13

16.3K 1.3K 1.7K
                                    

~Emma~

- No dawaj, kochanie. Zostało dziesięć minut-skupiłam się na kręglach stojących na końcu toru i wycelowałam kulą. Byłam blisko wygranej, ale Harry także miał spore szanse. Musiałam się postarać jeżeli chciałam dostawać codziennie kwiaty. Zbiłam siedem i z obawą wróciłam do stolika, aby napić się soku pomarańczowego. Jeżeli teraz jego kula uderzy dziesięć kręgli to przegram, a zdarzyło mu się to już kilka razy. - Ha! Wygrałam!

- Oczywiście, skarbie. - spojrzałam na jego uśmiechniętą twarz i spostrzegłam się, że moja wygrana nie była tylko moją zasługą.

- Zrobiłeś to celowo! Nie, nie, nie, chcę wygrać uczciwie. Gramy jeszcze raz.

- To wszystko to twoja samodzielna praca. - nie wierzyłam mu ani trochę, ale odpuściłam i zdjęłam buty odpowiednie do parkietu, które potem oddałam z powrotem. Pożegnaliśmy się z właścicielem lokalu i wyszliśmy na zimne powietrze. Był już październikowy wieczór, więc było coraz chłodniej. Szliśmy chodnikiem, trzymając się za ręce i rozmawiając o ważnych rzeczach jak i pierdołach.

- Harry, gdzie ty mnie ciągniesz? - jęknęłam, ponieważ chciałam wracać do Leosia, aby się z nim pobawić, nakarmić i położyć spać. - Powinniśmy iść w drugą stronę.

- Zobaczysz za chwilkę. - uniósł mnie w ten sposób, że musiałam opleść go nogami w pasie. Trzymał mnie tak nawet jeśli dotarliśmy do jakiegoś budynku, który okazał się potem kwiaciarnią. Kto zazwyczaj miał otwartą kwiaciarnię o dwudziestej? Brunet wymienił parę zdań ze starszą kobietą, których kompletnie nie zrozumiałam i potem znów zostaliśmy sami.

- Kupiłeś mi kwiatki?

- Można tak powiedzieć. - odwzajemniłam jego delikatny uśmiech i szybko cmoknęłam go w usta, aczkolwiek widocznie mu to nie wystarczyło, bo jeszcze raz musnął moje wargi.

Zastanawiałam się czy było mu tak wygodnie ze mną na rękach, lecz się nie skarżył, więc miałam nadzieję, że jednak nie. Po parunastu minutach do pomieszczenia z powrotem weszła staruszka z pięknym bukietem białych róż z paroma różowymi goździkami, by ożywić wiązankę. Całość była związana śliczną białą wstążką, ogólnie był cudowny.

- Przepiękny, dziękuję.


- Jesteśmy! Maluchu, mój kochany. - dziwne, że mały nie spał, jednakże cieszyłam się, że to ja mogłam położyć go spać. Wzięłam go na ręce, odkładając kwiaty na stolik, którymi moment później zajęła się mama. Nakarmiłam go niemal od razu, kiedy poszłam z nim do jego pokoju i obserwowałam jak radosny machał nóżkami, a następnie zamykał oczka.

- Śpi?

- Prawie. - odszepnęłam, poprawiając kocyk, którego i tak pewnie zrzuci w nocy.

- Nie jesteś głodna?

- Jestem jak diabli.

- To chodź, zrobię tosty. - upewniłam się, że Leoś spokojnie spał i, że było z nim wszystko w porządku, a potem poszłam za Harry'm na dół, do kuchni. Rodzice byli raczej u siebie, także pozwoliliśmy sobie na spędzenie czasu przed telewizorem z górą tostów posmarowanych dżemem malinowym i waflami z karmelem.-Został ostatni.

- Jest mój.

- Doprawdy? - posłał mi wyzywające spojrzenie, biorąc do ręki opakowanie wafli.

- Zacznij kupować swoje, a nie podjadać moje.

- Ja je kupiłem...

- Dla mnie. - cmoknęłam ustami, wyrywając mu moją przekąskę. Najpierw zerknęłam na nią i wyjmowałam powoli wafel, dopóki nie zauważyłam miny Styles'a bacznie patrzącego na ekran telewizora. Ułamałam smakołyk na pół i podałam jedną część zielonookiemu. Wyszczerzyłam się do niego, gdy uniósł brwi i zwrócił wzrok w moim kierunku. - Po połowie dla każdego.

Zaśmiał się, odkładając wszystko na talerz i układając mnie na plecach na kanapie. Odpychałam jego głowę od swojej szyi, gdyż podczas składania pocałunków na mojej skórze, zaczął mnie łaskotać.


- Harry...

- Hm?

- Śpisz?

- Śpię.

- Czyli nie śpisz. Zastanawiałeś się kiedyś co zrobić, kiedy czegoś bardzo chcesz, ale nie wiesz czy to odpowiedni moment...

- Kochanie, na to zawsze jest odpowiedni moment. Możemy to zrobić tu i teraz.

- Co? O czym ty mówisz?

- Myślałem, że chcesz się kochać, a o czym ty mówisz?

- Jestem głodna i zjadłabym wafla, ale nie mamy i poszłabym do sklepu. Tylko nie jestem pewna czy to dobra chwila, bo ciemno i...

- Kobieto, to mi tu już stoi, a ty o tym?! Niech cię piekło pochłonie.-odwrócił się do mnie tyłkiem i zabrał całą kołdrę.

- Czyli nie pójdziesz ze mną do sklepu? Harry? Halo? Wiem, że nie śpisz. Hej, nie ignoruj mnie!

✫✫✫✫✫✫✫✫✫✫✫✫✫✫✫ 


Family Guy✫h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz