18

15.5K 1.1K 152
                                    

Wstałam przed ósmą, ponieważ chciałam obudzić Harry'ego w miły sposób. Niestety poranek nie będzie tak fantastyczny jak każdy by tego pragnął. Od razu po podniesieniu się z łóżka, przeczytałam wiadomość od Anne. Cóż, niespodzianka.

 Wzięłam Leosia na ręce i pomaszerowałam z nim do sypialni, w której spał jeszcze brunet. Ostrożnie położyłam synka u jego lewego boku, a sama zajęłam miejsce po prawej stronie. Łaskotałam mężczyznę w miejscu przy szyi, zjeżdżając na ramiona.

- Harry, wstajemy.

- Nie...

- No dawaj.

- Nie, chcę poleżeć. Jest sobota...

- Niestety, ale nie ma takiej opcji.

- Czemu? - odwrócił się do mnie przodem, a następnie skupił całą uwagę na Leo, który nieudolnie starał się chwycić go za palec.

- Bo twoja mamusia i twój tatuś siedzą na dole.

- Mieli przyjechać za pięć dni!

- Skarbie, pięć dni już minęło... wczoraj.

- To były świetne dni, zwłaszcza na tym materacu. - uśmiechnął się arogancko, porozumiewawczo spoglądając na moją osobę. - Udajmy, że nas nie ma. - wywróciłam oczami, gdyż był to najgłupszy pomysł, bo jego rodzice doskonali wiedzieli, że byliśmy w domu.

- Przecież nie musimy spędzać z nimi całego dnia. 

- Tak, ale zapewne będą chcieli nacieszyć się wnukiem, a to nasz syn i zamierzam z nim spędzić weekend. Niedawno byli tu twoi starzy i też nie dawali nam spokoju.

- W każdym razie czekają na ciebie na dole. No i oczywiście na Leosia.

- Nigdzie nie idziemy.

- No już!

- Nie! - wystawił mi język, więc była to ostateczna odpowiedź. Leo leżał plecami na jego klatce piersiowej i wydawał dziecięce odgłosy, machając przy tym nogami, a jego zaciśnięte w pięści rączki trzymał zielonooki. - Nie mogę uwierzyć, że znowu mamy tłok w domu. W ogóle nie spędzamy ze sobą czasu. Jedynie przez te pięć dni. Nie mogę tak po prostu wziąć cię na blacie, bo moja matka wpadnie do środka. Nie mogę bawić się ze swoim synkiem, ponieważ powie, że robię coś nie tak, ale jest dobra rzecz. Mogę zostawić Leosia pod jej opiekę, a z tobą iść do galerii i kochać się z miejscu publicznym. Tam gdzie lubisz.

- Bardzo ambitne. Patrz, przyjechali i z pewnością niedługo wyjadą. Wtedy mamy już wolne od wszystkich naszych bliskich. Chociaż nie, moja siostra...

- Nie! Nawet o tym nie myśl. Trudno, będzie musiała poczekać. Biorę urlop i jedziemy na wakacje. Ostatni moja kancelaria ma sporo klientów, nowych pracowników, więc mogę sobie pozwolić. Włochy nie są daleko.

- Z twoją geografią, to dla nas mogą być.

- Raz się zdarzyło!

- Prawie pojechaliśmy do Belgii! Człowieku, gdzie Belgia a gdzie Lyon!

- Najwidoczniej mapa była źle zrobiona.

- Ty jesteś źle zrobiony. - przedrzeźniał mnie przez krótki czas i przyciągnął mnie tak, że byłam przytulona do jego prawego ramienia. W przyjemnej ciszy obserwowaliśmy naszego syna, lecz ten moment przerwała ulubiona przeze mnie kobieta - Anne.

- Kochani, no chodźcie! Boże, jaki cudowny! - Styles przykrył twarz poduszką, wrzeszcząc w nią niezrozumiałe słowa, a ja turlając się raz na jeden bok raz na drugi, śmiałam się z zaistniałej sytuacji.

- Nienawidzę, nie cierpię, nie znoszę! Dlaczego oni to robią? Czemu Leo jest taki, że nawet na niego dobrze nie spojrzała, a już stwierdziła, że jest cudowny? - zapytał, kiedy maluch został mu odebrany, a jego mama wyszła z nim z pokoju.

- Bo jest mój!

- I?

- I ma moje geny?

- I?

- I jest z mojej krwi?

- I jest też mój?! No hej, w końcu to również moje dziecko! Ma moje geny!

- To już jest efekt uboczny.

✫✫✫✫✫✫✫✫✫✫

Hej ♥

Nareszcie, prawda? Dawno tu nic nie było. :(

Postaram się coś napisać i dodać. Niedługo czekają nas wspólne wakacje z rodzinką Styles!

Harry dowiezie ich do tych Włoch? ^^

Kocham xx

Family Guy✫h.sWhere stories live. Discover now