. - odetchnęła, normując oddech.

- Jesteś w ciąży?

- Nie, nie jestem. Niby kiedy miałbyś mnie zapłodnić?

- W Cannes, wtedy, ostatni nasz wspólny raz.

- Nie... Harry, znowu?! Nie jestem w ciąży. 

- W jakiej ciąży?! Jeżeli cały czas na zgodę będziecie sobie robić dzieciaki, to cholera założę przedszkole.

- Tato...

- Nie będę zmieniać pieluch.

- Tato...

- Dziecioroby!

- Tato, nie jestem w ciąży!

✫✫✫✫✫✫✫✫✫✫✫✫

nadal mnie kochacie, prawda?

jest czy nie? ^^

Kocham xx

Family Guy✫h.sWhere stories live. Discover now